Filigranowa blondynka w białej bluzce i czarnym kostiumiku gościła 7 marca 2013 roku w auli Zespołu Szkół Ogólnokształcących na zaproszenie dyrektora Muzeum oraz prezesa GUTW w Gostyniu. To Danuta Poch, członkini Komisji Programowej Związku Sybiraków w Lesznie, wieloletnia sekretarz tej organizacji. Przyjechała wraz ze swoim synem, który zajmował się przekazem multimedialnym.

Wstaliśmy do „Hymnu Sybiraków” (słowa hymnu na końcu reportażu). Pani Danuta Poch zaczęła opowiadać o strasznych losach mieszkańców Kresów, kiedy to Niemcy po wypowiedzeniu wojny Polsce rozpoczęli grabieże tych ziem i zsyłkę ludzi na Sybir. Pierwsza zsyłka ludzi do Kazachstanu odbyła się 8-10 lutego 1940 roku, druga – w kwietniu , trzecia na przełomie lipca i sierpnia 1940 roku, czwarta w czerwcu 1941 roku i w 1951 roku na Syberię została zesłana pani Danuta z rodziną. Na filmie wysłuchujemy wspomnień m.in. Longina Glijera, Tadeusza Marszała, Marty Wysoczańskiej, Ireny Bujalskiej, Danuty Majewskiej o tym, jak wyglądała ich podróż ciągnąca się przez cały miesiąc bydlęcymi wagonami i jak już przyjechali na te „nieludzkie ziemie” musieli mieszkać najpierw w barakach, potem w ziemiankach, ciężko pracować na rzecz gospodarki rosyjskiej, cierpieć głód i choroby i jeszcze ciągle słuchać, że Polski już nie ma i nie będzie.

Borysław Mackiewicz, ojciec Danuty Poch walczył w Armii Andersa, po wojnie wyjechał do Londynu. Jesienią, w 1946 r. wrócił do kraju, nie złożył broni, gdyż nie mógł pogodzić się z tym, że Litwa została włączona do Rosji. Musiał się ukrywać, a jego rodzina aż do szóstego pokolenia miała być zesłańcami na Syberii. Danuta była pierwszym pokoleniem. Tak więc w kwietniu 1951 roku zapakowano ich w wagony, podróż trwała sześć tygodni. Na miejscu cierpieli głód, wszy, pluskwy, choroby (3-krotna malaria u pani Danuty, tyfus, dezynteria). Bardzo wielu dorosłych i dzieci tam zmarło. W 1956 roku państwo Mackiewiczowie wrócili do Polski. Ojciec zmarł wcześnie, mając zaledwie 48 lat, matka w chwili śmierci miała lat 68. I znowu film, a raczej zdjęcia z tamtego okresu: okrutnie prawdziwe, wstrząsające, w tle pokazywanych zdjęć brzmi „Hymn Sybiraków”. Pani Danuta Poch obecnie mieszka w Lesznie. Ma rodzinę: męża, syna, wnuczkę, mnóstwo pamiątek z tamtych czasów i chciałaby, by te pamiątki ocalały. Pokazała nam kilka, m.in. zdjęcie kobiety w chuście, która prawdopodobnie, oddając jej swoją porcję jedzenia ocaliła ją od śmierci i mały obrazek z reprodukcją Ostatniej Wieczerzy, który jest w rodzinie od trzech wieków. W ślubnym posagu otrzymała go prababka pani Danuty Antonina. Modlili się przy nim uczestnicy powstania styczniowego, później krwawych rewolucji i wojen. On uratował przed śmiercią Bolesława, ojca pani Danuty. Przez długie lata po wojnie obrazek znajdował się w Związku Radzieckim. Przepisy celne nie pozwalały na jego wywóz. Dopiero w latach 90., po upadku Związku Radzieckiego obrazek mógł wrócić w posiadanie jego prawowitych właścicieli. To nic, że ma zniszczoną ramkę i pękniętą szybkę, ale jest.

Szkoda, że tylko niespełna 40. osób skorzystało z tej prelekcji. Być może będziemy mieli jeszcze kiedyś okazję gościć panią Danutę, może wtedy przy pełnej sali.

Hymn Sybiraków

Marsz Sybiraków

słowa Marian Jonkajtys – muzyka Czesław Majewski

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,
Z rezydencji, białych dworków i chat
Myśmy wciąż do Niepodległej szli,
szli z uporem, ponad dwieście lat.

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,
Szkół, urzędów, kamienic, i chat:
Myśmy znów do Niepodległej szli,
Jak z zaboru, sprzed dwudziestu lat.

Wydłużyli drogę carscy kaci,
Przez Syberię wiódł najkrótszy szlak
I w kajdankach szli Konfederaci
Mogiłami znacząc polski trakt…

Bo od września, od siedemnastego,
Dłuższą drogą znów szedł każdy z nas:
Przez lód spod bieguna północnego,
Przez Łubiankę, przez Katyński Las!

Z Insurekcji Kościuszkowskiej, z powstań dwóch,
Szkół, barykad Warszawy i Łodzi::
Konradowski unosił się duch
I nam w marszu do Polski przewodził.

Na nieludzkiej ziemi znowu polski trakt
Wyznaczyły bezimienne krzyże….
Nie zatrzymał nas czerwony kat,
Bo przed nami Polska – coraz bliżej!

A myśmy szli i szli – dziesiątkowani!
Przez tajgę,  stepy – plątaniną dróg!
A myśmy szli i szli, i szli – niepokonani!
Aż „Cud nad Wisłą” darował nam Bóg!

I myśmy szli i szli – dziesiątkowani!
Choć zdradą pragnął nas podzielić wróg…
I przez Ludową przeszliśmy – niepokonani
Aż Wolną Polskę raczył wrócić Bóg!!!

Relacja Aleksandra Biderman
Zdjęcia Halina Spichał