23 luty. Rano na termometrze 18 stopni poniżej zera, a dzisiaj kolejny nasz spacer. Zjawia się 5 osób. Humory dopisują. Dziś nie ma co za daleko wyruszać, żeby nie nabawić się choroby. Przewodnikiem jest dziś Teresa Mehr. Prowadzi nas przez tory kolejowe, ulicą Poznańską, do numeru 200. Później skręcamy w prawo drogą zbudowaną w 2005 roku przez Drogbud Gostyń, zwaną Drogą do Cukrowni. Cztery osoby z nas idą tędy po raz pierwszy. Mijamy z prawej strony plac zbiórki złomu, Urząd Pracy, zakład odzieżowy Furman. Po lewej stronie – ogródki działkowe – jeszcze szare, puste, tylko w jednym miejscu obszczekują nas dwa małe haski i … pewnie ich rodzice.
Droga się kończy. Tędy wożone są do cukrowni buraki, ale teraz dawno już po kampanii. Oglądamy zakład powstały w 1897 roku „od tyłu”. Dalej nie ma wstępu. Schodzimy po wąskich schodkach w ulicę Cukrowniczą. Bloki, które mijamy, wybudowała Cukrownia dla swoich pracowników wiele lat temu. W jednym z nich mieszka Teresa. Naprzeciwko bloków znajdują się ogródki działkowe. Zostajemy zaproszeni przez właścicielkę. Ogródek piękny, nawet jak na tę porę roku. Baźki wierzbowe rozwinięte, pewnie zagości niedługo wiosna. Obiecaną mamy kawkę, kiedy zrobi się ciepło i zielono.
Wracamy ulicą Fabryczną. Z Przedszkola Niepublicznego Stokrotka, powstałego w 2004 wychodzą dzieci. Jadą dziś na wycieczkę do Leszna oglądać kangurka. Przechodzimy wokoło budynku. Piękne, spokojne miejsce, drewniane ławy i stoły, gdzie urządzane są pikniki oraz ogrodzony plac zabaw. Wychodzimy koło torów, po przejściu ich skręcamy w lewo, przechodzimy obok Cukrowni, tym razem od tej właściwej strony, dalej koło Urzędu Skarbowego, Lidla i do Absolwenta na gorącą herbatkę. Buzie mamy czerwone od mrozu, ale radosne.

Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman