Środa 27.o4.2o16 r. to kolejny dzień spaceru. Jak zwykle o godz. 9.oo zbiórka w biurze i Tadeusz przedstawia trasę. Odzywa się telefon. W słuchawce głos Oli z wycieczki, która dziś udaje się do Warszawy. Dowiadujemy się że do stolicy mają jeszcze 80 km. Po wymianie pozdrowień i wzajemnych życzeń miłego spędzenia czasu, w grupie 10 osób wyruszamy dziarsko w drogę. Przechodząc przez tory kolejowe bardzo dobrze zabezpieczone barierkami, wspominamy kładkę nad torami, której pokonanie w przeszłości po długim spacerze lub wracając z pracy skracało nieraz oddech. Przy okazji przypomina się profesjonalnie wykonane zdjęcie z wystawy fotografii w Hutniku, pokazujące tę kładkę pięknie oświetloną nocną porą. Ale to już historia. Ulicą Starogostyńską dochodzimy do lasku przy Hucie. Niektóre z koleżanek z sentymentem wspominają czas spędzony z wnukami na znajdującym się tu placu zabaw.
Wchodzimy na ul. ks. Twardowskiego, wspinamy się pod górkę i dalej Broniewskiego i Potworowskich zbliżamy się do ul. W. Modlibowskiej, jako głównego celu naszego spaceru. Wanda Modlibowska to świetlana postać naszego terenu. Urodziła się w Czachorowie w roku 1909. Zasłynęła jako pilotka sportowa i szybowcowa, ustanawiała liczne rekordy krajowe i jeden międzynarodowy. Uzyskała licencję pilota samolotowego. Była żołnierzem AK, kurierem na kraj, uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim. Gorliwa patriotka w służbie Ojczyzny. Zmarła w 2001 r. i pochowana jest w rodzinnym grobowcu przy kościele Farnym w Gostyniu. Po raz pierwszy idziemy więc ulicą W. Modlibowskiej, która dołączyła do ulic mających utwardzoną nawierzchnię z kostki brukowej i chodnik. Przy okazji oglądamy nowo budujące się domy, które rosną jak grzyby po deszczu. Podziwiamy pięknie zagospodarowane i ukwiecone posesje. Bardzo duży i głośny ruch samochodów, a na chodniku dużo rowerzystów i pieszych. Zbliżamy się do ul. Poznańskiej.
Szybko pokonujemy ten odcinek do Europejskiej. Tu jest znacznie spokojniej, a z istot żywych przygląda nam się tylko bocian spacerujący po łące. Na łące i niezagospodarowanych jeszcze działkach kwitną obficie na żółto dywany mleczu „pięknie” komponujące się z zielenią traw. Po drodze robimy kilka zdjęć. Szczególnie podobają nam się 2 zajączki pomysłowo wykonane z okrągłych drewnianych kółek „skaczące„ na jednej z posesji na ul. Nad Kanią.
Wreszcie docieramy do centrum miasta na kawę, co nie było łatwe przed godz. 11.oo. Podsumowujemy spacer i sprawdzamy nasz krokomierz. Przeszliśmy 7 km, wykonaliśmy 10.550 kroków, spalając 336 kcal. Chociaż nieco chłodna, ale słoneczna pogoda sprawiły jednak, że miło i pożytecznie spędziliśmy ten wspólny czas.
Tekst i zdjęcia Maria Wujek