27 lutego 2020 r. Do końca miesiąca pozostały całe dwa dni, bo w tym roku przypada rok przestępny. Na starcie gotowych do spaceru 17 osób, w tym dwaj panowie. Przysłowie mówi: ”luty, obuj dobre buty”. Nie jest tak źle, choć na dzisiejszy dzień bardziej pasowałoby marcowe powiedzenie: w marcu jak w garncu”, gdyż dzisiaj mamy i śnieg, i deszcz, i spomiędzy chmur nieśmiało wygląda słoneczko.

Trasę dziś wyznacza Maria. Idziemy tak, by nasz spacer zakończyć „U Franka – Czemu właśnie tam? Zaraz się dowiecie, Idziemy więc koło dworca PKS-u, potem laskiem naprzeciwko huty, ulicą Leśną, Zachodnią, koło Tesco i wchodzimy tunelem do parku. A, jeszcze, żeby nie być gołosłownym robimy sobie zdjęcie z odrobiną śniegu w huckim lesie, bo to chyba jedyne opady śniegowe tej zimy.

W barze czeka nas niespodzianka. Dokładnie dziś minęło 55 lat od dnia kiedy Maria i Tadeusz przysięgali sobie dozgonną miłość. 55 lat – szmaragdowe, lub jak mówią inni, platynowe gody. Były życzenia następnych rocznic, zdrowia, radości, spełnienia marzeń. Jak im udało się doczekać tak pięknej rocznicy? Bo o co w tym życiu chodzi? „W życiu tak naprawdę chodzi o codzienność. O herbatę wypitą w spokoju rano. O wspólnie zjedzoną kolację. O to, kto wstawi pranie. O kupno soczystych, słodkich pomarańczy. O makaron z serem i brokułami. O własną hodowlę ziół na balkonie. Poranne przytulenie. Trzymanie się za dłonie. Nową, różową szminkę. Delikatne promienie słońca na skórze. Planowanie wakacyjnych podróży. Każdy z nas chce być wielki, wiele osiągnąć, przeżyć jak najwięcej. Czujemy niedosyt, lecz to nie o to chodzi. Nie o to chodzi, by być w życiu najlepszym. Chodzi o to, by jak najlepiej przeżywać dni, które jeszcze są przed nami”. Jubilaci ugościli nas kawą i słodkościami a ja przeczytałam dwa wiersze gwarowe, które serdecznie nas rozbawiły.

Przeszliśmy dziś 5,5 km robiąc prawie 9 tysięcy kroków.

Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman