Dzisiaj, 24 czerwca,  ostatni nasz spacer w roku akademickim 2014/2015. Mamy miesiąc wakacji. Jest nas dziewiątka: jeden pan i reszta pań.
Trzy osoby z naszego grona wyjechały z emerytami na wczasy, trzy inne usprawiedliwiały swoją nieobecność ważnymi względami rodzinnymi.
Idziemy do lasu. Jest cudownie: trochę słoneczka, trochę wiatru, chwilami zdejmujemy odzież wierzchnią. Przed nami grupa spacerowa z kijkami. Zatrzymujemy się, witamy, przedstawiamy się sobie. Są to uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy w Gostyniu. Robimy wspólne zdjęcie. Przez zapomnienie zostawiam w trawie czarną reklamówkę. Muszę po nią wrócić. Ileż odmian zieleni czerwcową porą, drobne kwiaty w przeróżnych kolorach! Przez chwilę obserwujemy pracę mrówek, pojawiły się pierwsze jagódki, trafiamy też na nasze ogrodowe czerwone porzeczki. Maria M. wyciąga z plecaka czereśnie. Jakie pyszne!!! Na powalonych drzewach żółte huby kolorem przypominające kurki, a gdy unosimy głowy… niestety, już szrotówek kasztanowcowiaczek zaatakował kasztanowce. Na wielkich palcowatych liściach widoczne są rdzawe plamy. Idziemy ścieżką rowerową Gola-Gostyń. W łanach rzepaku podnoszą wysoko główki: białe rumianki z żółtym oczkiem pośrodku, czerwone maki i niebieskie modraczki.
W barze  „U Franka” zamawiamy kawę. Maria W. przygotowała podsumowanie naszych spacerów z całego roku.  I tu wyjaśniła się sprawa czarnej reklamówki. Były w niej nagrody dla najaktywniejszych spacerowiczów: wykonane z wikliny papierowej bombki, lub muszle ślimaka lub (jak nazwała je moja wnuczka) szyszki. Największą bombkę i tytuł „Bombowego spacerowicza” otrzymał Tadeusz Wujek, drugie miejsce – Maria Wujek, trzecie – Maria Nowak i czwarte – Krystyna Zubaczyk.
Jak zwykle przy okazji picia kawy dzielimy się nowymi wiadomościami, słuchamy ciekawostek prasowych, czytamy poezję. Tym razem Ania przyniosła i odczytała wiersz „Smutki i radości objawów starości” Reinera Kerna. Było przy tym dużo śmiechu z siebie, z naszych dziur w pamięci. A to umknie nam, jak nazywa się osoba, którą właśnie mijamy, zapominamy, gdzie schowaliśmy portfel, czy wyłączyliśmy żelazko. Ot, takie prawa starości, ale „w tym jest rzecz cała, by jak najdłużej ta starość trwała”. Uśmialiśmy się również z wiersza „Damska dola”, którą recytował Tadeusz. Kolejne spotkanie w drugą środę sierpnia.

Tekst Aleksandra Biderman
Zdjęcia Aleksandra Biderman, Maria Wujek