25 października 2017 r., godz. 9.00. Dziś w planie spacer i rajd rowerowy. Jak to czasem, niestety bywa, pogoda sprawiła psikusa. Pada sobie deszczyk. Nie ulewa, ale siąpi regularnie i o jechaniu rowerem nie ma mowy. Rajd rowerowy więc nie wypalił. Natomiast spacerowicze stawili się przed czasem, co prawda w mniejszej grupie, bo zaledwie 7 osób, ale w myśl słów hymnu: „Niestraszny dla nas śnieg czy mróz…” opuszczamy biuro. Nadal same panie, nasz rodzynek troszkę choruje, musi jeszcze wydobrzeć.
Zaopatrzone w parasole, ruszamy w Polskę, tę najbliższą, naszą. Zaczynamy od biblioteki, gdzie na piętrze oglądamy III edycję wystawy „Kraina mlekiem i miłością płynąca”. Podziwiamy cudowne zdjęcia państwa Cyprianów: mamy karmiące piersią swoje maluchy, niektóre w otoczeniu starszych dzieci i mężów. Po wyjściu z biblioteki idziemy ulicą Wrocławską. Na wysokości Podgórnej wchodzimy w ulicę Energetyka. Zaglądamy w ogródki, gdzie ostatnimi barwami jesieni mogą się pochwalić dalie, róże i chryzantemy. Równiutko przycięte zielone krzewy i drzewa oczekują śniegowych białych czap. Pod nogami szeleszczą żółto-zielono-brązowe liście. Po prawej stronie ulicy drogowskaz: ul. Ślusarska. Rozbłysły od deszczu asfalt ulicy rozdziela się na dwie dróżki, które na razie prowadzą w łąki. Jeśli jest ulica to z pewnością są już projekty zagospodarowania tego terenu. Dalej idąc ulicą Nowe Wrota mijamy resztki Gostyńskiej Fabryki Mebli. Niedługo wszystko zostanie rozebrane i w tym miejscu powstanie market z dużym parkingiem.
Zahaczamy o rynek. 4 dni temu była rocznica rozstrzelania 30 obywateli Ziemi Gostyńskiej. Pod pomnikiem złożone są świeże wieńce polskich i niemieckich delegacji. Poległych upamiętniają wielkie tablice zawierające ich zdjęcia, nazwiska i funkcje, jakie pełnili.
W muzeum w sali wystaw czasowych oglądamy wystawę fotograficzną „Polacy na Żytomierszczyźnie wczoraj i dziś”. Zasiedlanie spustoszonych przez najazdy tatarskie terenów dzisiejszej Żytomierszczyzny zaczęło się w końcu XIII wieku i trwało przez kilka następnych stuleci. Żyło się tutaj Polakom dobrze. Po II rozbiorze Polski (1793) tereny te znalazły się pod władzą imperium rosyjskiego. Polacy pozbawieni zostali wszelkich praw. Poddano ich procesowi wynarodowienia. Aby przywrócić swą wolność brali udział w powstaniach listopadowym i styczniowym. Najgorsze czasy dla Polaków nastąpiły po rewolucji bolszewickiej: deportacje do Kazachstanu, egzekucje bez wyroku, głód, nędza. Wszystko to pochłonęło miliony ofiar. Tragiczne były też lata 1939-1943. Dopiero z chwilą odzyskania przez Ukrainę niepodległości zaktywizowało się środowisko polskie. Powstały organizacje Polaków, czynne są trzy kościoły katolickie, klasztor benedyktynek, dwie świątynie o znaczeniu ogólnokrajowym. W 1991 papież Jan Paweł II mianował biskupa w Żytomierzu. Po 2000 roku powstało Polskie Towarzystwo Naukowe, wydaje się gazetę dwujęzyczną, powstał Dom Polski, Studencki Klub Polski, w sobotnio-niedzielnych szkółkach dzieci uczą się języka polskiego. Powstają polskie zespoły folklorystyczne, w szkołach i na uczelniach wprowadzany jest stopniowo język polski, na razie tylko fakultatywnie. Przyznaję, że do tej pory niewiele wiedzieliśmy o Polakach na Żytomierszczyźnie, pozwoliłam więc sobie nieco dłużej opisać ten temat.
Dalsza nasza wędrówka to kościół św. Małgorzaty. Pięknie wyglądają odnowione ołtarze boczne. Ten główny, ukryty w głębi, czeka z utęsknieniem na swoją kolej. Na filarach zawisły nadstawki ołtarzowe drewniane, w kolorze ławek, z relikwiami ojca św. Jana Pawła II, z relikwiami dzieci fatimskich, z votami dziękczynnymi. Idziemy jeszcze na górę do kaplicy św. Anny, gdzie w ciszy oddajemy się modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Wychodząc z Fary uwieczniam na zdjęciu piękny witrażyk Matki Boskiej Częstochowskiej znajdujący się w kruchcie. Przechodzimy przez bramę i kierujemy się w prawą stronę. Po przejściu kilku metrów zatrzymujemy się. W obrębie kościoła, ogrodzona niskim płotkiem stoi kolumna, na której jeszcze tak niedawno była figura św. Małgorzaty, patronki kościoła. Miłośnicy gostyńskiej Fary obawiali się, że ze względu na stan techniczny kolumny i ruch samochodów, figura św. Małgorzaty może spaść i ulec całkowitemu zniszczeniu. W czasie demontażu figury okazało się, że nie była ona w żaden sposób przymocowana do kolumny, tylko swobodnie na niej stała. Zestawiono ją więc z kolumny i przewieziono do Pracowni Konserwacji Zabytków dr, hab. Piotra Niemcewicza w Toruniu. Zakres prac dotyczy usunięcia farb, uzupełnienia ubytków i konserwację. Wstępny termin ich wykonania to styczeń przyszłego roku. Przyjdziemy zobaczyć wtedy doprowadzoną do pierwotnego stanu figurę św. Małgorzaty.
Pozostało nam jeszcze wypicie gorącej kawy. Tym razem udajemy się (przechodząc przez kilka ulic wokół rynku) do „Zaczarowanej Piwnicy”, lokalu w Rynku. Trzeba zejść po schodkach, żeby znaleźć się w bardzo przyjemnym, jasnym wnętrzu, z przewagą koloru białego. Siadamy cała siódemką przy jednym stoliku, zamawiamy kawę, herbatę ciasto dnia (marchewkowe). Jest miło.
Pomimo tego, że kręciliśmy się dziś tylko po Gostyniu, licznik Marii Wujek pokazał prawie 5 kilometrów. Deszcz pada nadal. Przewodnikiem była dziś Maria Wujek i troszkę ja.
Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman