W dniu 7 grudnia, wbrew przewidywaniom synoptyków, że będzie padał deszcz ze śniegiem, była piękna, słoneczna pogoda.
Spacerowicze spotkali się w tradycyjnym miejscu o ustalonej godzinie, by wyruszyć na marszrutę. Był to spacer dodatkowy, zaproponowany przez organizatorów tych spotkań ze względu na sprzyjającą pogodę. Chętnych do skorzystania z niego było wielu.
Wyruszyliśmy ul. Polną. Na końcu tej ulicy, przy Zakładzie Recyklingu skręciliśmy w kierunku lasu. Naszym celem był spacer jego dróżkami. Tam bowiem można zawsze zobaczyć coś ciekawego lub zaskakującego.
Las – w blasku słońca, otworzył przed nami swoje podwoje, co współgrało z treścią wiersza, który przeczytał Tadeusz, pt . „Potrzeba ciszy.”
Jego autorstwa był też drugi utwór pt. „Cieszę się.” Inspirował on do cieszenia się każdą drobną rzeczą podarowaną przez Stwórcę a nie zatracanie człowieczeństwa w pogoni za pieniądzem.
Po chwili refleksji ruszyliśmy dalej. Już na początku lasu spotkaliśmy okaz przyrody – rosnące w symbiozie dwa duże drzewa, sosnę i dąb. Ciekawie też wyglądało inne drzewo, na którym wyrósł jako pasożyt krzew iglasty o koronie 3 –4 metrów. Napotkaliśmy szkółkę leśną i leje po wybuchach bomb. Na ścieżkach, gdzie nie leżały liście, rozpoznawaliśmy tropy zwierząt. Wielkim zaskoczeniem było spotkanie w środku boru psa a właściwie suczki, z dala przypominającej wilczycę. Zapewne miała młode szczenięta na co wskazywała jej fizjonomia. Zagrodziła nam drogę, ale Tadeusz ciepłym głosem odwrócił jej uwagę, a my ustępując jej miejsca skręciliśmy w inną stronę.
W dalszej drodze minęliśmy Babią Górę, pas przeciwpożarowy, kolejne wzniesienia, na których Ola z Teresą utrwalały na kliszy fotograficznej uczestników i ciekawe miejsca. Kierując się w drogę powrotną doszliśmy do torów dawnej „Kościanki”. Rosły tam duże ilości tarniny. Każdy spacerowicz raczył się jej owocami, zważonymi przez szron. Wspominaliśmy smaki z dzieciństwa ale też myśli podążały w kierunku innych tematów. Tak doszliśmy do POM-METAL’u, dalej ulicą A. Mickiewicza i Sportową. Tam obserwowaliśmy zaawansowaną budowę sztucznego lodowiska. W restauracji TWIST wypiliśmy kawę i pożartowaliśmy. Wracając do domu rozeszliśmy się przy kinie.
Spacer ten to była duża dawka leśnej wiedzy, estetycznych wrażeń, potrzebnego nam fizycznego zmęczenia, które zmniejsza ryzyko choroby wieńcowej.
Tekst Maria Ratajczak
Zdjęcia Aleksandra Biderman