Sympatycznie było, że kolejny termin naszego marszu przypadł zaraz po świętach. Był on okazją do spalenia kalorii nagromadzonych przy wielkanocnym stole.
Dnia 8 kwietnia 2015 r., w środę, o godz. 9.00 wyszliśmy na powitanie odradzającej się zieleni, pierwszych kwiatków, powracających ptaków.
Marszowym krokiem przez ulicę Polną zdążaliśmy do lasu starogostyńskiego. Na początku drogi dawało się nam we znaki trwające oziębienie, ale już w lesie było spokojnie i cieplej. Maszerowaliśmy po duktach i ścieżkach leśnych. Na jednej z nich zrobiliśmy krótką przerwę, by posłuchać w ciszy poezji. Tam Halina przeczytała wiersze pt. „Alleluja” i „Pełnia wiosenna” autorstwa Tadeusza Wujka. Nawiązywały one do przeżytych ostatnio radosnych świąt wielkanocnych, a wraz z nimi budzącej się wiosny.
Idąc dalej  weszliśmy  na  Babią  Górę. Zejście z niej wybraliśmy z  najbardziej stromej  strony ćwicząc przy tym równowagę. Nasze zainteresowanie wzbudziły ścieżki, przy których leżały powalone przez ostatnią wichurę drzewa, połamane i wyrwane z korzeniami. Spotkaliśmy leje po niewypałach, dużo wzniesień i górek. Oglądaliśmy przestrzenie po wykarczowaniu drzew i zalesianie ich młodymi sadzonkami. Dostrzegaliśmy drzewka z nowymi listkami, kępki fiołków, grzybki i … błogi spokój, przerywany wesołym śpiewem i świergotem ptaków.
Po dojściu do drogi prowadzącej ze Starego Gostynia szliśmy pewien odcinek asfaltem. Z daleka obserwowaliśmy stado danieli pasących się na oziminie. Skręciliśmy na prawo, w stronę lasu, zwanego potocznie Szwajcarią Golską. Rośnie w nim wiele gatunków i odmian drzew. Zatrzymaliśmy się przy trzech dębach o wymiarach pomnikowych. Aby jedno objąć musiało się schwycić za ręce 6 osób. Zwyczajnie dęby są smukłe, te zaś mają bujną koronę, bez liści ukazują efektownie powyginane i poskręcane konary. Ciekawostką jest, że dęby te zostały zaatakowane przez chroniony gatunek chrząszcza – kozioroga dębosza. Po obserwacjach i rozmowie kogo lepiej chronić, drzewo czy owada, przeszliśmy do ścieżki rowerowej.
Wracaliśmy do Gostynia przemierzając 10 kilometrów. Grupę czternastoosobową łączył uśmiech i przyjaźń. Ważne dla nas jest bycie razem, nawet przy piciu herbaty czy kawy, którą skonsumowaliśmy w restauracji „U Franka”. Tam też Ola przedstawiła plan marszu, w  którym będziemy brać udział w Nocy Sportu 16 maja.

Tekst Maria Ratajczak
Zdjęcia Aleksandra Biderman , Halina Spichał