Zbiórka uczestników spaceru, odbyła się 14 września przed biurem Zarządu. Miło nam było, gdy do zebranych, na krótką pogawędkę wyszli panowie Przewodniczący i Kanclerz GUTW.
W myśl zasady, że ruch to zdrowie, a wśród zieleni tym bardziej, wyruszyliśmy
w kierunku ul. Dworcowej, podążając do lasu. Po przebyciu dłuższej trasy leśną ścieżką, na znak dany przez przewodnika Tadeusza, zatrzymaliśmy się na odpoczynek. W tym czasie Ola w sposób poglądowy zaprezentowała nam jak rozpoznać grzyb jadalny-kanię, od muchomora sromotnikowego. Różnią się one nie tylko kolorem ale też tym, że grzyb kania ma trzon z luźnym pierścieniem, a muchomor z przytwierdzonym. Niby proste, a mało kto o tym wiedział.
Na łonie natury, Ola przekazała nam też wiedzę o drzewoterapii, która to pobudza organizm do samoleczenia. Już przebywanie wśród drzew, krzewów, opieranie się o nie, przytulanie, głaskanie, dotykanie, ułatwia powrót do równowagi w całym ludzkim organiźmie.
Udowodniono to naukowo, że każde drzewo wspomaga pewne cechy człowieka, np.:
• dąb – wzmacnia siłę naszej woli, dodaje otuchy, gdy jesteśmy zdołowani
• grab – działa rozluźniająco na ścięgna i mięśnie naszego ciała
• orzech – odpręża układ nerwowy, poprawia czynności mózgu i rozjaśnia myśli
Należy tylko wybrać odpowiedni gatunek drzewa, objąć je czy oprzeć się o nie, aby po pewnym czasie poczuć się lepiej. Idąc tym tropem, można czasem zamiast jałowego zrzędzenia przytulić się do …drzewa. Nasza grupa będąc w lesie doświadczyła tej uzdrawiającej drzewoterapii.
Naładowani pozytywną energią ruszyliśmy w dalszą drogę. Idąc obok Stacji Uzdatniania Wody, zahaczając o wąwóz po żwirowisku, doszliśmy do drogi prowadzącej do Goli.
Maszerując drogą pełną zieleni, doszlismy do byłej stacji kolejowej w Goli. A stamtąd ścieżką rowerową do Gostynia. Sympatycy kwiatów mogli sobie nazrywać na susz występującej przy drodze pospolitej rośliny – wrotyczu. Kwiaty te po zasuszeniu nie zmieniają intensywnego żółtego koloru.
Ścieżka rowerowa się skończyła, przeszliśmy na drugą stronę jezdni wchodząc do parku miejskiego. W dzień powszedni panuje tutaj cisza i spokój, niemal tak jak w lesie.
Rozpoczęcie spaceru jest równie ważne jak zakończenie. Pogoda nam dopisała, była ciepło, więc w barze „U Franka” wspominając spacer i opowiadając sobie dowcipy delektowaliśmy się chlodnymi napojami.
I tak uśmiechy, życzliwość, miłe rozmowy towarzyszyły nam w ośmiokilometrowej drodze. Bo warto zadbać o zdrowie.

Tekst: Maria Ratajczak
Zdjęcia: Halina Spichaj, Aleksandra Biderman