Ósmy już raz wybieramy się nad morze. Tym razem grupa liczy 37 osób a termin to od 10-20 czerwca 2022 roku. Wiezie nas Krzysiu Doliński, który kilka dni z nami zostaje.

Jak co roku staramy się nie tylko dojechać nad morze, ale po drodze zwiedzić jakieś ciekawe miejsce. Wspólnie z Marylką Nowak wybrałyśmy Czaplinek jako interesującą miejscowość. Przewodniczką naszą była Alina Karolewicz, która okazała się przecudowną osobą. Miała ogromną wiedzę historyczną, a do tego umiała ją przekazać w sposób, który wywoływał u nas salwy śmiechu. Opowiadała całą sobą, rękami, nogami, całym ciałem. Byliśmy zachwyceni. Czaplinek położony jest między dwoma jeziorami: Czaplino i Drawsko. Jego dawniejsza nazwa Tempelburg (z niem.), od 1945 roku należy ponownie do Polski. Do założenia miasta Czaplinek w istotny sposób przyczynili się templariusze, którzy przybyli tutaj w XIII w. W tej sytuacji miasto uznało za swą symboliczną metrykę wystawiony przez księcia Wielkopolski Przemysła II dokument opatrzony datą 1286, na mocy którego Ziemia Czaplinecka nadana została Zakonowi Templariuszy. Dla porównania: nasz Gostyń prawa miejskie otrzymał w roku 1278 z rąk tegoż samego księcia Przemysła II.

Odwiedzamy kościół pw. Świętej Trójcy z XIII wieku, kościół parafialny należący do dekanatu Barwice, diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej z unikalnym barokowym ołtarzem baldachimowym z XVIII wieku (w Polsce są jeszcze tylko dwa takie) i klasycystyczną amboną z I poł. XIX w. Na wzgórzu przy obecnej ul. Moniuszki templariusze wznieśli w końcu XIII w. drewniany zameczek. Obecny kościół zbudowano na przełomie XIV i XV wieku. Zamiast na wieży, która spłonęła jeszcze w 1725 r., jedyny używany XVIII-wieczny dzwon świątyni umieszczono w drewnianej dzwonnicy kozłowej. Inne, nieużywane dzwony wyeksponowano na uboczu pod wiatą. Później wraz z panią przewodnik przeszliśmy na czaplinecki rynek. Stoi tutaj rzeźba Edwarda Szatkowskiego „Pomnik rybaka”. Zrazu wykonany z drzewa lipowego w 1998 roku wymieniono go na nowy , wykonany przez tego samego artystę, ale z drzewa dębowego. Po wysłuchaniu jeszcze kilku wydarzeń z historii miasta żegnamy się z panią przewodnik, która zaprasza nas na następne poznawanie okolicznych atrakcji. Chętnie się skusimy

Następny postój, nie licząc po drodze przerwy na kawę, to już Dźwirzyno, wieś w powiecie kołobrzeskim, nad morzem Bałtyckim i nad jeziorem Resko Przymorskie. Znajduje się tutaj port rybacki, przystań żeglarsko-kajakowa, stanica wodna, szeroka plaża oddzielona od lądu pasem lasu sosnowego. Pomiędzy plażą a obszarem zabudowanym  występuje pas wydm nadmorskich o zróżnicowanej budowie i kształcie. W miejscowości znajduje się kościół pw. Matki Bożej Uzdrowienia Chorych wybudowany w latach 1982-1999.

My wysiadamy przy ulicy Kołobrzeskiej 13. W bramie wita nas właściciel pensjonatu pan Krzysztof Domowicz. Ponieważ pokoje już mamy rozdzielone odbieramy klucze. Za godzinę spotykamy się przed budynkiem i idziemy przywitać się z morzem oraz zrobić wspólne zdjęcie. Pogoda jest piękna więc kilkoro z nas realizuje plażing. Podobnie w sobotę. Wieczorem organizujemy grilla ze śpiewaniem i opowiadaniem kawałów. Niedziela też zachęca do spacerów po plaży i opalania się.

