Mróz szczypał nas w nosy i uszy, gdy maszerowaliśmy ulicą Zachodnią, dnia 8 lutego 2017 roku. Mrozu było -7 stopni C, ale lekki wiatr go jeszcze potęgował. Amatorów spaceru było 6. Tadeusz, jak przystało na dobrego przewodnika, miał już zaplanowaną trasę. Różniła się ona od ostatniej tym, że wychodząc z ulicy Leśnej na Polną, skręciliśmy w odwrotnym kierunku, bo zachodnim. Był tam ważny cel, bowiem na polu za ogródkami działkowymi pracowników huty, wybudowano nową, ładnie prezentująca się ulicę. Nosi ona nazwę Zachodnia. To ta droga połączy ulicę Polną z Leszczyńską. Mieliśmy okazję, jako jedni z pierwszych przemaszerować po niej. Zbudowane są krawężniki, chodniki, oświetlenie uliczne, kanalizacja deszczowa. Ulica ta zostanie włączona w drogę krajową nr 12. Połączona będzie rondem, które ma być wybudowane w bieżącym roku. Chyba drogowcy przymierzają się do dalszych robót, ponieważ spotkaliśmy tam samochód z pracownikami i koparkę. Na następnych spacerach będziemy mieli okazję obserwować toczące się tam prace. Z różowymi buziami szliśmy dalej, kawałek polną dróżką, dalej chodnikami przy blokach, aż dotarliśmy do parku miejskiego.
Zwyczajowo wstąpiliśmy do restauracji U Franka. Wypiliśmy kawę i poczęstowaliśmy się babką delikatną jak puch. Łucja zrobiła tę niespodziankę, wstała wcześnie rano by ją upiec i zabrać świeżutką. Czyn ten mówi wiele o naszej przyjaźni i głębokiej wspólnocie. Konsumując, rozgadaliśmy się o kuligach, tych które widzieliśmy i tych, w których sami braliśmy udział. Najczęściej były to na połączone ze sobą sanki. Przy okazji Tadeusz wspomniał o zimowej modzie biskupianek, ich sposobie noszenia dużych chust, które zakładały ubierając się cieplej. Zwłaszcza starsze panie. Rozmawialiśmy o ostatniej książce Grzegorza Skorupskiego pt. „Smak błękitu” oraz o książce i filmie pod tym samym tytułem „Światło między oceanami” autorstwa M.L. Stedman.
Sądzimy, że nasza rekreacyjna aktywność fizyczna, podczas której przeszliśmy 6 km pozwoli nam ominąć przeziębienie i nas bardziej zahartuje.
tekst Maria Ratajczak
zdjęcia Krystyna Zubaczyk aparatem Marii Wujek