Dnia 13 września 2017 roku piętnastoosobowa grupa spacerowiczów spotkała się w biurze Zarządu. Zebraliśmy się, by spędzić czas w gronie przyjaciół. Po dotychczasowej deszczowej pogodzie, tego dnia rano powitało nas piękne słońce, co dodało nam jeszcze więcej radości. Przewodniczki Ola i Maria ustaliły i zaproponowały trasę do przejścia. Wplecione w nią były obserwacje i refleksje.
Najpierw szliśmy w kierunku rynku, bowiem na nim zorganizowana jest wystawa plenerowa przypominająca miejsce wielkiej zbrodni. O wydarzeniach tamtego czasu wspomniała już w biurze Ola. W centrum miasta, w dniu 21 października 1939 r. niemieccy okupanci, w ramach planowanej eksterminacji, rozstrzelali trzydziestu przedstawicieli miasta Gostynia i okolic. Wystawa składa się z 30 podświetlanych modułów, pokazuje postacie rozstrzelanych. Jest podzielona na dwie części: od strony ratusza widnieją wizerunki wszystkich 30 osób. Od strony zachodniej umieszczono na tablicach teksty i informacje na temat wydarzeń. Po obejrzeniu i poszerzeniu wiedzy z przeczytanych informacji szliśmy dalej.
Kroczyliśmy ulicami Lipową i Nad Kanią. Przy tej drugiej w ostatnich dniach postawiono tablice z radarowym pomiarem prędkości. Mieliśmy okazję popatrzeć jak działają i jak kierowcy na nie reagują. Tablice te pokazują także, jaka jest temperatura w danym czasie. Idąc dalej prosto doszliśmy do ulicy Europejskiej.
Poza miastem zaczął wzmagać się wiatr, jakby chciał nas zatrzymać. Nic dziwnego, szliśmy pod jego prąd. Podczas pokonywania kilometrów, krocząc ulicami, zaobserwowaliśmy przy posesjach i w ogrodach dużo różnorodnych kwiatów, niskich i wysokich, kołysanych we wszystkich kierunkach. W dali, dostrzec było można słoneczniki, które zgodnie z naturą zwiesiły już głowy, jakby się kłaniały przechodniom. Ciekawie wyglądały duże połacie pól z dojrzałą kukurydzą. Po drodze zajrzeliśmy jeszcze do sklepu Galeria z pamiątkami przy ul. Poznańskiej. Czasem można coś ciekawego i potrzebnego wypatrzeć.
Doszliśmy do wyremontowanej „Willi Szulca”, z której właściciele urządzili wspaniałą restaurację. Nowy lokal nazwano „Czarny Piec”, bo to piec włoskiego producenta jest jego bohaterem, a służy do wypiekania pizzy. Jest to jedyne w Polsce tego typu urządzenie z firmy MARANA FORNI. Piec jest opalany drewnem, a wykonany z lawy wulkanicznej, co powoduje dobre utrzymanie ciepła. Ma obracaną płytę do wypiekania pizzy. Jest duży, postawny i zajmuje poczesne miejsce w pomieszczeniu. Obejrzeliśmy piec i lokal, zajęliśmy miejsca przy dużym stole. Mieliśmy okazję jako jedni z pierwszych gości wypić kawę i skosztować deser o nazwie CANOLLO z RICOTTĄ. Racząc się smakołykami, ustalaliśmy terminy następnych spotkań. Na spacerze idąc krok za krokiem przeszliśmy 8 kilometrów i na wszystko mieliśmy czas, przede wszystkim na uśmiech.
tekst Maria Ratajczak
zdjęcia: Aleksandra Biderman, Halina Spichał