Środa, 11 kwietnia 2018 roku. Nasz czas na spacer. Po kilku dniach ciepłych i słonecznych, dzisiaj od rana było pochmurno, zanosiło się na deszcz. Przewodniczki Ola i Marysia zaplanowały spacer po ulicach miasta, żeby była możliwość schronienia się w razie deszczu. Wyruszyliśmy dwunastoosobową grupą w kierunku ulicy Górnej. Obserwowaliśmy i podziwialiśmy jak cała przyroda, która zasnęła jesienią teraz budziła się. Wszędzie widać świeżość, piękno i nowe życie. Zazieleniona trawa, z pąków na krzewach i drzewach rozwinęły się listki. Swoje piękne kształty i barwy pokazują kwiaty magnolii. Krocząc już ulicą Górną napotkaliśmy plac z pięknie pachnącymi fiołkami. Obok krzaczka przechadzał się, nie zwracając na nas uwagi czarny, z żółtym dzióbkiem, szpak. Przed jednym z domów zauroczyliśmy się podłużnym klombem z posadzonymi liliami, które już rozkwitały. Tu i ówdzie krzewy żółtej forsycji pięknie kontrastowały ze świeżą zielenią. Doszliśmy do mleczarni i jej całego zaplecza gospodarczego. Tam, w ich pobliżu, rośnie kasztanowiec, który najbardziej nas zafascynował. Miał co prawda małe, ale już rozwinięte kiście kwiatów. Szliśmy dalej przed siebie, minęliśmy po drodze tablicę informującą, że z Gostynia wchodzimy na Brzezie. Tam też powitało nas słońce, robiło się coraz cieplej. Mijaliśmy pola, a po przeciwnej stronie domy pobudowane z myślą o sprzedaży. Będąc na Brzeziu szczególnie o tej porze roku, koniecznie musieliśmy zajrzeć do Centrum Ogrodniczego państwa Nowackich. Całe obejście pięknie zagospodarowane, budzi podziw. W szklarniach i przed nimi pełno kwiatów, w skrzynkach przygotowane na sprzedaż. Najwięcej było stokrotek, bratków, prymulek, pelargonii, bluszczy. Były też kwiatki o nazwie dzwonek karpacki. Można zaopatrzyć się w różnego rodzaju zioła. Lucyna kupiła doniczkę z podstawkiem, których jest bardzo bogata oferta. Zajrzeliśmy też na zaplecze domu. Jest tam pomysłowo urządzone oczko wodne, wodospad, ciekawa roślinność. Na ścieżce stanął nam ślimak, chyba chciał „zagrodzić” nam drogę. Ale Stasia wyrecytowała mu wierszyk „ślimaku drogi pokaż mi rogi” , zapozował z nami do zdjęcia.
W drodze powrotnej przez Brzezie mogliśmy zaśpiewać pasujący do rzeczywistości urywek piosenki:
„Maszeruje wiosna a ptaki wokoło, lecą i świergocą głośno i wesoło”.
Spacer zakończyliśmy kawą w barze „U Franka”. Tam Ola rozdała kartki z żartami zamieszczonymi w kalendarzu, podczas czytania ich, było dużo śmiechu. Na tej wspólnej wyprawie przeszliśmy 7 km. A piękno wczesnej wiosny najlepiej odzwierciedlają zdjęcia zamieszczone poniżej. Kontemplowaliśmy to, co zwyczajne i dało nam wiele radości.