Głównym motywem wystawy państwa Bożeny i Jana Gerowskich zorganizowanej przez Muzeum są anioły: obrazy malowane na jedwabiu przez Bożenę, naszą koleżankę, oraz witraże wykonane przez jej męża. Anioły są piękne, kolorowe, jedne mają twarze, inne nie, są opiekuńcze, uzdolnione muzycznie, ulotne, ale i silne, władające światem.
Do tej pory „anielską” wystawę zwiedziło około 65 naszych studentów (dzień otwarcia, podczas środowego spaceru i dzisiaj). Dzisiejszy dzień to właściwie warsztaty. Dyrektor muzeum Robert Czub przedstawił nam autorów wystawy. Pani Bożena opowiedziała o technice malowania na jedwabiu i na niedokończonym obrazie każdy z nas swoim ulubionym kolorem mógł domalować aniołowi fragment skrzydła. Fajne doświadczenie i ciekawy efekt końcowy. Następnie przeszliśmy piętro wyżej, gdzie w salce wykładowej swój warsztat pracy rozłożył pan Jan. Przedtem jednak pani Bożena poczytała nam o aniołach. Wyjaśniła pochodzenie ich nazwy, przedstawiła najbardziej znane anioły, określiła liczbę tych aniołów (jest ich nieskończona ilość), podkreśliła ich duchowość, bezcielesność, określiła zadania, jakie są im powierzone. Następnie pan Jan wyjasnił skąd u niego takie zainteresowanie. Otóż, kilka lat temu, żona kupiła do domu dwa witraże z aniołkami. Na odpowiedź małżonki, ile zapłaciła, pan Jan powiedział, że on sam jej takie zrobi. I tak zaczęła się przygoda z witrażem. Mieliśmy przyjemność oglądać tworzenie witraży od początku i podziwiać efekt finalny. Był więc rysunek, cięcie szkła, owijanie poszczególnych elementów taśmą miedzianą, lutowanie, pokrywanie patyną. Wszyscy mieliśmy szansę wylosować aniołka. Udało się to czterem paniom. Zachwyceni, uduchowieni, napełnieni anielską mocą wracaliśmy wieczorną porą wśród mżącego deszczu do domów. Na pewno kładąc się do łóżek spojrzymy w górę. Może niektórym uda się zobaczyć tego anioła, któremu powierzono zadanie czuwania nad naszym spokojnym snem?
Tekst Aleksandra BidermanZdjęcia Aleksandra Biderman, Halina Spichał