45 osób o godz. 7.00 wyrusza w 3-dniową wycieczkę z panem Sławkiem (kierowcą). Naszym przewodnikiem jest Andrzej. Po sprawdzeniu listy obecności zaznajamia nas z planem podróży. Na razie pada, ale po dojechaniu do Głogowa, miasta, które zwiedzamy jako pierwsze, pogoda się poprawia i parasole są nam niepotrzebne. Przewodnikiem po mieście jest Adam Piórkowski. Jeśli Głogów, to oczywiście na pierwszym miejscu, kolegiata, jedna z najstarszych świątyń na Dolnym Śląsku. We wnętrzu kolegiaty, w specjalnie wybudowanej krypcie, podziwiać można relikt świątyni pamiętającej czasy Bolesława Krzywoustego. Dziś trzynawowa bazylika z 75-metrową wieżą zachęca do zwiedzania. Mocno zniszczona w czasie wojny dopiero w latach 80-tych ubiegłego wieku doczekała się decyzji o odbudowie. Jeszcze dziś we wnętrzu bazyliki trwają ciągle prace remontowe, ale już odbywają się tutaj nabożeństwa. W prezbiterium podziwiamy trzy witraże autorstwa Czesława Dźwigaja. Przechodząc przez Most Tolerancji dochodzimy do Muzeum Archeologiczno-Historycznego. Niestety, nie wchodzimy do wewnątrz, gdyż muzeum jest czynne od środy (dziś wtorek). Pan przewodnik opowiada nam o historii miasta, zwraca uwagę na ciekawą roślinność, m.in. surmię, drzewo pochodzące z Azji i Ameryki Północnej o dużych liściach i długich, cienkich owocach. Idziemy dalej. Na placu Jana Pawła II zatrzymujemy się przy Pomniku Dzieci Głogowskich nawiązującym do Obrony Głogowa w 1109 roku. Nieco dalej znajdował się kościół św. Piotra wybudowany w końcu XII w. Dziś miejsce po kościele zostało zaadoptowane na pomnik poświęcony papieżowi Janowi Pawłowo II „Biblioteka Świętego Pielgrzyma”. Na ceglanych murach możemy odczytać myśli Jana Pawła, np. „Prawda dźwiga człowieka”, „Starość wieńczy życie”, „Kochaj idąc w głąb” i setki innych. Głogów był przez wieki twierdzą i posiadał wiele budowli fortyfikacyjnych. Do dzisiaj pozostały tylko dwa bastiony: Leopold i Sebastian oraz fragmenty fosy zamienionej na teren rekreacyjny. Zachowały się w niej ciekawe gatunki roślin: żółtnica pomarańczowa, czarna magnolia i tulipanowiec. Wstępujemy na chwilę do Kościoła Bożego Ciała, mijamy ratusz, zatrzymujemy się przy kościele św. Michała, który zniszczony w 1945 roku już pewnie nie doczeka odbudowy. Pan Adam wspomina o kościele ewangelickim „Łódź Chrystusowa” z XVIII w. poważnie zniszczonym w 1945 roku, wysadzonym w powietrze w latach 60-tych. Dziś możemy oglądać tylko jego makietę. Makietę synagogi zniszczonej w roku 1938 podziwiamy nieco dalej.
Z Głogowa udajemy się do Kożuchowa. Przed nami zamek z XIII-XIV wieku będący rezydencją książęcą, klasztorem zakonu karmelitów, zbrojownią i siedzibą najznamienitszych rodów. Po zamku oprowadza nas kożuchowianin z urodzenia, pan Zdzisław Szukiełowicz. Dziś w wielu pomieszczeniach zamkowych mieszczą się różne instytucje kulturalne, m.in., biblioteka miejska. Z panem Zdzisławem udajemy się na spacer po mieście. Cały Kożuchów to jedna wielka historia. Na każdym kroku spotykamy kamienne baszty, mury obronne, całe ulice pełne starych budynków, w miejscu fosy tereny zielone, odsłonięte kamienne ściany budowli. Idziemy do lapidarium założonym w XVII wieku. Mieści się tutaj ponad 200 zabytkowych płyt nagrobnych z XVII, XVIII i XIX wieku. Dziękujemy naszemu przewodnikowi za wielki dar przekazania nam swojej wiedzy.
Zmęczeni nieco udajemy się autokarem do Drzonkowa, gdzie w Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji będziemy mieli dwa noclegi. Jemy kolację (szwedzki stół) i resztę wieczoru mamy dla siebie.
