Po małej przerwie, spotkaliśmy się 14-go listopada 2018 r. o godz. 9.00. Zebrała się nas dziewięcioosobowa grupa. Ranek był mglisty i pochmurny. Chwilami mżało, ale pogoda nie odebrała nam radości przechadzki w ten listopadowy czas. Ruch mamy wpisany na każdy miesiąc. Tadeusz przyszedł pierwszy, czekał na nas w umówionym miejscu. Wspólnie wybraliśmy trasę, którą pójdziemy włączając w nią zwiedzanie wystawy, na którą Tadeusz dostał zaproszenie.
Pierwsze kroki zrobiliśmy ulicą Mostową, dalej Starogostyńską. Zatrzymaliśmy się na Leśnej, aby popatrzeć na rozbudowujący się plac przy hucie. Przygotowywany jest do załadunku słoików. Wędrując listopadową porą można obserwować spadające liście, a nawet zauroczyć się listkami brzozy, małymi, żółtymi, wirującymi serduszkami. Szarość otoczenia ozdabiają owoce dzikiego bzu, czy kolczastego głogu.
Doszliśmy do ulicy Polnej, która łączy się z Zachodnią. Tam wokoło ozimina, która zadziwia pięknym kolorem zieleni. Po drodze obejrzeliśmy urządzenie o nazwie chwytacz piasku z wód opadowych. O jego działaniu i nazwie wiedział Tadeusz.
Stąpając teraz lekko pod górkę, doszliśmy do ronda na ulicy Leszczyńskiej. Na tej trasie w pobliżu TESCO, zrobione jest składowisko, a na nim długi kopiec z buraków cukrowych. Widać było pracujące na polu traktory. Nasza grupa zmierzała do Hutnika na wystawę malarstwa Jana Pływacza.
Wspomnianego twórcę od najmłodszych lat interesowało malarstwo artystyczne. Swoją pasję rozpoczął od kopiowania obrazów. Obecnie bierze udział w plenerach i wernisażach. W ostatnich latach powstał cykl obrazów pt. „Kobieta i gitara”. Obrazy te wystawiane były w ośrodkach kultury w wielu miastach. A obecnie w Gostyńskim Ośrodku Kultury „Hutnik”. Artysta przedstawia w nich świat swoich odczuć, wrażeń, stanu ducha. Malując te obrazy dostrzega analogię: dobry nastrój kobiety i nastrojona gitara, to ideał współgrający ze sobą, który zmienia się w zależności od sytuacji. Widać także podobieństwo kształtów kobiety i instrumentu.
Po uczcie duchowej prześliśmy do baru „U Franka”. Tam też była uczta. Jadzia w plecaku przyniosła wyśmienite ciasteczka i wyborne czekoladki. To z okazji zaległych imienin. Z tej okazji chciała nas ugościć. Smakowały z podaną równie pyszną kawą.
Przy stole Tadeusz nawiązał do obchodzonych ostatnio uroczystości z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości. Zacytował wiersz pt. „Wróć nas do Kraju”. Słowa pamięta od dziecięcych lat. Na naszych wędrówkach poznajemy i coraz bardziej kochamy naszą Ojczyznę.
Ania natomiast przyniosła i przeczytała utwór, z którego warto kilka słów przytoczyć i ich przestrzegać.
Nie odkładajmy spotkań, bo za daleko, za późno, za często.
Nie szczędźmy ciepłych słów przyjaciołom, braciom i ciociom.
Nie zapominajmy mówić dziękuję, przepraszam, kocham.
Nie bójmy się tulić, całować, uśmiechać.
Tymi słowami zakończę opis spaceru, podczas którego przeszliśmy 6 km drogi. Krokomierz, który Tadeusz zawsze zabiera ze sobą dokładnie oblicza nam przebytą trasę.