13 lipca 2023 roku. Drugi rajd rowerowy z celem docelowym Nadleśnictwo Piaski. Ale żeby nie było tak łatwo jedziemy ulicą Wrocławską, dalej przez Krajewice i Podrzecze. Pogoda mało ciekawa, chociaż ciepło. Zapowiadają deszcz. Jest nas 6 zapalonych cyklistek. Zatrzymujemy się w Spiżarni Pana Jajko. Można tam kupić wyroby od lokalnych producentów, takie jak jajka, przetwory mięsne, warzywne, miody, przeróżne soki owocowe i ziołowe.
W Podrzeczu spadło na nas kilka kropli deszczu i… to wszystko. Za parkiem skręcamy w prawo, by obejrzeć pałac. Niewiele go widać, wszystko zarośnięte, właściciel nic nie robi. A po drugiej stronie folwark Podrzecze, w którym Krzysztof Szczepaniak hoduje konie. Ma ich 60. Jest on nie tylko hodowcą, ale i ogromnym miłośnikiem koni. Udział w zawodach oraz hodowla to jego życiowa pasja, dzięki której spełnia się i odnosi sukcesy. 29 czerwca wydarzyła się tam tragedia. Pożar strawił stajnię, w której znajdowało się 31 koni, 5 psów, maszyny, uprzęże końskie i dużo innego potrzebnego sprzętu. Na szczęście zwierzętom nic się nie stało, jednak stajnia spłonęła. Teraz konie znajdują się w tymczasowych pomieszczeniach, zewsząd płyną pieniądze ze zbiórek na odbudowę pomieszczeń. Nie ma dachu, nie ma jednej ściany, elektryki, trzeba działać szybko.
Życzymy właścicielowi powodzenia i nową drogą przez strefę gospodarczą dojeżdżamy do Piasków, a dalej już do Nadleśnictwa. Stawiamy się na umówioną godzinę. Wraz z nami jest w Izbie Leśnej kilkanaścioro dzieci. Tematem wykładu jest „O czym szumi las”. Pan Leśniczy odtwarza głosy ptaków i innych zwierząt leśnych a naszym zadaniem jest odgadnąć czyj to głos. Zarówno dzieciom jak i nam nie idzie to nadzwyczajnie. Prezentuje tez wabiki, które pozwalają zwabić wybraną zwierzynę. Wyświetla kilka filmików przedstawiających życie leśnych zwierząt. Dowiadujemy się ciekawych rzeczy opowiedzianych przez pana leśniczego w bardzo interesujący sposób. Dziękujemy pięknie za możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu, kilka minut poświęcamy jeszcze na spacer po arboretum Nadleśnictwa i udajemy się na kawę do „Czterech garów”.
Stamtąd już ścieżką rowerową przez las (i kawałeczek jeszcze gorącym, świeżutkim asfaltem) dojeżdżamy do Gostynia. Przejechałyśmy 20 kilometrów. Chyba stać nas na drugie tyle.