Inauguracja rajdów rowerowych – Łęka Wielka
Dziś 1 maja 2024 roku. Odbywa się XVI Rowerówka Poniecka, która prowadzi m.in. przez Łękę Wielką. Liczy sobie 560 cyklistów. Bramy parku i pałacu na kilka godzin stają dla wszystkich otworem. Jest to niesamowita rzecz, bo przez całe lata ten obiekt był nieczynny dla zwiedzających. Zawiadomiłam wszystkich rowerzystów z naszego GUTW, którzy w ubiegłym roku brali udział w rajdach i zebrała się nas siódemka (w tym jeden rodzynek). Słońce świeci, jest gorąco, niestety wieje paskudny wręcz wiatr. Jakoś dajemy radę, ale jest ciężko, Jedziemy przez Brzezie, Aleksandrowo, Łękę Małą i dobijamy do celu naszej podróży. Chwilę czekamy przy bramie, aż rowerzyści z Ponieca opuszczą teren. Teraz nasza kolej. Przed pałacem panie częstują kawą i drożdżowym plackiem. Chwilę rozmawiamy z właścicielem tego obiektu, który jest zaskoczony tak dużym zainteresowaniem ludzi. Kupił, (oddziedziczył) ten pałac po swoim dziadku, ale jak na razie nie ma pomysłu jak go zagospodarować. Póki co, obiecał, że w przyszłym roku też przygotuje taką imprezę.
W 1862 roku Leon Mielżyński kupił od rodziny Mycielskich Łękę Wielką i w tym roku zaczął budować pałac. Leon Mycielski był jednym z najwybitniejszych Wielkopolan XX wieku, miał czwórkę dzieci. W roku 1870 budowa pałacu została zakończona. Niestety, żona pana Mielżyńskiego w tym samym roku zmarła. Pałac podobny jest do tych w Rokosowie czy Kórniku (w Kórniku Tytus Działyński, podczas przebudowy najwięcej zaczerpnął z projektu Schinkla). Twórcą tych wszystkich budowli jest ten sam człowiek: pruski architekt Fryderyk August Stüler. Ten pałac to jeden z najpiękniejszych pałaców na Ziemi Leszczyńskiej. Nad drzwiami herby Nowina Leona Mielżyńskiego i jego żony Felicji Potockiej z Będlewa herbu Pilawa. Środek, szczególnie parter, bo góra w późniejszym czasie została przeznaczona na mieszkania, zachwyca: bogato zdobiony sufit kasetonowy z herbami rodów wielkopolskich, sztukateria inna w każdym pokoju, pozostałości po kominku, taras, z którego rozpościera się widok na park i wreszcie po pokonaniu 105 schodów wychodzimy na wieżę, którą można obejść dookoła i podziwiać przepiękny park w całej okazałości.
Proszę popatrzeć na zdjęcia. Myślę, że wysiłek jaki włożyliśmy by tutaj przyjechać rekompensuje wszystko. Jesteśmy usatysfakcjonowani. A kawa i placek przepyszne. W drodze powrotnej spotykamy Tomka Piecucha z Piasków, który również jedzie w to samo miejsce. Jest on doskonałym fotografem i w pachnącym, żółtym rzepaku robi nam pamiątkowe zdjęcie.
Tekst i zdjęcia Aleksandra Biderman
Zdjęcie wspólne w rzepaku – Tomasz Piecuch