Wiele w życiu zależy od nas samych. To, co czujemy, jak przeżywamy każdy, nadchodzący dzień ma wpływ na nasze zdrowie. Także i spacery organizowane przez Tadeusza i Olę w naszym GUTW.
Tym razem celem wyprawy była Babia Góra. Po krótkiej konsultacji, którą drogą najlepiej pójść, ruszyliśmy przed siebie. Od siedziby Zarządu do ul. Bojanowskiego, potem przy Brzezince, od skrzyżowania kierowaliśmy się stronę ulicy Starogostyńskiej. Gdy mijalismy hutę, Tadeusz zwrócił naszą uwagę na rosnące obok sosny, którym gawrony poniszczyły czubki. Dalej szliśmy ul. Sportową, dochodząc do ul. Mickiewicza. Mijając Centralę Hodowli i Rozwoju Zwierząt, doszliśmy do byłego POM-u na ul. Niestrawskiego. Stąd już prostą drogą do lasu. Przy drodze i w lesie rosło jeszcze dużo jeżyn, malin i tarniny. Krzewy tarniny były wręcz obsypane owocami. Chętni mogli je zerwać i skosztować. Po drodze dostrzegaliśmy wiele rzeczy, których wcześniej nie widzieliśmy. Ciekawostką było skupisko grzybów, intensywnie pomarańczowych, rosnących na wyrębie, wyglądem przypominających rozwijające się pąki róż. Zachwycaliśmy się ich urokiem*. Jak na studentów przystało, oprócz poznawania przyrody, doskonaliliśmy naszą wrażliwość na słowo, w czym pomagały nam wiersze Tadeusza. Pierwszy wiersz Tadeusz przeczytał, gdy wchodziliśmy do lasu, o tytule „Jesienny spacer.” Słowa utworu nawiązywały do naszego spaceru. Mówiły o brodzących po kolorowych i szeleszczących liściach dzieci wcześniej urodzonych. Bór witał nas wszystkimi kolorami jesieni, od zielonych świerków po rudobrązowe korony dębów. Spacerując po lesie, szukaliśmy przy okazji grzybów. Szczęśliwcom udało się znaleźć sowy lub przebijające kapeluszem igliwie borowiki brunatne. Najładniejszego grzyba znalazła Terenia. I tak doszliśmy do Babiej Góry. Wkoło nas dęby, sosny, świerki i wysmukłe, rozjaśniające las białe brzozy, prześcigające się wysokością. W dole rozciągała się nizina z posadzonymi młodymi drzewkami. W tym też miejscu Ola przeczytała drugi wiersz Tadeusza pt. „Uroki leśnej głuszy”. Sama też zaproponowała ćwiczenie gimnastyczne, rozluźniające wszystkie mięśnie.
Po tych ćwiczeniach ruszylismy w drogę powrotną. Urozmaiceniem spaceru było zgubienie na chwilę orientacji w lesie, ale kompas nie był potrzebny. Idąc trochę między krzewami, trochę obok paproci i wysokich pokrzyw, trafiliśmy na naszą dróżkę leśną, przebiegającą wzdłuż torów kolejowych, którą wróciliśmy do domu. Będąc w lesie skorzystaliśmy z drzewoterapii opierając głowę i plecy o pień sosny lub obejmując rękami drzewo liściaste. Lekko odprężeni szliśmy w kierunku domu. Wyszliśmy na ul. Polną, robiąc jeszcze kilka zdjęć ciekawych posesji doszliśmy do Cukropolu. Tu się rozstalismy. Część grupy weszła do restauracji na kawę, reszta poszła do domu. I tak w miłej atmosferze minęły nam ponad trzy godziny spaceru.

* Dzieżka pomarańczowa – pospolity grzyb saprofityczny rzadko zbierany z powodu nikłej wartości i kruchości miąższu. Można go wykorzystać do zup lub po sparzeniu do świeżych sałatek. Świeże owoce mają niewyczuwalny smak, ale bardzo przyjemny po wysuszeniu.

Tekst Maria Ratajczak


Zdjęcia Aleksandra Biderman