Zbliżające się święta motywują nas do większego wysiłku w przygotowaniu mieszkania i obejścia. Przychodzi nam też ochota,  żeby dokupić coś nowego, jakieś ozdoby, czy rekwizyt
W takim celu wybraliśmy się jedenastoosobową grupą, 9 grudnia, w ramach  środowego spaceru do Gospodarstwa Ogrodniczego, obecnie Centrum  Gwiazdkowego, na Brzeziu. Z wizytą u  państwa Nowackich  byliśmy już kilkakrotnie w minionych latach. Najwygodniej jest dojść tam ul. Strzelecką, dalej chodnikiem przez Brzezie. Mijaliśmy kolejne gospodarstwa i pola obecnie odpoczywające.  Po  pewnym czasie skręciliśmy w lewo,  na drogę, przy której powstało dużo nowych  i okazałych posesji.  Tam nie było chodnika i szło się mniej bezpiecznie. Poboczem drogi doszliśmy do celu. W centrum prym wiodły choinki, wysokie, niskie, strzeliste, stożkowe, świerki kłujące, serbskie, pospolite i … sztuczne. Przed wejściem do środka wszystkich gości witały dwa kłaniające się dmuchane bałwany. W pierwszym pomieszczeniu wśród choinek stały duże sanie, okazja by usiąść i zrobić zdjęcie. Podświetlane renifery z saniami, ozdobne gałązki, karmniki i wiele innych ciekawych przedmiotów.
Przechodzących do dalszych pomieszczeń witała stojąca przy drzwiach  choinka, przystrojona na biało, w kwiaty gwiazdy betlejemskiej, bombki, przepasana welonem jak panna młoda. Swoim wystrojem promowała ozdoby na bieżący sezon, w którym króluje kolor biały i srebrny. Przemieszczając się między stoiskami z mnóstwem eksponatów każdy mógł wybrać coś dla siebie. Wielu z nas kupiło ciekawe wzory bombek, srebrne kule, serwetki z motywem świątecznym, ekologiczne kadzidełka itp. Po wyjściu z centrum podążaliśmy w kierunku ulicy Górnej. Przystanęliśmy chwilę na Osiedlu Słonecznym, żeby popatrzeć na ładnie wykończone domy i jak wre praca przy największym powstającym bloku. Będą to mieszkania na wykup.
Ulica Górna jest długa, szliśmy nią dalej,  było nam bardzo miło  gdy w jednym z okien stała Ola i nas pozdrawiała. Koleżanka nie mogła z nami pójść. Po zejściu z ulicy Górnej mieliśmy zaplanowane wejście do restauracji  „U Franka.” Zakończenie spaceru przy kawie i herbacie to prawie konieczność. Do tego były jeszcze urodzinowe cukierki i pierniczki. Będąc w temacie świąt Halina przeczytała ciekawostki o symbolice potraw na wigilijnym stole. Rozmawialiśmy też o przygotowaniu wieczerzy i zastawach.
Kontrastem do tego był wiersz autorstwa Tadeusza p.t. „A mnie jest szkoda lata.”
Maria podała nam dane z krokomierza, z którego wynikało, że przeszliśmy 7 km, w tym 11920 kroków, spaliliśmy 380kcal.
Tadeusz złożył wszystkim życzenia świąteczne i zaprosił na następne spotkanie  w Nowym Roku.

Tekst Ratajczak Maria
Zdjęcia Spichał Halina