15 listopada. Zaledwie +2°C. 45 osób wsiada do autokaru. Jedziemy do Krobi. Przy wejściu do kina wita nas Jan z Domachowa Bzdęga (rzeźba), człowiek, dzięki któremu o Biskupianach usłyszała cała Polska. Za chwilę podchodzi do nas pan Janusz Tomyślak, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Krobi. Pokazuje nam Ośrodek, prowadzi do sali kinowej. Opowiada o tym, co za chwilę zobaczymy, a będą to trzy filmy o zwyczajach biskupiańskich: dwa z 1936 roku o zaręczynach i weselu oraz jeden z lat 70 zatytułowany „Winiec”. W sumie filmy trwają nieco ponad 40 minut, jesteśmy zachwyceni.
Później udajemy się do Muzeum Stolarstwa i Biskupizny w Krobi. Tutaj dzielimy się na dwie grupy. Jedna grupa wchodzi do środka, druga grupa, w której ja również jestem, udaje się spacerkiem po rynku. Naszym przewodnikiem jest Robert Czub. Opowiada o pałacu na Fosie, o kościele św. Ducha, o kościele pw. św. Mikołaja. Zataczając koło wracamy do Muzeum Stolarstwa. Wymieniamy się z pierwszą grupą, wchodzimy do środka. Muzeum to mieści się w budynku Fabryki Mebli powstałej w 1922 roku. Oprowadza nas wnuk właściciela Rajmunda Hałasa – pan Marek Hałas. Widzimy tu stare maszyny, silnik gazowy, fragmenty zdobień drewnianych, drobne meble, jak również wyroby z gliny wypalone podczas warsztatów ceramiczno-archeologicznych. W izbie biskupiańskiej znajdują się stroje, drobne urządzenia domowe, wózek i konik bujany dla dzieci.
W pobliskim Pireusie pijemy kawę. Pan Andrzej Miałkowski, znany regionalista, opowiada nam o związkach sławnych ludzi z Krobią, m.in. o Mickiewiczu, Norwidzie, Przybyszewskim, Jaroszewiczu, Wałęsie.
Ostatni punkt naszego programu wycieczkowego to parafia pw. Św. Michała Archanioła w Domachowie. Od półtora roku parafią zawiaduje nowy proboszcz – ksiądz Paweł Minta. Pięknie i z pasją opowiada nam o historii kościoła, o Biskupiźnie, o zabytkach. Potem idziemy na cmentarz, który znajduje się niedaleko kościoła. Tutaj pochowany jest Jan z Domachowa Bzdęga. Przy jego pomniku Robert Czub opowiada historię jego życia, kilka wspomnień dorzuca Tadeusz Wujek, potem w autobusie Robert jeszcze wspomina zabawne historie z życia Jana z Domachowa. Przyjeżdżamy do Gostynia przed 15.00. Było bardzo miło, choć zimno.

Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman