Robert Gondek, pasjonat podróży po całym świecie, fotografii, maratonów biegowych i rowerowych na spotkaniu ze swoimi sympatykami, które odbyło się w Bibliotece w Gostyniu 18 października 2016 r. opowiedział o Ekwadorze i Galapagos.
Podróżowanie to jego hobby, a od niedawna także praca zarobkowa. Dowiedzieliśmy się, że podróżnik prowadzi projekt „W drodze na najwyższe szczyty Afryki”, mający na celu zdobycie najwyższych szczytów i miejsc w każdym afrykańskim kraju. Jest ich ponad 50. Do tej pory próbował zdobyć 15 szczytów w 17 afrykańskich krajach, m.in. w Tanzanii, Kenii, Ugandzie, Etiopii. Uczy się języka suahilli.
a jest jego ulubionym kontynentem, podróżuje także do innych regionów na świecie. W styczniu 2013 r. odbył trzytygodniową wyprawę do Ekwadoru i na Wyspy Żółwie.
O Ekwadorze powiedział, że to Ameryka Południowa w pigułce, jeden z dziesięciu najbardziej zróżnicowanych pod względem przyrodniczym obszarów na świecie. W niewiele mniejszym od Polski położonym na równiku kraju znajdziemy sięgające 6000 m n.p.m. ośnieżone wulkany, dziką i nieprzebytą dżunglę, lasy deszczowe i piękne zabytkowe miasta.
Mogliśmy się o tym przekonać, oglądając z zachwytem film ze wspaniałymi zdjęciami i świetnie dobranym tłem muzycznym. Natomiast pan Gondek okazał się doskonałym gawędziarzem.
Słuchając komentarza i oglądając film, przenosimy się do do stolicy Ekwadoru – Quito, miasta położonego na wysokości ok. 2700-2850 m n.p.m. (druga najwyżej położona stolica państwowa) na wschodnich stokach czynnego wulkanu Pichincha. Zachowało się tutaj wiele zabytków architektury kolonialnej, a zabudowa staromiejska została w 1978 wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jednym z najbardziej znanych kościołów w Quito (a jest ich ponad 40) jest Kościół Jezuitów – La Iglesia de la Compania de Jesus, w którym podziwiać można dużą centralną nawę bogato zdobioną złotem. Niestety, zwiedzających obowiązuje surowy zakaz robienia zdjęć.
Ekwador to kraj położony po obu stronach równika. Nazwa pochodzi zresztą od hiszpańskiego słowa oznaczającego równik. Linia równika przebiega w Mitad del Mundo, 20 km na północ od centrum Quito. Na terenie Mitad del Mundo znajduje się muzeum etnograficzne Ekwadoru. Ze stolicy Ekwadoru można wjechać koleją linową na wysokość 4000 – szczyt wulkanu Pichincha, skąd roztacza się rozległy widok.
Wiele niezwykłych wrażeń dostarcza pobyt w rezerwacie Cuyabeno – najpiękniejszym i najbogatszym w faunę i florę rezerwacie w Ekwadorze i jednym z najpiękniejszych w całej Amazonii. Można tu zobaczyć anakondy o długości 4m. kajmany na brzegach i tysiące piranii, kolorowych ptaków, różowe delfiny, 10 gatunków małp, mnóstwo najbardziej dziwacznych i groźnych owadów, w tym cytrynowe mrówki, które „degustował” podróżnik, unikatowe rośliny. Wszystko to oglądamy na ekranie. Ale cuda te są zagrożone, odkąd w tym regionie rozpoczęto eksploatację złóż ropy naftowej. Nastąpiła ogromna degradacja środowiska – skażenie gleby i wód, wycinka tropikalnych lasów, choroby rdzennych mieszkańców. Koncern naftowy wylewał toksyczną, poprodukcyjną wodę i inne odpady wprost do dżungli.
Niezapomnianym przeżyciem była noc w rezerwacie: spotkanie z jadowitą żmiją, tarantulą w leśnej ściółce, czające się pająki, pełzające jaszczurki czy skaczące żaby. Zaskakująca była wizyta u lokalnej społeczności: w środku dżungli pełna cywilizacja.
Ważną atrakcją Ekwadoru jest Laguna Quilotoa – jezioro w kraterze Quilotoa To wulkan o wysokości 4000 m.. Wokół rozciągają się widoki zapierające dech w piersiach oraz spokojne wioski rolnicze . Można tu było spróbować lokalnego smakołyku – świnki morskiej z grilla, która jednak nie przypadła podróżnikowi do gustu.
Najwyższy aktywny wulkan w Ekwadorze to Cotopaxi – 5800 m. Wulkan jest dobrze widoczny nocą, w dzień często zakrywają go chmury. Park Narodowy Cotopaxi oferuje wyśmienite warunki do wspinaczki, wędrówek, biwakowania oraz niezwykłe widoki.
U podnóża wulkanu Tungurahua (5023 m) w Centralnych Andach, 5 km na północ, znajduje się uzdrowisko Baños (1800 m) słynące z ciepłych źródeł. Jest wiele powodów, aby pojechać do Baños. Jednym z nich jest huśtawka. A huśtawka wisi sobie po prostu na drzewie, na którym jest postawiony domek – Casa del Arbol – stacja sejsmologiczna, monitorująca czynny wulkan Tungurahua. Huśtawka mieści się na skraju przepaści, nie jest niczym zabezpieczona i nie oferuje huśtającym żadnych zabezpieczeń. Miłośnicy pięknej przyrody mogą podziwiać wysokie wodospady. Uwagi wart jest szczególnie jeden: El Pailón del Diablo, który ma ok. 80 metrów wysokości. Żeby do niego dojść, trzeba się troszkę poprzeciskać przez skały. Aby poczuć skok adrenaliny, można odbyć zjazd na linie z jednej strony doliny na drugą i z tej perspektywy oglądać wspaniałe widoki. Wielką przyjemnością była jazda rowerem w dół po asfalcie, w czasie której za każdym zakrętem pojawiały się nowe wodospady. Baños to również ojczyzna cukierków ciągutek wyrabianych z trzciny cukrowej – na każdym kroku w centrum miasteczka można spotkać kramy ze słodyczami.
Podróżnik zawitał także do Otavalo, które jest niewielkim miastem położonym w północnej części Ekwadoru. Z czego słynie najbardziej? Co sobotę w Otavalo odbywa się, podobno największy w Ameryce Południowej, targ handlowy rękodzieła i oryginalnych wyrobów indiańskich. Na stoiskach z odzieżą trudno oderwać wzrok od bajecznie kolorowych swetrów, pasiastych poncz, szali, chust, toreb. Można tu spotkać tradycyjnie ubranych Indian w ich codziennych strojach, a nie odświętnych, cepeliowych. Prawdziwy raj dla oczu stanowi druga część targowiska z owocami i warzywami. Kiście dojrzałych bananów, pomarańcze, mandarynki, dorodne ananasy, papaje, awokado i mnóstwo innych owoców wprost kuszą, aby po nie sięgnąć.
Wreszcie ostatnie miejsce, które Robert Gondek odwiedził w Ekwadorze, to Mindo. Ponoć tu jest najbogatsza na świecie różnorodność ptactwa w regionie. Ale jeden ptak stanowił ten najbardziej pożądany obiekt, który podróżnik zamierzał sfotografować. To rupicola czyli skaligurek o jaskrawo pomarańczowym upierzeniu. Cel został osiągnięty. Poza tym można tu spotkać wiele kolibrów i motyli.
Do Ekwadoru należą Wyspy Żółwie – archipelag położony ok. 1000 km na zachód od wybrzeża Ameryki Południowej, który składa się z 13 wysp o powierzchni pomiędzy 14 a 4588 km², 6 mniejszych oraz ponad 100 wysepek i skał. Tylko 4 wyspy są zamieszkałe. Największą z nich jest Isabela. Zwiedzanie jednak zaczęło się od Santa Cruz. Tu znajduje się Centrum Darwina, którego główną rolą jest odbudowa populacji żółwi słoniowych – jest ich 10 gatunków. Żyją ponad 100 lat, ważą ponad 400 kg, a dojrzałość płciową osiągają w wieku lat 40. Poza tym są tu inne zwierzęta, które dosłownie spotyka się na ulicach: legwany lądowe, jaszczurki. Na szerokiej piaszczystej plaży Tortuga Bay wylegują się legwany morskie. Na targu rybnym odrzuconymi resztkami pożywiają się lwy morskie, pelikany, czaple.
Piątą pod względem powierzchni jest San Cristóbal. Nazwa wyspy pochodzi od patrona marynarzy, świętego Krzysztofa. Najbardziej spektakularnym obiektem jest skała Kicker Rock wyglądająca jak 2 wieże o wysokości 140 m. Jest to doskonałe miejsce do nurkowania. Kanał między skałami o głębokości 19 m przyciąga rekiny i tropikalne ryby o jaskrawych kolorach. Można tu uprawiać snorkeling, który jest najprostszą formą aktywnej obserwacji życia podwodnego. Płetwonurkowi wystarczą maska, fajka i płetwy, aby – unosząc się na powierzchni z zanurzoną twarzą – obserwować to, co dzieje się pod nim.
Największą wyspą w archipelagu Galapagos jest Isabela nazwana tak na cześć królowej Hiszpanii, Izabeli Kastylijskiej, a na wyspie największą miejscowością i portem morskim jest Puerto Villamil. Miasto jednak nie przypomina metropolii ze względu na niską zabudowę. Położony w południowej części wyspy czynny wulkan tarczowy Sierra Negra jest miejscem wycieczek turystycznych. W miarę wspinania się następuje zmiana krajobrazu: bujna soczysta zieleń ustępuje brunatnym gołym skałom. Atrakcją na wyspie są legwany, różowe flamingi i kaktusy. Występuje tu duża kolonia fregaty wielkiej oraz liczne głuptaki niebieskonogie wyglądające jak tańczące klauny.
Czas pożegnać się z Ekwadorem. Na koniec efektowne zdjęcie zrobione z pokładu samolotu: wulkan Tungurahua w trakcie wybuchu.
Po arcyciekawej gawędzie otworzył się worek z pytaniami. Uczestnicy spotkania mogli także zakupić widokówki, zdjęcia i inne gadżety, np. T-shrty z nadrukiem.
relacja Halina Spichał
zdjęcia Aleksandra Biderman