14 czerwca o godz. 6.00 rano wyruszyliśmy na wakacje. Po drodze dwie przerwy na kawę i przed 14.00 byliśmy w Jastarni. To docelowe miejsce dla kierowcy Krzysia z małżonką Haliną i naszej 50-tki z Uniwersytetu. Pogoda zamówiona, ma być ciepło i słonecznie.
Mieszkamy w dwóch pensjonatach: w Nordzie 45 osób, pozostałe 7 w Patrycji, 3 domy dalej. Po zajęciu pokoi ruszyliśmy nad morze. Każdy własnym tempem, z własnym towarzystwem. Jastarnia znajduje się 13 km od Helu, 22 km od Władysławowa. Z jednej strony otacza ją Zatoka Pucka, z drugiej Morze Bałtyckie. Nieco bliżej mamy do zatoki.
Wtorek i piątek to dni, kiedy po Jastarni od 17.00 odbywają się piesze wędrówki. Przewodnikiem jest prezes założonego przez siebie Stowarzyszenia Przyjaciół Jastarni, prozaik i publicysta, autor książek o Jastarni, Półwyspie Helskim, legend rybackich, Ryszard Struck. Wraz z nim w ciągu tych dwu dni poznajemy starą Jastarnię, miejsce, gdzie Jastarnia graniczy z Borem, stare chaty rybackie, piękny kościół gotycki, pierwszy pensjonat, port rybacki, kaplicę św. Rozalii, pomnik przyrody kasztanowiec biały posadzony w 1897 roku przez mieszkańca Jastarni-Boru Walentego Strucka. W obu tych wycieczkach uczestniczy nas około 70 osób.
W środę wybrałyśmy się na rowery. W pensjonacie Patrycja właściciel, gostynianin z pochodzenia, przygotował dla nas pojazdy. W 7 osób wybrałyśmy się urokliwym, pachnącym od dzikich róż szlakiem tuż nad zatoką do Kuźnicy. Tam po skosztowaniu pysznych lodów ruszyłyśmy do Chałup i z powrotem. Spędziłyśmy na rowerach trzy godziny pokonując 30 km.
Czwartek i poniedziałek Marylka załatwiła licencjonowanego przewodnika po Mierzei Helskiej, pana Jakuba Zaniewskiego. Jechaliśmy naszym autobusem. Na Helu czekał już na nas statek CPT MORGAN 1946. Zajęliśmy miejsca i w ciągu godziny byliśmy wilkami morskimi. W Helu bezwstydny Neptun stał się tłem do naszych zdjęć. Potem całą grupą zwiedzaliśmy Muzeum Obrony Wybrzeża utworzone w 2006 r. w obiektach największej na świecie baterii artylerii nadbrzeżnej. W dwóch obiektach zajmowanych przez muzeum na powierzchni niemal 3tys. m2 znajdują się liczne wystawy o obronie Helu w 1939 roku, o powojennych losach obrońców, o historii Marynarki Wojennej i Polskiego Wybrzeża oraz o największych armatach świata. W Juracie mieliśmy okazję przejść się długim na 350 metrów molo. Odwiedziliśmy w Swarzewie Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polskiego Morza, gdzie w ołtarzu głównym umieszczona jest figurka Matki Boskiej Patronki Rybaków z II połowy XV wieku. Byliśmy w uroczym Pucku gdzie 10 lutego 1920 roku zaślubin Polski z Morzem dokonał generał Józef Haller. Podjechaliśmy do Jastrzębiej Góry. Tam znajduje się najdalej na północ wysunięty punkt Polski. Na naszej trasie znalazło się również Władysławowo z Aleją Gwiazd Sportu i Rzymsko-Katolicką Parafią pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W obu wycieczkach uczestniczyło 70 osób (39 w pierwszej i 31 w drugiej).
Nie zabrakło też wieczornych spacerów do portu, oglądania zachodu słońca nad morzem i nie tylko, spacerów po mieście, kupowania pamiątek, smakowania specjałów regionalnych. Obiady mieliśmy serwowane na miejscu. Były smaczne i wiele osób z nich skorzystało. Spacery brzegiem morza należały do stałego repertuaru wycieczkowiczów, a co odważniejsi próbowali pływać. Przez Jastarnię przejeżdżały autobusy i pociągi. Kilka osób skorzystało z tego przywileju i odwiedziło mieszkających w pobliżu krewnych czy wyjechało po to, by pospacerować po innych miejscowościach polskiego wybrzeża.
Wieczory wiele osób spędzało przy telewizorach, gdyż odbywały się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, ale jeden z wieczorów spędziliśmy wspólnie. Była śląska kiełbaska z grilla, śpiewanie, opowiadanie kawałów. Rozeszliśmy się do siebie w doskonałych humorach.
W ostatnim dniu naszego pobytu w Jastarni 23 czerwca w wigilię św. Jana trafiłyśmy na coroczne wydarzenie jakim jest w tym mieście Sobótka. Tradycja tego wydarzenia sięga początków wieku XIX. Organizatorami oraz głównymi bohaterami tego wydarzenia są chłopcy z rocznika poborowego, tym razem był to rocznik 2002. Co chwilę rozlegały się okrzyki: Niech żyje rocznik 2002, wybuchały petardy i świece dymne. Pięknie ustrojony koń ciągnął długi na 10m i 30 cm sosnowy pal, na końcu którego znajdowała się beczka pełna drewna nasączona środkiem łatwopalnym. Na wozie siedział Neptun ze swoją małżonką Prozerpiną. Korowód wiódł ulicami miasta prowadzony przez orkiestrę dętą. Oprócz wymalowanych chłopców w korowodzie brały też udział dziewczyny z tego samego rocznika przystrojone w białe szaty i bogato plecione wianki. Za nimi cała rzesza turystów i mieszkańców Jastarni. Korowód dotarł do specjalnie przygotowanego placu nad Zatoką Pucką. Pal z beczką został przez chłopców podniesiony i postawiony do pionu. Rozpoczęło się strzelanie mające na celu podpalenie beczki. Gdy beczka zapłonęła rozległy się brawa zgromadzonych widzów. Następnie burmistrz Jastarni zabrał głos witając wszystkich zebranych a szczególnie rocznik 2002 i przekazał klucze do miasta Neptunowi. Część oficjalna się zakończyła, wróciłam do domu.
A, i jeszcze coś. Pojawiły się dwa akcenty gostyńskie. Podczas zwiedzania Muzeum Obrony Wybrzeża na Helu dostrzegliśmy fotografię wiceadmirała Piotra Kołodziejczyka, natomiast we Władysławowie w Alei Gwiazd Sportu na jednej z czternastu płyt symbolizujących czternaście ośmiotysięczników, które zdobyli Polacy widniało nazwisko Tadeusza Karolczaka upamiętniające pierwsze polskie wejście na Yalung Kang nową drogą – południową ścianą w dniu 7.X. 1984.
Swoje wrażenia opisała Aleksandra Biderman
Zdjęć użyczyli Aleksandra Biderman i Paweł Karloczak