Późna jesień, środa 22 dzień listopada 2017 roku. Wokół szaro i ponuro, a do tego krople padającego deszczu. Pomimo tego, warto wyjść z domu. To w trosce o zwiększenie odporności, która jest szczególnie ważna. Ale także, by pobyć razem, porozmawiać i pośmiać się. Na spotkanie przyszło dziesięć pań. W biurze zatrzymałyśmy się na dłuższą chwilę z myślą, że przestanie siąpić. W tym czasie przejrzałyśmy leżącą na stole prasę, wydawaną przez „UTW do granic.” Można znaleźć tam dużo interesujących artykułów traktujących o zdrowiu seniora. Było dużo śmiechu podczas czytania żartów, dowcipów zamieszczonych  na kartkach kalendarza, które przyniosła Ola. Maria przeczytała słowa piosenki „Urzędnicy Pana B.” Magdy Czapińskiej, a Jadzia zaprezentowała wiersz „Nie jestem sama” Haliny Poświatowskiej. Poprzednio na nasze spotkania Tadeusz przynosił za pazuchą kilka swoich utworów, wyjmował i czytał sam lub prosił Halinę albo Olę. Były to w chwile wytchnienia, odpoczynku na polanie w lesie lub biurze. Wiersze przepojone miłością do Ojczyzny i piękna obserwowanej przyrody. Obecnie trochę choruje i nie było go z nami ale był jego wiersz. Przeczytałyśmy „Drobinę szczęścia”:

Mnie tak niewiele
Do szczęścia potrzeba
Zdrowia, spokoju
Błękitu nieba
Wiatru wolnego
Co w polu wieje
Co mi przywraca
Nadzieję.

Wszystkie życzyłyśmy naszemu Przewodnikowi, żeby ta nadzieja go nigdy nie opuszczała. Życzenia do domu zaniosła mu żona.
W teren wyruszyłyśmy z godzinnym opóźnieniem, pod parasolami. Pierwsze kroki robiłyśmy ulicą Mostową. Doszłyśmy do skrzyżowania i świateł. Po przeciwnej stronie rowu, na miejscu gdzie była mleczarnia powstaje galeria. Popatrzyłyśmy jak posuwają się prace przy jej budowie. Przeszłyśmy na ulicę Starogostyńską. Spacerując zauważałyśmy zmiany wokoło. W lesie przyroda posmutniała, szaro i ponuro, opadają ostatnie liście z usypiających drzew. Zaciekawiło nas, co było przyczyną, że akacje rosnące wzdłuż rowu przy ulicy Leśnej miały zielone liście, jakby oparły się zmianom. Leżało tam jeszcze dużo połamanych drzew i grube drągi przygotowane do wywózki. Na ulicy Polnej przez chwilę obserwowałyśmy zabawy wróbli, które znalazły sobie schronienie w okienku budynku ekspedycji śruty rzepakowej. Mijałyśmy silosy ze zbożem, nowoczesne traktory i cysterny z nawozami w płynie firmy „Toral”. Doszłyśmy do ulicy Zachodniej. Stasia i Ela miały okazję po raz pierwszy przespacerować się tą drogą. Skręciłyśmy na rondo, które łączy tę ulicę z Leszczyńską. Alejką przy blokach doszłyśmy do baru „U Franka”. Tam zakończyłyśmy naszą wyprawę. Spacerując starymi i nowymi ulicami pokonałyśmy 6 km.

Spacer  i kawa wypita z przyjaciółmi w jesienny dzień był dla nas źródłem radości.

Tekst Maria Ratajczak
Zdjęcia Aleksandra Biderman