Powitano wszystkich miodem pitnym dwójniakiem, a kiedy już pozajmowaliśmy miejsca w sali przeznaczonej na oficjalne spotkania głos zabrał prezes GUTW Zbigniew Kosiński. Wyjaśnił przyczynę dzisiejszego zgromadzenia, przedstawił przybyłych gości: Lucynę Tęgą – dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Gostyniu, Mariana Poślednika – szefa Lokalnej Grupy Działania Gościnna Wielkopolska, Lajlę Zaborowską – dyrektora Szkoły Muzycznej w Gostyniu, Kamilę Marchewkę-Bartkowiak – profesora Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, Domicelę Skrzypalik – prezesa UTW w Krobi, Dorotę Hudzińską – prezesa UTW w Pępowie, Roberta Marcinkowskiego – starostę Gostyńskiego oraz Krzysztofa Nowaka – właściciela Firmy KAWON z Gostynia. Powitał też obecnych na sali słuchaczy Gostyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Od nieobecnych zostały odczytane listy z życzeniami dalszej owocnej pracy.
Nadszedł czas na prezentację naszej działalności. Posiłkując się pokazem slajdów prezes Kosiński opowiadał o wykładach, wycieczkach, spotkaniach z ciekawymi ludźmi, zajęciach sportowych, warsztatach, rajdach rowerowych, spacerach, lektoratach językowych, sekcji plastycznej, spotkaniach w Żurawince. Goście byli pod wrażeniem różnorodności naszych działań, czemu dali wyraz w swoich wypowiedziach. Prezes oraz wiceprezes Jolanta Gardyś otrzymali od słuchaczy kwiaty. Głos zabrała również Monika Curyk – przedstawicielka gostyńskiej Policji rozdając broszurę „Bezpieczne życie seniorów”. Kiedy wydawało się, że to już koniec oficjalnej uroczystości na scenę wkroczyła Krystyna Banaszkiewicz. Miała do przekazania zaskakującą, ale bardzo miłą informację. Otóż (stosownie do miejsca) Komisja w składzie: Telimena, Pan Tadeusz i ksiądz Robak postanowiła wyróżnić najbardziej pracowitych studentów. I tak: mistrzem słowa pisanego i mówionego została Halina Spichał, Uniwersyteckim Gallem Anonimem – Aleksandra Biderman, a Uniwersyteckim Robertem Korzeniowskim – Tadeusz Wujek. Były oklaski i wzruszenia. Do kwiatów i wyróżnień dołączone były piękne życzenia oraz obrazek namalowany przez pomysłodawczynię Krysię.
Przeszliśmy obok do stodoły, dziś pełniącej funkcję sali jadalnej i zabawowej. Po spożytym smacznym posiłku ruszyliśmy do tańca. Przygrywała kapela „Z Klina” z Kuklinowa przeplatając muzykę soczystymi kawałami. Wywoływało to ogromne salwy śmiechu. A jeśli ktoś nie miał ochoty na taniec mógł pospacerować i podziwiać lamus, powozownię, spichlerz, stajnię, stodołę oraz kurnik. Niezwykłą atmosferę miejsca tworzy także otaczający go stary sad. Ważną atrakcją skansenu jest również możliwość zobaczenia różnych zwierząt, które pan Marek Pinkowski tresuje na potrzeby filmu. „Luzem”, nie bojąc się ludzi, spacerował bociek. Kury, gęsi i koguty też miały cały teren dla siebie. W zagrodach kozy, owce i barany przybiegały do ludzi, koń stał dumnie, a osioł nie zważając na nic skubał trawę. Był jeszcze nastroszony, czarny indyk, szare indyczki, świnka, gwarek oraz sokół. Dawało się zauważyć przebiegającego kota.
Podano kawę i placek. Można było rozsiąść się na dworze przy dużych stołach, rozkoszować się gorącym naparem, prowadzić rozmowy i łapać pojawiające się promienie słońca. Zabawa trwała dalej w najlepsze, słońce chowało się już za chmury, zaczął padać deszcz. Część osób wyjechała pierwszym autobusem, reszta ociągając się dobiła wreszcie do drugiego pojazdu. Autobus ruszył zostawiając za sobą piękne miejsce ze staropolską tradycją. Śpiewy umiliły późny powrót do domu. I ja tam byłam, miód pitny sączyłam, a com widziała to opisała – Aleksandra Biderman.
Dla tych co nie byli, aby i oni zobaczyli – Aleksandra Biderman, Halina Spichał, Maria Wujek – autorki zdjęć
I