W poniedziałek Marylka załatwiła przewodniczkę po Kołobrzegu Ninę Albińską. Jedziemy naszym autokarem. Wieje mocny wiatr i jest to najmniej przyjemna pogoda podczas naszego 10-dniowego pobytu.

Podczas zwiedzania pięknego, zielonego z dobrze utrzymaną czystością miasta, dochodzimy do ratusza, który przetrwał wydarzenia wojenne z 1945 roku. Najpierw próbowałem wprowadzić w ruch czarna kamienną kulę przy ratuszu przed którym cała grupa zrobiła sobie okolicznościowe zdjęcie. Przechodzimy zwiedzać zabytkową kontr-katedrę z jej wyjątkowym zabytkiem siedmio-ramiennym 4 metrowym świecznikiem z 1327 roku. Kontynuujemy spacer po mieście, które jest dobrze zintegrowane z rzeką i portem, odwiedzamy Wyspę Solną, grabową aleją w kolejnym parku docieramy do morza i latarni morskiej. Tu korzystamy z miejscowej gastronomi. Kończąc opis wycieczki przez chwilę miałem wrażenie, że Ola zginie wraz z rodziną w olbrzymich ramionach wielkiego King Konga.napisał Paweł.

Kolejne dni naznaczone są słońcem. Realizując aktywny wypoczynek wybieramy dla siebie różne jego formy: wyjazd autobusem do Trzebiatowa i zwiedzanie go, wyjazd do Kołobrzegu, pieszo do Mrzeżyna, rowerami do Mrzeżyna, pieszo do Grzybowa, no i koniecznie zachody słońca nad polskim morzem. 12 osób wybrało się na tzw. „Patelnię”, czyli wędrująca wydmę na wysokości hoteli „Havet” i „Geovita”. Wydma ta przemieszcza się rocznie o około 2 m w kierunku północno-wschodnim. Na hasło: „A mnie się marzy wschód słońca na plaży” zareagowało 7 osób. Jak z tego wynika, 8-osobową grupą powitaliśmy słońce. W trakcie naszego pobytu w Dźwirzynie odbywały się procesje Bożego Ciała. Braliśmy w nich również udział. Wieczorami graliśmy w karty, spotykaliśmy się w mniejszych grupkach, chodziliśmy na tańce. Po kilku dniach nasze ciała nabrały kolorków. Żywiliśmy się u pani Beaty, u Wojtka, u Asi, w porcie. Staraliśmy się jak najwięcej popróbować tutejszych przysmaków, np. zup rybnych, flaczków z kalmarów, krewetek.

W następną sobotę powtórzyliśmy grilla, dokładając do kiełbasek kaszankę, do śpiewów i kawałów tańce. Było pięknie, wesoło i na pewno ten wieczór pozostanie na długo w naszej pamięci.

Na fb Paweł Karolczak napisał: Dźwirzyno przypadło uczestnikom wspólnego wyjazdu do gustu, ze swoją długą i szeroką piaszczystą plażą, z portem, w którym jest dużo wędzarni ryb, ze swoim kanałem połączonym z jeziorem, z nową mariną i miejscem zwanym patelnią.

Niedziela w godzinach dopołudniowych była jeszcze znośna, ale już popołudnie zaserwowało nam małą burzę piaskową nad morzem. Nie dało się ani brodzić po wodzie ani leżeć. Wieczór zrobił się zimny, podobnie jak poniedziałek, kiedy przyszło nam wyjeżdżać. Zapakowaliśmy się do autobusu, po drodze był przystanek w Podgajach na smacznym obiadku i już stamtąd prosto do domu. Niestety, przejazd przez Oborniki trwał półtora godziny. Byliśmy w Gostyniu po godz. 19.00.

Były podziękowania dla organizatorów, dla wszystkich uczestników, dla kierowcy i pytania o następny wyjazd.

Tekst wspólnie zredagowali Aleksandra Biderman i Paweł Karolczak
Zdjęcia również wykonali Ola i Paweł