Zimowy dzień, środa 25 stycznia 2017r. Spotkaliśmy się w terminie przeznaczonym na wspólny spacer, chętnych było czternaście osób. Wyruszyliśmy o godzinie dziewiątej. Od rana był lekki mróz, wszystko oszronione. Na trawnikach leżał śnieg, później robiło się cieplej i topniało. Szliśmy trasą zaproponowaną przez Tadeusza. Najpierw Mostową do Starogostyńskiej, minęliśmy hutę szkła, doszliśmy do ulicy Leśnej. Prowadziła ona przez las, a tam nastał błogi spokój, cisza. Dalej idąc trochę pod górkę dotarliśmy do Spokojnej, a Willową do GOK ”Hutnik” na wystawę malarstwa. Rozglądając się wokół, podczas marszu, dostrzegaliśmy uśpione drzewa i krzewy. Wokół posesji było szaro i smutno
Pełna kolorów natomiast była ”Wystawa malarska” Aleksandry Adamczak. Malarka obrazy wykonała na płótnie. Nie używa pędzli do nakładania farb, posługuje się specjalną szpachelką. Dzięki tej technice obrazy zyskują chropowatość i świetlistość powierzchni. Inspiracją jest natura, dominują motywy kwiatowe, ogrodowe. O tym też mówią tytuły obrazów np. Tajemniczy ogród, Truskawka dla Wojtka, Ogród Zosi, Tajemniczy ogród, Bukiet dla mamy, U Ksawerego w ogródku.
Malarka jest gostynianką. Ukończyła z wyróżnieniem pracownię malarstwa prof. A. Niekrasza w Instytucie Artystyczno – Pedagogicznym w Kaliszu. Twierdzi, że malarstwo jest najpiękniejszą i najstarszą formą pozawerbalnego porozumiewania się ludzi. A umiejętność malowania obrazów jest wielkim darem, którego doświadcza. Talentem, który niesie ze sobą możliwość niekończącego się rozwijania, radości i zachwytu. Zaczerpnęliśmy energię, płynącą z obrazów.
Po wystawie oprowadzała nas Pani Irena Kędziora, odpowiadała też na zadawane pytania. Pani Irena prowadzi sekcję plastyczną w GOK ”Hutnik.” Poprosiła nas też piętro niżej, gdzie była zorganizowana wystawa prac jej uczniów, może przyszłych artystów.
Po obejrzeniu obu wystaw poszliśmy dalej. Zatrzymaliśmy się ”U Franka”. Tam czekały na nas wygodne krzesła i zapach aromatycznej kawy. Do tego Ania wyjęła z plecaka małokaloryczny placek drożdżowy z ciekawymi wzorami (zwany żyrafą), który jednocześnie był bardzo smaczny.
Dopełnieniem tych przeżyć artystycznych były wiersze Tadeusza pt. ”Dom rodzinny” i „Spotkanie z kolędą”. Utwory budziły radość, miłość, zgodę, umiłowanie dobroci i ciepła rodzinnego. Czytała je Ola. Później Halina na zmianę z Olą raczyły nas anegdotami i żartami, które przygotowały na tę okazję.
W tak radosnym nastroju zakończyliśmy pierwszy w tym roku marsz w czasie którego przeszliśmy 6 km.
tekst Maria Ratajczak
zdjęcia Aleksandra Biderman