Osada Rycerska na Pożegowie – na co dzień cicha i pusta – 10 czerwca 2015 r. tętniła życiem i rozbrzmiewała gwarem. To słuchacze Gostyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku tłumnie przybyli na imprezę edukacyjno – integracyjną, która stanowiła II cz. programu przygotowanego przez naszą koleżankę Ewę Knapkiewicz, zarazem skarbnika Gostyńskiego Towarzystwa Historycznego, „Średniowiecze od kuchni”.
Uzbrojeni w wiedzę zdobytą na wykładzie, mogli przynajmniej w pigułce poznać niektóre realia życia średniowiecza: potrawy, zabawy, muzykę, uzbrojenie, sztukę walki. Ewę wspierali inni członkowie GTH, m. in. Igor Alagierski, którzy, ubrani w średniowieczne stroje – także w zbroję rycerską, demonstrowali, jak posługiwać się łukiem, władać mieczem, pokazywali różne części uzbrojenia i broń sieczną.
W części edukacyjnej uczestnicy imprezy wysłuchali prelekcji pszczelarza – amatora pana Bogdana o miodzie, jego walorach, różnych odmianach i znaczeniu pszczół. Pani Małgosia opowiedziała o produktach i potrawach tradycyjnej kuchni. Igor Alagierski ubrany w zbroję rycerską prezentował poszczególne jej elementy podkreślając ich wagę i wagę samego miecza. Przedstawił też zajęcia jakim musiał sprostać każdy rycerz.
Ewa zachęcała do udziału w zabawach znanych w średniowieczu, które można zobaczyć np. na obrazach Bruegela. Wielkim zainteresowaniem cieszyło się strzelanie z łuku. Wielu z nas miało po raz pierwszy łuk w ręku, ale uczyliśmy się prędko i w strzelaniu do tarczy odnieśliśmy sukcesy. Porażką zakończyło się rzucanie podkową do celu, jakim był wbity w ziemię pręt.  Najwięcej emocji obudziła gra w bulle. Gra odbywała się drużynami. Do wbitej w ziemię strzały należało jak najbliżej rzucić czy kulnąć bullę. Zwycięska drużyna otrzymała wyrzeźbiony puchar. Panie z przyjemnością przymierzały średniowieczne kreacje i nakrycia głowy, ale też wiele emocji dostarczyło wzięcie w rękę miecza, hełmu rycerskiego czy tej części ubioru, ważącej ponad 10 kg, którą rycerz zakładał pod zbroję. Aż dziw, jak mógł się w tak ciężkim rynsztunku poruszać, a tym bardziej wytrzymać  trudy walki.
Nie byłoby biesiady bez jadła. Najpierw raczyliśmy się kawa, herbatą, ciasteczkami, a potem nadszedł czas na konkrety. Wnet na stołach pojawiły się kapusta z grochem, kiełbaski z grilla, pajdy chleba ze smalcem z grubymi skwarkami. Ewa zaprosiła do średniowiecznych pląsów. Paniom myliły się kierunki w lewo, w prawo, ale ogólnie było dużo radości i śmiechu.
Na rozstawionych stoiskach można było zakupić miód i inne wyroby tradycyjnej kuchni średniowiecznej. Były m. in. gruszkowe musztardy, syrop z mniszka z dodatkiem imbiru i cytryny, kozi ser. Na bieżąco mogliśmy zobaczyć jak robiono pierogi z nadzieniem czy placki smażone w głębokim oleju.
Pogoda dopisała. Osada Rycerska zalana była ciepłymi blaskami słońca, które – chyląc się ku zachodowi – rzucało coraz dłuższe cienie. Było tak jak poemacie A. Mickiewicza: „Słońce już gasło, wieczór był ciepły i cichy,/Okrąg niebios gdzieniegdzie chmurkami zasłany,/U góry błękitnawy, na zachód różany;/Chmurki wróżą pogodę, (…)”. Osada Rycerska długo jeszcze rozbrzmiewała muzyką, gwarem i śmiechem.
Napisały i zdjęcia robiły Halina Spichał i Aleksandra Biderman