Wycieczki, zarówno jednodniowe jak i kilkudniowe, cieszą się dużym zainteresowaniem słuchaczy GUTW, nic też dziwnego, że w piątek 7 listopada 204 r. udała się do Poznania 50-osobowa grupa studentów. Wyruszyliśmy z dworca PKS w samo południe autokarem kierowanym przez pana Sławka. Gostyń żegnał nas pochmurnym niebem, natomiast Poznań przywitał słoneczną aurą. Dobra pogoda towarzyszyła nam do końca.
Najpierw udaliśmy się spacerkiem sprzed gmachu Muzeum Narodowego (gdzie się zatrzymał autokar) do Muzeum Archeologicznego. Przemierzając Stary Rynek, oglądaliśmy kamieniczki i Ratusz, zachwycając się zabytkowa architekturą. W Muzeum Archeologicznym przed paroma miesiącami zwiedzaliśmy wystawę poświęconą starożytnemu Egiptowi. Wówczas naszym przewodnikiem był dr Andrzej Prinke – starszy kustosz i Konserwator Zabytków Archeologicznych, który i tym razem będzie nas oprowadzał po wystawie „Pradzieje Wielkopolski”.
Na wystawie – otwartej w 1997 r. – eksponowanych jest ponad tysiąc najcenniejszych zabytków znajdujących się w zbiorach muzeum w Poznaniu. Oprócz przedmiotów codziennego użytku – narzędzi, broni, ozdób – oglądamy w gablotach kopie i miniatury budowli oraz wykreowane scenki z ówczesnego życia. Wraz z doktorem Prinke niemal w zawrotnym tempie śledzimy życie ówczesnych ludzi zamieszkujących nasze ziemie od 14 tysiąclecia przed Chrystusem aż do około VI wieku po Chrystusie. Zaczynamy od schyłkowego paleolitu i kolejno przez mezolit, neolit, epokę brązu i żelaza dochodzimy do kultury łużyckiej.
Samo oglądanie eksponatów, choć bardzo ciekawe, niewiele by nam dało, gdyby nie komentarz i objaśnienia dra Prinke. Dowiadujemy się, że tereny dzisiejszej Wielkopolski zaludnione zostały stosunkowo późno. Ziemię pokrywał lodowiec, który cofając się, pozostawił charakterystyczną rzeźbę terenu i jeziora polodowcowe. Najstarsza ludność zwana łowcami reniferów nie znała rolnictwa, trudniła się łowiectwem i zbieractwem. Ludzie ci nie znali także metalu, posługiwali się krzemieniem, który jest bardzo twardym materiałem o skali twardości 7. Dr Prinke zwrócił uwagę na najstarsze znalezisko – motykę, a raczej narzędzie, które może być poprzednikiem motyki, wykonaną z rogów renifera. Służyła ona nie tyle do uprawy ziemi, ile do wydobywania z ziemi kłączy i robaków jako pożywienia.
Innym wzruszającym znaleziskiem było odkrycie szczątków człowieka neandertalskiego sprzed 60 tysięcy lat przed naszą erą. W miejscu pochówku znaleziono pyłki kwiatowe, co sugeruje, że obok zmarłego położono kwiaty, będące dowodem na istnienie uczuć wyższych u naszych odległych przodków.
Ocieplenie klimatu wpływa na życie ludzi, zmianę zwyczajów, przyrost naturalny. Rozwija się poczucie wspólnoty rodzinnej. Świadczyć o tym mogą pochówki zmarłych w zagrodzie czy wręcz pod klepiskiem. Pojawiają się ozdoby z metalu i gliniane naczynia, których wyrobem trudniły się kobiety.
Inne są też rytuały pogrzebowe i sposoby chowania zmarłych. Palono ich, a popiół spalonych zwłok umieszczano w popielnicach, które chowano w grobach. Pojawiły się groby kloszowe, potem skrzyniowe, wreszcie kurhany wielopokoleniowe z wielkich bloków kamiennych (kultura megalityczna). U schyłku mezolitu zaczyna się proces rozwarstwienia społecznego.
