Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami.
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowym dniem…”

Tadeusz Karasiewicz

Nawiązując do treści wiersza, w środę 26 października 2016 r., wyszliśmy na spotkanie tym urokom. Zebrała się dwunastoosobowa grupa studentów. Podczas schodzenia się do biura, panowała trochę tajemnicza atmosfera. Mieliśmy przygotowaną dla Oli niespodziankę. W minioną sobotę bowiem obchodziła z mężem 4O-lecie ślubu. Tadeusz, jako przewodnik, pierwszy złożył Oli życzenia, wręczając kwiaty oraz pięknie wyhaftowane aniołki, wykonane przez Anię. Potem posypały się życzenia od całej  grupy. Ola poprosiła nas, abyśmy na małą godzinkę zatrzymali się w biurze. Postawiła kawę i dużo słodkości. Pokazała nam album-książkę, prezent od dzieci, pięknie wykonaną, zawierającą zdjęcia i opis minionych lat. Począwszy od dnia ślubu, przez narodziny pociech, ich dorastanie, skończywszy na najmłodszym wnuczku, Michałku. Zachęciła też nas do powspominania i opowiedzenia czegoś o naszym ślubie. Każdej z nas utkwiło coś ciekawego, zaskakującego, czym się podzieliłyśmy. Dwie Marie pamiętały nawet temperaturę w dniu ślubu. Było to w miesiącach styczniu i lutym, śniegu nasypało powyżej metra, a termometr wskazywał  -27oC!  To było pół wieku temu, a wydaje się że tak niedawno.

Po wspomnieniach i kawie, wymaszerowaliśmy w kierunku lasu. Ulicą Polną do Leśnej, tam zeszliśmy na leśne szlaki. Mieliśmy okazję zanurzyć się nie tylko w zieleni ale żółci, brązie, nawet czerwieni. Na ścieżkach i pod drzewami leżało dużo szyszek, kolorowych liści i żołędzi. Roznosiła się woń igliwia i grzybów, którym sprzyjał ostatnio podający deszcz.  Ola i Lucyna posiadają wyjątkowe umiejętności zbierania owoców lasu, potrafią też je rozpoznawać. Podczas przemieszczania się po ścieżkach wchodziły głębiej w las i nazbierały pełen koszyczek oraz reklamówkę grzybów. Były to lepkie maślaki, czarne łebki, także kanie o miłym zapachu z małymi i olbrzymimi kapeluszami. Tych ostatnich było najwięcej. Koleżanki, skore do podzielenia się zbiorami, rozłożyły grzyby na trawie zapraszając smakoszy do zabrania sobie na pyszny obiad. Chętnych nie brakowało. Zatrzymaliśmy się w tym miejscu  jeszcze chwilę robiąc zdjęcia. Była także zabawa, Ania czytała tytuły filmów, należało odpowiedzieć jak mogły brzmieć w tłumaczeniu poznaniaków.  Oto kilka przykładów:

„Hobbit tam i z powrotem”- Kakalud w te i we w te
„Skąpiec”- Nyrol „Pociąg z forsą”- Bana z bejmami
„Kawa i papierosy”- Lura i ćmiki
„Coś” – Wihajster,  itd.

Z cichego lasu weszliśmy na ruchliwą drogę Stary Gostyń-Gola.  Napotkaliśmy tam stado saren, które nie przebiegało drogi razem, lecz pojedynczo. Chowając się za drzewem, czekały na odpowiedni moment. W drodze powrotnej  zatrzymaliśmy się, by patrzeć na zaawansowane prace przy budowie ronda na ul. Zachodniej. Wybudowana już została tam ścieżka rowerowa. Przy drodze prowadzącej do TESCO rozeszliśmy się do domów. Te 8 km drogi, które wspólnie przeszliśmy, pozwoliły nam dostrzec wspomniane w wierszu niesamowite uroki jesieni.

zekst Maria Ratajczak
zdjęcia Aleksandra Biderman

Wiadomość z ostatniej chwili: Lucynka dzisiaj znalazła w naszym lesie prawdziwka o wadze 450 gram. Piękny. Popatrzcie!!!

161026_003 161026_005 161026_007 161026_008 161026_009 161026_011 161026_011a 161026_013 161026_19a 161026_020