Końcowe dni czerwca obfitują w miłe wydarzenia. Zaczyna się lato, mamy najdłuższe dni, wysoką temperaturę, odbywają się uroczystości zakończenia roku szkolnego, akademickiego. W bardzo ciekawej i radosnej atmosferze przebiegało ostatnie spotkanie grupy spacerowej GUTW.
Była to niespodzianka dla nas zorganizowana przez Tadeusza i Olę, którzy starają się podczas wszystkich spotkań tworzyć między nami więź.
W piątek 24 czerwca nasi przewodnicy zaprosili wszystkich uczestników już na godzinę 7.25. Spotkaliśmy się na dworcu autobusowym. Gdy nadjechał autokar bezpłatnej komunikacji miejskiej, zajęliśmy wygodne miejsca. Niespodzianką był wyjazd do Krajewic i Zajazdu ”Pod Wiwatem”. Autobus ruszył, rozpoczęła się wycieczka przez pobliskie osady, dzięki której, dowiedzieliśmy się wiele ciekawych rzeczy o okolicy , którą wydawało nam się że znamy. Pierwsze było Brzezie. Wieś ta należy do najstarszych siedlisk w powiecie gostyńskim, jest osadą starszą od Gostynia. Przejeżdżając przez Czachorowo, Tadeusz pokazał nam stodołę, w której przechowywano podczas drugiej wojny światowej figurę Matki Boskiej, która obecnie stoi przy farze, a ma bardzo bogatą historię. Poznaliśmy ją dzięki filmowi pt.” Z ziemi włoskiej do Polski”. Zobaczyliśmy też miejsce, na którym lądowała pilotka Wanda Modlibowska. Autobus sunął dalej aleją topolową. Mijając Sikorzyn, Tadeusz zwrócił uwagę na źródełko, skąd bierze swój początek rzeka Kania. Powitały nas tam bociany, prowadzące swoje życie w gnieździe. Przejeżdżając przez Ziółkowo minęliśmy szkołę, do której uczęszczał Tadeusz i dom rodzinny jego żony Marii. Dojechaliśmy do Krajewic, stanęliśmy w historycznym miejscu sioła Róża. Jest to miejsce zapomniane, ale trwa w pamięci osób, które wydarzenia tam zaistniałe pamiętają. Tadeusz zapisał je w wierszu pt. „Róża”, który nam przeczytał. Przedstawił w nim udany atak Rosjan na nadjeżdżających czołgiem od strony Krobi Niemców.
Przeszliśmy na dróżkę obok parku, aby popatrzeć i zachwycić się otaczającą przyrodą. Ostatnie opady deszczu i wysoka temperatura spowodowały szybki wzrost zbóż, dorodnych kłosów żyta, pszenicy, jęczmienia. Można było poczuć ich zapach, dotknąć kwiatów różnych ziół, maków, chabrów. Spacerując, napotkaliśmy zagrodę z ptakami domowymi. Wesołe, żyjące we wspólnocie kury, kaczki, gęsi, indyki, a nawet biegające wśród nich króliki. Pośrodku paradował indor, rozczapierzał ogon, stroszył pióra i coraz wyżej unosił głowę pokazując długie, czerwone korale. Kończąc spacer weszliśmy do parku zasiadając do stołu. Trudno opisać jak smakował nam w cieniu drzew podany chleb, pachnący smalec z garnka, małosolne ogórki, kawa i herbata. Racząc się „łakociami” prowadziliśmy rozmowy. Ola wyjęła z torby długi spis żartów i dowcipów, które prezentowała z wrodzonym sobie talentem. Każdy dopowiadał jeszcze swoje, a beztroski śmiech nas nie opuszczał. Tadeusz na każdy temat znał jakiś wiersz, anegdotę czy przyśpiewkę.
Każdy z nas pragnie być szczęśliwy, poszukuje owego szczęścia, tymczasem wystarczy rozejrzeć się wokoło, otworzyć oczy na dobro uniwersalne: słońce, wycieczki, przyrodę, czy aktywny wypoczynek. Podsumowaliśmy też nasze godziny marszu. Bo wędrujemy po to, by być zdrowym i ciągle … mądrzejszym. Dokładne wyliczenia zrobiła Maria Wujek, które są podane niżej. W dzisiejszym niezwykłym spotkaniu brało udział 12 osób.
Nastała pora obiadu, właściciele zajazdu zaprosili nas do środka na pyszny i elegancko podany obiad. Jeszcze chwila odpoczynku w cieniu drzew, wzajemne podziękowania i życzenia wakacyjne. Ze względu na upał nie wracaliśmy pieszo, tylko wyjątkowo skorzystaliśmy z komunikacji miejskiej.
Tekst Maria Ratajczak Zdjęcia: Aleksandra Biderman, Halina Spichał, Maria Wujek