Gdy pod koniec września odwiedziliśmy Jutrosin z zakładem pana Legutki, w miejscowej restauracji mieliśmy ciekawy pokaz grzybów shitake. Pani Krystyna Drzażdżyńska opowiedziała nam o produkcji tych japońskich grzybów znanych od wielu stuleci w Chinach i Japonii.

Dziś, 9 listopada 2012 roku, 60 studentów zebrało się w się w Domu Dziennego Pobytu. Na nasze zaproszenie za pośrednictwem Eli i Andrzeja Czabajskich, państwo Krystyna i Zygmunt Drzażdżyńscy przyjechali do nas z ogromnym garnkiem gotowego „przysmaku jutrosińskiego”. Głównym składnikiem tej potrawy, która zdobyła wiele nagród na różnych konkursach są właśnie grzyby shitake. Nim głos zajęli producenci grzybów, pani Alicja Data, psycholog, zachęciła nas do obejrzenia filmu pt. Gran Torino w gostyńskim kinie. Następnie goście nasi opowiedzieli o walorach smakowych tychże grzybów, składzie oraz witaminach. W czasie, kiedy zajmowaliśmy się konsumpcją przysmaku pani Krystyna i pan Zbigniew opowiadali o domowej produkcji shitake. Bardzo nas to interesowało, gdyż wielu z nas już zakupiło grzybnie shitake i dokonało pierwszego zbioru. Kilkanaście osób zamówiło je teraz i również byli ciekawi,  w jaki sposób postępować, by jak najwięcej tych grzybów zebrać.

Już jesień, piwnice pełne przetworów. Postanowiliśmy wykorzystać własne talenty kulinarne i pochwalić się przed wszzystkimi swoimi przetworami.  Była więc mała wystawka ozdobnych dyni, suszonych grzybów i innych darów jesieni, no i oczywiście słoików z zimowymi zapasami. Kiedy wszyscy już to obejrzeli, przyszedł czas na popróbowanie: ogórków, dżemów, sałatek z ogórków i papryki, soków, dyni, grzybków i innych. Zrobił się straszny tłok. Każdy chciał spróbować. Słoiki szybko robiły się puste. „Przysmak jutrosiński” bardzo wszystkim smakował, uczestnicy wieczoru pozabierali przygotowane przepisy oraz zakupione grzybnie. Od kilku osób padały propozycje zorganizowania znowu takiej imprezy. A potem Jola Gardyś podziękowała państwu Drzażdżyńskim za przyjazd, wszystkim za obecność, zaśpiewaliśmy „Sto lat” Krysi Banaszkiewicz z okazji urodzin i zostało… już tylko sprzątanie.

Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman