Resztki opadających liści, szron, ścięta lodem woda, przypominały, że ciepła jesień już minęła.
Właśnie w taką aurę grupa spacerowiczów z GUTW podarowała sobie czas na relaks i zdrowie, wyruszając na kilkukilometrowy spacer. Kierownictwo wytyczyło drogę i cel. Z miejsca zbiórki kierowaliśmy się ku Górze Zamkowej, dalej do rzeki Kani. Brzegiem rzeki szliśmy w kierunku jej źródła, obcując z przyrodą w pozornie pustym miejscu. Rzeka była obsadzona topolami. Były to topole euro-kanadyjskie. Tadeusz, z racji swej dawnej pracy, pamięta, jak je sprowadzono i posadzono. Było to w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Obecnie rzeka jest pogłębiona i oczyszczona. Po przejściu odcinka drogi, zauważyliśmy liczne ślady bobrów, które były celem naszych obserwacji. A że bobry aktywne są o zmierzchu i nocą, trudno je było spotkać.
Zdjęcia najlepiej odzwierciedlają ich poczynania i dokumentują ich obecność uwidocznioną w ponadgryzanych, grubych pniach drzew. Tu też przypomnieliśmy sobie kilka ciekawostek o ich życiu. Bobry mają małe oczy, małe uszy, krótkie nogi, palce stóp złączone błoną ułatwiającą im pływanie. Ogon, zwany kielnią, jest szeroki i pokryty łuskami, służy jako ster regulujący głębokość zanurzania. Bobry robią sobie zapasy na zimę, gromadząc pnie drzew i gałęzie w utworzonym jeziorku. W czasie mrozu, wypływają pod lodem z nor – żeremi – i wyławiają zapasy. Żyją w rodzinach. Raz dobrana para bobrów zostaje razem na zawsze. Dawniej traktowano bobry jako szkodniki, obecnie są pod ochroną. Przyglądając się poobgryzanym drzewom, wykopanym norom w brzegach rzeki, doszliśmy do grzęzawiska porośniętego krzewami. Tu skierowaliśmy się do ul. Wrocławskiej. Na tej drodze mogliśmy zobaczyć małą plantację wierzby energetycznej. Dalej ulicą Wielkopolską doszliśmy do restauracji „MEDIJ”, gdzie wstąpiliśmy na rozgrzewającą kawę. W spokoju z boku sali, konsumpcję umilała nam poezja Tadeusza, którą czytała Halina. Tytuły utworów to: „Zmiana aury”, „Ptasie wiece”, „Barwy jesieni”. Traktowały one o jesiennym życiu ludzi i przyrody. Z wierszy biło ciepło i pogoda ducha.
Wracając do domu zwróciliśmy uwagę na blok powstający na Osiedlu Słonecznym. Podczas wrześniowego spaceru widzieliśmy jego fundamenty. Obecnie oferowane są już mieszkania na sprzedaż. Ulica Górna zaprowadziła nas do ul. Powstańców Wielkopolskich. Żegnając wcześniej Olę, tu rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Miesiąc listopad nie musi być smutny, przygnębiający, to zależy jak sami go przeżyjemy. Wystarczy, być miłym dla drugiego a już możemy uczynić świat piękniejszym.

Tekst: Maria Ratajczak.
Zdjęcia: Halina Spichał, Aleksandra Biderman.