Najciekawszym obiektem archeologicznym jest Biskupin. Makieta osady z przełomu brązu i żelaza znajduje się w gablocie. Przy tej okazji dr Prinke zwraca uwagę na wysokiej klasy ceramikę, o czym świadczy kształt naczyń, zdobnictwo, połysk i trwałość. Do budowy domów wycięto wiele drzew, co przyczyniło się do naruszenia równowagi ekologicznej. Woda zaczęła zalewać domy, które ludność musiała opuścić.
W miarę rozwoju cywilizacji, a więc także handlu, pojawiły się wpływy innych ludów np. szkło z prowincji rzymskich. Z kolei kupcy rzymscy chętnie nabywali u nas bursztyn.
Wystawa i opowiadanie dr. Prinke budziły duże zainteresowanie. Zwiedzający zadawali wiele pytań, m.in. o sposób datowania znalezisk. Dr Prinke cierpliwie na nie odpowiadał. Usłyszeliśmy wiele ciekawostek. Jedną z nich była informacja o tym, że w tak odległych czasach dokonywano trepanacji czaszki. Są dowody, że człowiek po operacji przeżył.
Czas przeznaczony na zwiedzanie minął bardzo szybko. Już zapowiedzieliśmy, że za jakiś czas pojawimy się w muzeum ponownie, tym razem na wystawie „Tu powstała Polska”.
Wychodzimy z Muzeum Archeologicznego. Każdy na własną rękę może odbyć spacer po mieście, spożyć posiłek, pomyszkować po sklepach. Spotykamy się ponownie przed gmachem Teatru Wielkiego. Posileni na ciele oczekujemy teraz na strawę dla duszy.
Przed nami główna atrakcja wycieczki – opera Giuseppe Verdiego „Traviata”. Już w trakcie jazdy autokarem do Poznania Ola przekazała garść informacji o historii powstania dzieła, jego recepcji, podała też krótkie streszczenie.
Ta opera Verdiego z 1853 roku oparta jest na Damie kameliowej Aleksandra Dumasa. Tytuł znaczy 'zabłąkana’. Bohaterką jest paryska kurtyzana. Nic więc dziwnego, że na premierę sztuki (Dumas przerobił ją na utwór sceniczny) cenzura w 1851 roku nie dała zgody. Po roku wystawiono Damę kameliową w teatrze Vaudeville w Paryżu, gdzie sztuka odniosła spory sukces.
Szczęścia nie miała także początkowo opera z librettem Francesco Piave. Wystawiona w Wenecji okazała się skandalem. Dopiero po kolejnych zmianach (umiejscowienie akcji we wcześniejszej epoce, realiach z czasów Ludwika XIV) spektakl pod tytułem Violetta odniósł sukces w weneckim Teatro San Benedetto w maju 1854 r. Dzisiaj uważa się Traviatę za najdoskonalsze i zupełnie nowatorskie dzieło Verdiego.
Siadamy na widowni. Po chwili rozlegają się dźwięki uwertury. Kurtyna podnosi się w górę. Pierwsza scena jest kameralna, ale dramatyczna. Ukazuje śmierć Violetty w szpitalu i rozpacz jej ukochanego Alberta. Następne sceny będące retrospekcją są pełne rozmachu. Nie mamy trudności w zrozumieniu treści, choć artyści śpiewają po włosku. Teksty są wyświetlane na cyfrowej tablicy umieszczonej nad sceną.
Cztery akty opery mijają bardzo szybko. Sceny balu, śpiew chóru, układy taneczne, liryczne i dramatyczne arie, stroje spodobały się widzom, którzy nagrodzili wykonawców rzęsistymi brawami i długo trwającą owacją.
Uczestnicy wycieczki byli zadowoleni z eskapady i wyrazili chęć ponownego przyjazdu do Poznania zarówno do Muzeum Archeologicznego jak i na spektakl teatralny.
Do Gostynia wróciliśmy pełni wrażeń.
Zrelacjonowała Halina SpichałZdjęcia: Halina Spichał, Aleksandra Biderman