Listopad, to późno jesienny miesiąc. Na dworze ponuro i mglisto, coraz krótsze  dni  i coraz zimniej.  W środę 26 listopada 2014r. grupa  marszowa zebrała się w biurze Zarządu. Tworzyliśmy trzynastoosobowy zespół.

Przewodnik zapoznał nas z trasą i o godz. 9.00 wyruszyliśmy. Z ul. Polnej kierowaliśmy się do ścieżki rowerowej biegnącej przy ul. Leszczyńskiej. Ścieżką tą doszliśmy do Goli. Po drodze widzieliśmy  wśród opustoszałych pól  gdzieniegdzie zieleniące się oziminy.

Po dojściu do Goli przeszliśmy na drogę prowadzącą do Starego Gostynia. Stąd  do lasu było już blisko, a on był naszym celem. Weszliśmy na jedną ze znanych nam dróżek. Od początku dało się poczuć świeży zapach sosen i świerku. Drzewa liściaste i krzewy pogubiły już liście, które z kolei grubą pierzyną przykryły wszystkie roślinki. A tarnina bez liści pokazała swoje piękne fioletowo-granatowe owoce. Drzewa o tym czasie stoją jakby uśpione. Brakowało głosu gatunków ptaków, które odleciały do ciepłych krajów.

Natomiast grzyby – kanie nie reagowały na porę roku, kusiły swoimi dużymi kapeluszami. Spostrzegawcze oczy Oli i Lucyny wypatrzyły nawet te najodleglejsze. Wszystkie powędrowały do siatki na obiad dla smakoszy. Natrafiliśmy na uśpione mrowisko, można było zauważyć, jak cała przyroda przygotowuje się  do zimy. Spacerując po lesie kontemplowaliśmy to, co  zwyczajne, a takie urzekające.

Na małej polance zrobiliśmy przystanek. W tym czasie Halina zapoznała nas  z Dekalogiem dziarskiego dziadka. Jeden z punktów brzmiał Tylko człowiek, który potrafi się męczyć jest w stanie być szczęśliwy. Warto to zapamiętać. Rozdała też każdemu egzemplarz „Sprawdzonego sposobu na długowieczność.” Zaciekawiły nas w nim ćwiczenia gałkami ocznymi. Ola z kolei przeczytała poezję, której treść wkomponowała się w dzisiejszą pogodę: „Wietrzna muzyka”, Halina „Zmiana aury” autorstwa Tadeusza Wujka.  Idąc dalej przechodziliśmy  obok wybudowanych  czasie wojny zbiorników na paliwo do samolotów. Obecnie wystające nad ziemię części porośnięte są mchem.

Tak doszliśmy do ul. Leśnej dalej Polną do ul. Witosa, a  stamtąd do pizzerii „Roma”. Rozgościliśmy się na piętrze. Kelner przyniósł nam olbrzymią, gorącą pizzę o nazwie Palermo. Po długim marszu 9,5km,  które przeszliśmy, każdy z chęcią kosztował. Popijając herbatą lub kawą prowadziliśmy pogaduszki i żartowaliśmy. Wiersze, które Tadeusz Wujek przygotował na zakończenie przeczytała Halina. Nosiły tytuły „Wychłodzenie” i „Współczesność.”

Tym miłym akcentem zakończyliśmy nasze spotkanie.

W trakcie marszu nie świeciło słońce, ale radosna atmosfera towarzyszyła nam przez cały czas.

Napisała Maria Ratajczak.   Zdjęcia: Aleksandra Biderman, Halina Spichał
Pyszny obiad z kani zjadły Aleksandra i Marianna z rodzinami