Z biura Zarządu do ulicy gen. Wł. Sikorskiego, szło się lekko pod górkę. Spacerując chodnikiem spoglądaliśmy na posesje, przydomowe ogródki, w jednym z nich zauważyliśmy dużą „rodzinę” krasnoludków. Dalej ładnie przystrzyżone, w formie kuli, spirali czy stożka żywe drzewa albo krzewy. Przeszliśmy obok straży pożarnej, potem wąskim chodnikiem na Śliwińskiego. Dalej ul. Podgórną i nowo wybudowaną Górną do Spółdzielni Mleczarskiej. Tam wstąpiliśmy do restauracji Medij na filiżankę kawy lub herbaty. Kosztowaliśmy przy tym pyszne rogaliki własnoręcznie upieczone przez Jadzię oraz cukierki i ciasteczka.
W tym czasie Ola przeprowadziła quiz „Znaczenie wyrazów.” Odgadywaliśmy wyrazy używane w potocznej mowie przez młodzież, np. szama – jedzenie, wyczilować się – odpocząć, kitrać – chować coś itd. Było przy tym dużo śmiechu, wytężaliśmy umysły bo każdy chciał wygrać. Zwyciężyła Krysia Zubaczyk.
Po zabawie ruszyliśmy w dalszą drogę. W pobliżu mleczarni stoi znak drogowy informujący o granicy miasta Gostynia. Odtąd szliśmy polną drogą w kierunku Czachorowa. Wydawało nam się, że zamiast strefy biznesu weszliśmy w strefę chłodu. Zimny wiatr wiejący od pola wciskał się pod nasze okrycia i muskał po twarzy. Na szczęście to nie trwało długo. Krajobraz wygląda szaro i smutno, przyroda odpoczywa. W dali zauważyliśmy stado saren biegnących w stronę Brzezia. Była możliwość swobodnego poruszania się, chodzenia środkiem drogi, lewą lub prawą stroną uważając na bajorka i błoto „poślizgowe.” Wszystkie przygody dodawały tylko uroku i były powodem do żartów.
Na skrzyżowaniu dróg wyczyściliśmy buty o trawę i weszliśmy na asfalt. Tam kroczyliśmy lewym poboczem, aż doszliśmy do strefy biznesu. Przed oczyma ukazało się nam rondo, a na nim w całej okazałości… bryczka. Reprezentuje ona typ rekreacyjny jak i sportowy, rozpoznawalny na całym świecie ze względu na swoją niezawodną jakość i precyzję wykonania. Bryczka pełni funkcję promocyjną. My, żeby ją zobaczyć przeszliśmy 7 km, co wpłynęło dodatnio na nasze zdrowie fizyczne jak i psychiczne.
Napisała Maria Ratajczak Zdjęcia Aleksandra Biderman, Halina Spichał