Tadeusz Isakowicz urodził się w Krakowie. Ojciec był filologiem, matka polską Ormianką, polonistką. Obecnie jest proboszczem ormiańsko-katolickiej parafii południowej z siedzibą w kościele Trójcy Świętej w Gliwicach. Jego hobby to historia. Pisze książki popularno-naukowe. Interesuje go szczególnie temat kresów wschodnich, ludobójstwo dokonane na Ormianach, Żydach i innych narodowościach.
Przybliżył konflikt polsko-ukraiński, który rozpoczął się powstaniem we Lwowie (zwycięskim zresztą), w którym wzięli udział bardzo młodzi ludzie, stąd ich nazwa „orlęta lwowskie”. W wyniku tego zwycięstwa Lwów został miastem polskim. Dwa lata później musiał znowu walczyć, tym razem z armią Siemiona Budionnego. Oglądamy zdjęcie rodzinnej wsi Tadeusza Isakowicza, która rok później została spalona oraz Wołynia bogatego w urodzajne gleby.
Ksiądz Isakowicz przybliża nam sylwetki przywódców ukraińskich nacjonalistów: Stefana Bandery oraz Romana Szuchewycza, który ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za rzeź wołyńską. Bandy UPA od 9 lutego 1943 roku wymordowały na Wołyniu około 60.000 Polaków. Mordowali w nocy, w dzień wracali robić zdjęcia. W przygotowaniu jest film pt. „Wołyń” Zbigniewa Smarzewskiego, którego niektóre kadry mogliśmy dzisiaj zobaczyć. Mordowanie Polaków odbywało się w ten sposób, że najpierw podpalano we wsi stóg. Był to znak dla „siekierników”, ukraińskich chłopów, którzy wpadali do wsi z siekierami i w okrutny sposób mordowali wszystkich. Po nich rabownicy zabierali to, co jeszcze mogło się przydać, później podpalano całe wsie. Muzykę do tego filmu napisał Krzesimir Dębski. Jego dziadkowie i rodzice pochodzili z tych stron. Kiedy 11 lipca 1943 roku bandy zaatakowały kościół w Kisielinie, jego ojciec został ranny. Podczas ataku na kościoły: w Wińniowcu – zginęło 450 osób, w Podkamieniu – 650.
24 kwietnia mija 100 lat od ludobójstwa Ormian dokonanego przez Turków. Zginęło wówczas 1,5 miliona osób.
Relacje polsko-ukraińskie zawsze były trudne. Musimy mówić o ludobójstwie, bo oczekują tej prawdy rodziny pomordowanych. W niektórych miejscach rzezi stawiane są tablice pamiątkowe, krzyże, niekiedy bez żadnego napisu. Doły śmierci, do których wrzucano pomordowanych ludzi dopiero teraz doczekały się odkrycia, na razie są to pojedyncze przypadki.
Ktoś z publiczności zapytał o herb Ukrainy. To trójząb (z dynastii Jagiellonów). Flaga Ukrainy ma niebiesko-żółty kolor (niebieskie niebo nad żółtymi łanami pszenicy). Nasz gość odpowiedział jeszcze na kilka pytań i na zakończenie wspomniał swojego przyjaciela Antoniego Agopszowicza, którego zdjęcie dojrzał w holu szkoły. Nie wiedział, że był on absolwentem naszego gimnazjum, a był on też Ormianinem urodzonym we Lwowie. Wraz z rodziną przeprowadził się z Leszna do Gostynia i tutaj zdał maturę. Skończył prawo, był żołnierzem AK. Pracował na Uniwersytecie Śląskim. W 2009 roku w Katowicach ksiądz Tadeusz Isakowicz poprowadził go w ostatnią drogę.
Przed aulą można było kupić książki księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i otrzymać od niego dedykację.
Relacja i zdjęcia Aleksandra Biderman