Złota jesień – liście na drzewach mienią się już kolorami od żółci po różne odcienie brązu, powiewa jesienny wiatr… Szesnaście osób z GUTW przyszło 10 października o godz. 10 w umówione miejsce, aby wybrać się na kolejny spacer. Tadeusz oznajmił dokąd pójdziemy i nas pożegnał, ponieważ zatrzymała go ważniejsza sprawa. Dalej grupę prowadziła Ola.
Szliśmy na Osiedle Słoneczne. Na ul. Górnej skręciliśmy w kierunku Rady Osiedlowej. Dalej przeszliśmy na polną drogę, mijając stadion i stare ogrody, okolone ciernistymi krzewami głogu, a także rajskimi jabłonkami z bardzo małymi a licznymi owocami, krzewami tarniny z cierpkimi jagodami oraz pigwą, z której Tomasz w czasie marszu zdążył nazrywać dorodnych owoców i obdarować panie. Owoc osobliwy, ale liczył się pomysł i intencja. Po przeciwnej stronie rozciągały się pola uprawne. Tam, gdzie dawno opadł pył po ściętych zbożach, wzrastała już ozimina. W dali traktor orał pole. W tak ustronnym miejscu można było dostrzec cykle życia w przyrodzie, na co kiedyś nie zwracaliśmy uwagi. Spoglądając tu i tam doszliśmy na Osiedle Słoneczne. Zauważyliśmy dużą różnicę, od ubiegłorocznego spaceru, wtedy prace budowlane, dzisiaj gotowe mieszkania z ładnie wykończonym obejściem.
Kolejnym etapem naszej drogi było muzeum i zwiedzenie wystawy „Ludwik Sehr. Malarstwo i Rysunek.” Tam na miejscu powitała nas pani Anna Rudzińska, która odpowiadała na zadawane przez nas pytania. Obejrzeliśmy kilkadziesiąt prac gostyńskiego artysty, m.in. Portret ks. Olejniczaka, Autoportret, Pejzaż gostyński, Klasztor, Pejzaż Francja, Pejzaż Belgia, Martwa natura itd. Artysta urodził się 7 maja 1895 r. Mieszkał przy ul. 1 Maja. Szkołę elementarną ukończył w Gostyniu. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Monachium i na Akademii Drezdeńskiej. Dużo malował, głównie pejzaże i portrety. Kilka jego dzieł przed wojną zdobiło gostyńskie Gimnazjum. Obecnie w zbiorach Muzeum w Gostyniu znajduje się kilkaset jego prac, głównie rysunków, są też akwarele i prace olejne. Zmarł 22 czerwca 1938 r. Pochowany został na gostyńskim cmentarzu. Oglądając dzieła mistrza wzrastała w nas duma, że był gostyniakiem.
Po obejrzeniu wystawy kilka osób poszło do domu, reszta wstąpiła do kawiarni – Kameralna. Popijając ładnie podaną i smaczną kawę, zajadaliśmy czekoladki  „Merci” serwowane przez Jadzię z okazji zbliżających się jej imienin. Rozmawialiśmy też o propozycjach wycieczek w ciekawe miejsca. W temacie tym doskonale orientowała się Maria z Grabonoga, ponieważ dawniej pracowała jako przewodnik.
Obcowanie z przyrodą i kulturą uszlachetnia i uzdrawia, warto z tego korzystać…
tekst Maria Ratajczak
zdjęcia Aleksandra Biderman