(Babia) Góra
Wczoraj zimno, ciemno, ponuro a dziś piękne słońce. Kto wie, może ostatni taki słoneczny dzień w tym roku. Jest nas 8. Krysia prowadzi nas ukrytą ścieżką, którą wychodzimy na wprost wieży ciśnień. Dalej już las. Przepięknie wybarwione drzewa i… niespodzianka. Pierwsza kania, ośnieżona, wyniosła, zdrowa. Zrywam, druga, trzecia. Pozwalamy naszym płucom na głębokie oddechy. Przed nami Babia Góra. Teraz chyba powinna nazywać się Łysa Góra. Stoimy na miejscu pozbawionym drzew, wszędzie poukładane drewno w pryzmach. Buduje się obwodnica.

Przeszłyśmy dziś 7 km. Kawa „U Franka”. A na kolację będą kanie z cebulką.

Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman