Czy to możliwe? Fileas Fogg, bohater książki Juliusza Verne potrzebował na to aż 80 dni. On jednak musiał objeżdżać świat różnymi środkami lokomocji, aby wszystko zobaczyć. My cały świat mamy w jednym miejscu, w Kościanie, w parku Nenufar.
Spotykamy się dziś wyjątkowo w lipcu, gdyż wypadło nam spotkanie w II połowie czerwca. Ania Leśniak zaprosiła nas właśnie do Kościana. Oprócz dorosłych 18 spacerowiczów było jeszcze dwoje dzieci: Martynka i Szymek. Razem z Anią to 21 osób, czyli popularne oczko.
Wizytę w parku zaczęliśmy od przejścia nad jeziorem po ruchomym moście. Wszyscy ją zaliczyli, choć nie była to łatwa przeprawa. Dalej spotkanie z piratami i wsiadamy na łajbę. Jest ciepło, dookoła trzciny, a przy nich rosną żółte nenufary. Rozkoszujemy się pięknym, zielonym otoczeniem jeziora, gdy ciszę na wodzie zakłóca ryk zwierząt. Wpływamy do jurajskiego tunelu, w którym za kratami zamknięto dwa ogromne dinozaury. Ryczą wściekle i rzucają ogonami na wszystkie strony próbując wydostać się z niewoli. Opuszczamy tunel i płyniemy dalej. Z daleka widzimy słynny londyński zegar – Big Ben i kolorowe dmuchańce. Wszędzie pięknie, zielono, łajba sunie po spokojnej wodzie, kłaniają się nam zielone korony drzew i widoczna z daleka Krzywa Wieża z Pizy. Wszędzie wokół niezliczona ilość mostów, mosteczków, ruchomych kładek. Dziękujemy panu piratowi za szczęśliwe dowiezienie nas na miejsce i… nic nam nie zginęło. Może piraci dziś inni?
Dalej każdy zwiedza park na własną rękę. Niektórzy idą na kawę. Ja z Danką i wnukami trzymamy się razem. Podziwiamy tryskające fontanny, kręcimy się w ruchomym domku, wchodzimy w czarną dziurę z początku lękliwie, potem powtarzamy przejście po ruchomym pomoście kilkakrotnie. Mijamy Łuk Triumfalny, który zaprasza nas do krainy bajek. Na magicznym stoliku na patelni – nasza głowa czeka na odpowiednie jej przyrządzenie. A dalej są: domek Kopciuszka, Baby Jagi, Smerfów, Ani z Zielonego Wzgórza, Kota w butach, rybaka i wiele innych. Dzieci korzystają z zabawy na dmuchańcach, wchodzą na wysokie domki ustawione na drzewach, odwiedzamy wioskę indiańską. Martynka i Szymek skaczą po trampolinach, szukają wyjścia z zielonego labiryntu. Co chwila spotykamy kogoś z naszej grupy.
O godz. 13.00 zjawiamy się w tawernie na obiedzie. Posileni znowu ruszamy szukać przygody. Ania organizuje dla grupy warsztaty rękodzieła. Chętni wykonują z materiału przyniesionego przez Anię ozdobne pudełka. A my, czyli Danka i ja z wnukami odwiedzamy Egipt. Układamy z hieroglifów swoje imię, robimy zdjęcie pod palmami i przy piramidzie. Dzieci odkopują w wielkiej piaskownicy szkielet dinozaura. Szymek sprawnie korzysta z parku linowego, mijamy wielkie posągi z Wyspy Wielkanocnej. Na pontonach Szymek i Martynka pokonują zielony tor, potem skaczą na wielkiej poduszce. W dali Brazylia z największym pomnikiem Chrystusa. Wsiadamy do kolorowych wagoników i kilkakrotnie okrążamy plac. Przy wieży Eiffela robimy fotki, zjadamy po gałce czekoladowych lodów, chwilę odpoczywamy i znów ruchomym mostem przedostajemy się na druga stronę gdzie swoich włości pilnuje wielki krokodyl. Wygląda jak żywy, rusza ogonem, kłapie pyskiem i ryczy.
Reszta grupy również nie leniuchuje. W wiosce indiańskiej próbują swoich sił w strzelaniu z łuku, wspinają się na piramidę, dodają sił dyskobolowi, który już za chwilę ma wyrzucić dysk, są razem ze Statuą Wolności, robią wspólne zdjęcia przy wieży Eiffela, przy Łuku Triumfalnym. Nie ominęli takich miejsc jak: plac z greckimi rzeźbami tryskającymi wodą, stali w otoczeniu wysokich kolumn, przy angielskim zegarze Big Ben.
Nadszedł czas wyjazdu. O 16.30 opuszczamy gościnny Kościan dziękując Ani za zorganizowanie nam pobytu w tym magicznym miejscu. Jesteśmy bardzo zadowoleni, długo będziemy wspominać pobyt tutaj i oglądać piękne zdjęcia. A z Anią spotkamy się jeszcze nie raz, kiedy tyko jej będzie pasowało, u nas w Gostyniu.
Całkowity bilans kroków: od wyjścia z domu aż do powrotu: 22000(?), 14 kilometrów i spalonych 1000 kalorii. Niezły wynik!