Wrośnięci twardo w ziemię
I krajobraz –
Wy – którzy swym
Potężnym kształtem
Przedstawiacie siłę
I wy którzy powoli
Przysychając
Cicho umieracie….”
Tadeusz Wujek.
Dnia 13 kwietnia 2016r., w przeddzień 1050. rocznicy Chrztu Polski, trzynastoosobową grupą wyruszyliśmy w teren. Wędrowaliśmy ulicami miasta i leśnymi dróżkami, po naszej najbliższej małej Ojczyźnie. Przyświecał nam cel – odnaleźć i zobaczyć jak się mają dęby, żywe pomniki przyrody, „niemi świadkowie naszej historii ” na osiedlu Pożegowo. Tadeusz doskonale orientuje się gdzie rosną, wie także w jakim są stanie. Na Pożegowie rosną trzy dęby szypułkowe, uznane za pomniki przyrody. Mają obwody od 330 do 520 cm i od 20 do 24 m wysokości. Dotarliśmy do pierwszego z nich, rosnącego przy ul. Sportowej, patrzyliśmy na drzewo ze smutkiem. Uschnięte, z odrywającą się korą. Przyczynił się do tego szkodnik kozioróg dębosz. Tadeusz, osoba wrażliwa na piękno przyrody, jak sam o sobie mówi, już w 2005r. napisał utwór pt. „Agonia starych dębów” mając nadzieję, że te pomniki da się uratować. Drugi dąb, rosnący niedaleko pierwszego, jest w lepszym stanie. Jednak wzrok nasz zachwyciło trzecie drzewo w tymże gatunku , najbardziej okazały, z bujną symetryczną koroną. Rośnie na ogródkach działkowych o nazwie „Pod dębami”, to ulica Niestrawskiego. Chętnie zrobiliśmy w pobliżu zdjęcie. Tam też przeczytaliśmy wiersz „Pożegowskie dęby”, którego urywek zacytowany jest na początku.
Ruszyliśmy w dalszą drogę prowadzącą do lasu. Minęliśmy przedszkole i kilka posesji oraz zakład po byłym POM-ie. Dalej rozciągają się pola, połacie wyrastającego zboża pachnącego świeżością i poranną rosą. Cieszyły widoki odrośniętej soczystej trawy na rowach z jaskrawymi mleczami. Uroku dodawały krzewy tarniny obsypane białym kwieciem.
Kolejny etap drogi – to las. Spacer po nim w ciepły, słoneczny dzień, wśród budzącej się wkoło przyrody i dźwięków, które ze sobą niesie, to sama radość. Robiło się coraz cieplej, trzeba było się porozpinać. Nawet nie spostrzegliśmy, jak znaleźliśmy się na Babiej Górze. Schodząc z niej po bruzdach wyrzeźbionych przez ściekającą wodę ćwiczyliśmy równowagę. Bez żadnej kolizji i kontuzji byliśmy na dole. Przed nami dalej zielona przestrzeń , aż do szosy prowadzącej ze Starego Gostynia do Goli. Zwracając uwagę na bezpieczeństwo weszliśmy na drogę, którą tam doszliśmy. Stamtąd ścieżką rowerową wracaliśmy do Gostynia. Terenia, Ania i Lucyna, nadawały tempo, reszta starała się dotrzymać kroku. Na tym odcinku mijaliśmy dużo pieszych i rowerzystów. Młoda mama połączyła opiekę nad małym dzieckiem z biegiem, pchając przed sobą wózek.
Na kawę lub herbatę wstąpiliśmy do restauracji U Franka. Sącząc kawę, wytężaliśmy słuch, by nie uronić żadnego zalecenia, które Halina czytała z magazynu: „Tylko Zdrowie.” A było to 100 sposobów na dożycie setki. Oto niektóre z nich: otaczaj się przyjaciółmi, nie stresuj się, chodź po lesie, pij kawę, pij herbatę najlepiej zieloną, nie syp tyle soli, sprawdzaj ciśnienie, badaj mocz, całuj się, bądź optymistą, jedz owoce jagodowe, nie bój się jajek, badaj cukier, pracuj w ogrodzie, czytaj książki, jedz czosnek, jedz kasze i czarny ryż, używaj jak najmniej chemii, nie lekceważ chrapania, … leń się. Wszyscy obiecali, że będą rady stosowali, by jak najdłużej chodzić tyle kilometrów co dzisiaj. Maria odczytała dane z pedometru, który wskazywał razem 10,5 km, w tym 17055 kroków, spaliliśmy 657kcal.
Czas spędziliśmy na zwiedzaniu, byliśmy pod tymi dębami, które znają naszą dawną i najnowszą historię.
Tekst Maria Ratajczak Zdjęcia Maria Wujek