Oficjalne zakończenie i podsumowanie działalności VI roku GUTW   odbyło się w połowie tego miesiąca. Pomimo to, grupa spacerowa wykorzystała jeszcze termin, środę 25 czerwca 2014r., by wyjść w plener, poczuć się radośnie, czerwcowo.

Rozpoczęło się lato, najcieplejsza pora roku, najdłuższe dni. Dorodne, świeże truskawki, czereśnie na wyciągnięcie  ręki.

Z miejsca zbiórki wyszliśmy o godz.9.00, dwunastoosobową  grupą. Celem spaceru był  las na Bogusławkach. Początek drogi to ul. Mostowa. Tuż przy Brzezince rośnie dużo lip, od ich kwiatów roznosił  się wspaniały zapach,  który towarzyszył nam aż do parku przy Pl. Karola Marcinkowskiego. Tam zatrzymaliśmy się, by obejrzeć zestaw ławek zamontowanych w ostatnim czasie. Są to kolorowe siedziska mające kształt liter, razem tworzący napis: GOSTYŃ, frajda dla dzieci. Popróbowaliśmy jak się na nich siedzi, zrobiliśmy zdjęcia. Miło, że jednym z projektantów tych ławek jest gostynianin, pan  Piotr Wełniak. Dalej podążaliśmy ul. Fabryczną i Nad Kanią. Spacerując tam nowym, szerokim chodnikiem dostrzegaliśmy zmiany w ogrodach i na polach w związku z letnią porą roku. Dorodne młode warzywa i kwiaty, urzekające krzewy z owocami porzeczek i agrestu, falujące łany pszenżyta, jęczmienia czy rzepaku. Na rowach i w zbożu mnóstwo „maków, chabrów i goździków pachnących”. Nie mogliśmy się oprzeć ich urokowi i nie zerwać. Z kwiatów tych Krysia ułożyła duży bukiet. Zaciekawiła nas też olbrzymia biała morwa, spróbowaliśmy jej owoców, które okazały się całkiem smaczne. Kończy się chodnik na długiej ulicy, teraz drogą polną zbliżamy się do lasu. Z daleka słychać śpiew i nawoływania ptaków, które teraz toczą swoje życie rodzinne. I ten cudowny letni zapach lasu i to jeszcze po deszczu. Spokój, piękno zielonej przestrzeni. Prześwitujące słońce między wysokimi drzewami odsłaniało co chwilę jego nowe widoki. Przy dróżce leśnej, którą szliśmy kilka  kilometrów, rosły poziomki. To już pełnia szczęścia. Dyskutowaliśmy, czy dojść aż do kapliczki czy zawrócić. Zwyciężyła opcja druga. Bowiem w  drodze powrotnej, mieliśmy skorzystać z zaproszenia Państwa Stanisławy i Jana. Stanisława uczęszczała z grupą na spacery. Rozgościliśmy się w altanie usytuowanej w głębi ogrodu, okolonej drzewami i kwiatami. Teresa wręczyła Gospodyni bukiet polnych kwiatów, a pęczek gałązek obsypanych poziomkami podarowała gospodyni Kazimiera. Na nakrytym stole ze ślicznymi serwetkami czekały już na nas pyszności: drożdżowiec z owocami, ciastka i ciasteczka, do tego kawa i herbata. Współorganizatorką tego przyjęcia była Janka. Niespodziankę zrobiła nam też Ela, dołączyła do nas zaproszona przez gospodarzy. W czasie goszczenia się, Ola poprosiła Marię żeby opowiedziała, jak wyglądały czynności podczas konsekracji Kościoła Św. Ducha. Ta podniosła uroczystość odbyła się w niedzielę 22 czerwca 2014r. Maria była pod wrażeniem całej uroczystości i perfekcji jej  organizacji. Z zainteresowaniem słuchaliśmy tej relacji.

Był czas także na inne rozmowy, wspomnienia. Tadeusz Wujek wprowadził wątek artystyczny, przeczytał wiersz swojego autorstwa pt. „Czasowe zmiany”. Ola wyszukała w tomiku „Rowerem w głąb dziejów” wiersz humorystyczny Antoniego Bartkowiaka napisany w języku klasycznym i gwarowym kościańskim. Tytuł wiersza „Trzy po sześćdziesięciu”. Gwara ciekawa podobna do biskupiańskiej.

Latem zdarzają się bardzo gorące dni, takie też gorące podziękowania Janka złożyła w imieniu grupy naszym przewodnikom Tadeuszowi i Oli za przygotowywanie i uatrakcyjnianie naszych spotkań. Oprócz ruchu na świeżym powietrzu, zawsze coś nowego poznajemy, czegoś doświadczamy, dowiadujemy się i odkrywamy piękno naszej małej ojczyzny. Podziękowania popłynęły też do osób piszących sprawozdania i fotografujących.

Tadeusz natomiast podziękował Gospodarzom za serdeczne przyjęcie i Jance, za pomoc w jego organizacji. Za wszystko płynęły słowa uznania. Całej grupie za udział w spotkaniach i dyscyplinę. Życząc  dobrego wypoczynku, zakończyliśmy nasze spotkanie.

Do tych kilometrów, które przeszliśmy w ciągu roku a podanych na oficjalnym  zakończeniu, możemy doliczyć  jeszcze 12km, które wystukał dzisiaj  pedometr,  którego zawsze zabieramy ze sobą.

Tekst Maria Ratajczak
Zdjęcia Aleksandra Biderman