Imieniny Elżbiety
Pod takim hasłem zorganizowano imprezę plenerową, która odbyła się dzisiaj właśnie, 7 września 2025 roku, w Parku przy Zamku Wielkopolskim w Rokosowie. Wybrałyśmy się rowerami w 7 osób. Pogoda dopisała, było bajecznie. Impreza ta była uroczystością tematyczną nawiązującą do postaci historycznej jaką była księżna Elżbieta Działyńska-Czartoryska. Zamieszkiwała zamek w Rokosowie w połowie XIX wieku przez blisko 30 lat. Angażowała się w działalność edukacyjną i dobroczynną, rozdawała polskie książki, prowadziła ochronkę, opiekowała się chorymi wieśniakami. Była blisko z mieszkańcami, zapraszała ich do wspólnego świętowania swych imienin w zamkowym parku.
Nas zaproszono na świętowanie dzisiaj. Ludzi było mrowie – jak napisałby zapewne poeta. Czego tam nie było: organizatorzy w strojach z epoki, koncerty fortepianowe, smyczkowe, czytanie baśni, opowieści o ziołach, oprowadzanie po zamku, przejazdy bryczką, sesje zdjęciowe w strojach i nakryciach głowy z epoki. Było też wytworne jadło: gulasz z dziczyzny, polewka pomidorowa z kluskami lanymi, bigos dworski, pierogi z kaczką, chleb ze smarowidłem z perliczki, paszteciki z grzybami leśnymi, kawa, herbata i ciasto. W zamku czynna była kawiarenka, która serwowała smaczne wypieki i desery. Zorganizowano też warsztaty, m.in. sztuki kaligrafii, robienia dużych kwiatów papierowych, wyszywania, własnoręcznego wykonywania lalek. Wiele osób doskonale się bawiło grając w ogromne bierki, wieżę froebla, kółko i krzyżyk, strzelanie z łuku, warcaby. Wysłuchałyśmy wykładu o ziołach, koncertu fortepianowego, koncertu smyczkowego, popróbowałyśmy specjałów dawnej kuchni, zrobiłyśmy sobie sesję fotograficzną w kapeluszach oraz na bryczce, wysłuchałyśmy wykładu o ziołach, pospacerowałyśmy parkowymi alejkami.
Wszystko trwało do godziny 20.00. My, ograniczone czasem, o godz. 17.00 musiałyśmy wyjechać by „za widoku” być w domu. Nie zwiedziłyśmy zamku, ale to nic. Pojedziemy jeszcze raz. W każdą niedzielę o godz. 13.00 i 15.00 jest oprowadzanie po zamku z przewodnikiem. Potem można posiedzieć w zamkowej kawiarence. Może jeszcze we wrześniu albo na początku października wybierzemy się jeszcze raz. Przejechałyśmy 32 kilometry. Tę niedzielę można zaliczyć do bardzo udanych.
Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman














