Przechodzących do dalszych pomieszczeń witała stojąca przy drzwiach choinka, przystrojona na biało, w kwiaty gwiazdy betlejemskiej, bombki, przepasana welonem jak panna młoda. Swoim wystrojem promowała ozdoby na bieżący sezon, w którym króluje kolor biały i srebrny. Przemieszczając się między stoiskami z mnóstwem eksponatów każdy mógł wybrać coś dla siebie. Wielu z nas kupiło ciekawe wzory bombek, srebrne kule, serwetki z motywem świątecznym, ekologiczne kadzidełka itp. Po wyjściu z centrum podążaliśmy w kierunku ulicy Górnej. Przystanęliśmy chwilę na Osiedlu Słonecznym, żeby popatrzeć na ładnie wykończone domy i jak wre praca przy największym powstającym bloku. Będą to mieszkania na wykup.
Ulica Górna jest długa, szliśmy nią dalej, było nam bardzo miło gdy w jednym z okien stała Ola i nas pozdrawiała. Koleżanka nie mogła z nami pójść. Po zejściu z ulicy Górnej mieliśmy zaplanowane wejście do restauracji „U Franka.” Zakończenie spaceru przy kawie i herbacie to prawie konieczność. Do tego były jeszcze urodzinowe cukierki i pierniczki. Będąc w temacie świąt Halina przeczytała ciekawostki o symbolice potraw na wigilijnym stole. Rozmawialiśmy też o przygotowaniu wieczerzy i zastawach.
Kontrastem do tego był wiersz autorstwa Tadeusza p.t. „A mnie jest szkoda lata.”
Maria podała nam dane z krokomierza, z którego wynikało, że przeszliśmy 7 km, w tym 11920 kroków, spaliliśmy 380kcal.
Tadeusz złożył wszystkim życzenia świąteczne i zaprosił na następne spotkanie w Nowym Roku.
Tekst Ratajczak Maria
Zdjęcia Spichał Halina