W następnym dniu udajemy się do Zielonej Góry. Pod palmiarnią spotykamy się z panią przewodnik, Magdaleną Koleiną. Z ostatniego piętra palmiarni oglądamy miasto winnic słuchając opowieści pani Magdaleny. Spędzamy tutaj nieco czasu podziwiając okazałe rośliny, kolorowe rybki w wielkich akwariach i robiąc sobie pamiątkowe zdjęcia. Wąskimi uliczkami Zielonej Góry idziemy w stronę Starego Rynku po drodze zatrzymując się koło Wieży Głodowej, zwanej inaczej Łaziebną. Potem wchodzimy do szachulcowego kościoła ewangelickiego (obecnie rzymsko-katolickiego) pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Odwiedzamy Muzeum Ziemi Lubuskiej, a w nim wystawy poświęcone historii i rozwojowi miasta, izbę tortur z przykładowymi karami stosowanymi przez katów, sądy czarownic. Oddzielną częścią Muzeum jest dział poświęcony winom (Muzeum Wina), a w nim metody otrzymywania trunku, służące do tego narzędzia, zdjęcia winnic. Na każdym kroku spotykamy wykonaną w różnych pozach postać Bachusa, Boga dzikiej natury, winnej latorośli i wina, reprezentujący jego upajający i dobroczynny wpływ. Mamy trochę wolnego czasu. Wykorzystujemy go na posiłek.
Z Zielonej Góry udajemy się do skansenu w Ochli. Jest on częścią składową Muzeum Etnograficznego w Zielonej Górze. Na terenach zielonych stoi dużo drewnianych domów z różnych okolic Polski, stodoły, budynki gospodarcze, wszystko „przyozdobione” rzeźbami ludzi i zwierząt naturalnej wielkości. Niedaleko wejścia do skansenu – mała wystawka rzeźb z korzeni drzew. I tutaj można spotkać pola winorośli. Trochę zaczyna popadywać. W stodole stoją ustawione rzędem maszyny rolnicze, w izbie – ręcznie wyrabiane meble, w spichlerzu z Królowa z XVII w. – wystawa ptaków Ludwika Oleksego, w kuchni – piękny, kaflowy piec, a na stole dwojaki i pleciony talerz. Rozpadało się, więc nie odwiedzimy już Ogrodu Botanicznego, powracamy do Drzonkowa.
Do kolacji jeszcze trochę czasu, gdy przestaje padać udajemy się na mały spacer. Za naszym hotelem – ujeżdżalnia koni, plac zabaw dla dzieci, siłownia, wewnątrz budynku – pływalnia. Idziemy jeszcze spacerkiem po wiosce, wstępujemy na cmentarz. Wracamy na kolację. Potem oglądamy ćwiczenia aerobiku w basenie, następnie sami korzystamy z pływalni oraz z groty solnej. Następny dzień rano po obfitym śniadaniu pakujemy swoje rzeczy i schodzimy do autokaru. Przed nami Park Mużakowski.
Przewodnikiem naszym jest młody, 22-letni człowiek Wojciech Lewicki. Opowiada nam o parku krajobrazowym Łuk Mużakowa, który powstał niedawno, bo dopiero w roku 2001. Obejmuje ponad 18 ha. Znajduje się na liście UNESCO, posiada rzadkie gatunki roślin i zwierząt, zabytki kultury łużyckiej oraz obiekty związane z górniczą historią regionu. Park Mużakowski w Łęknicy, gdzie się właśnie znajdujemy, powstał dzięki geniuszowi księcia Hermanna von Pücklera. Jest najznamienitszym przykładem sztuki parkowo-ogrodowej w Europie. Z daleka między drzewami widoczny jest piękny, bajkowy pałacyk. Stajemy przy wielkim kamieniu-pomniku poświęconym twórcy parku. W oddali wije się rzeczka, przechodzimy przez kolorowe mosty. Na jednym z nich napis, myśl Pücklera „Ogród ten jest rozciągniętą częścią mieszkania, która oferuje tutaj piękno, staranne utrzymanie i tyle przepychu na ile możliwości pozwalają”. Już prawie jesień, a jeszcze na każdym kroku spotykamy kolorowe kwiaty. Wchodzimy pod ogromny buk i napotykamy następną myśl Pücklera ”Tak jak salony we wnętrzu domu są różnorodnie ozdobione, komnaty zostają przeniesione dalej pod gołe niebo”. Chronimy się pod parasolem, który tworzy kasztanowiec drobnokwiatowy i stąd zaledwie kilkaset metrów i jesteśmy przed pałacem, który objawia się nam w całej krasie. Pomalowany na kolor kremowo-ceglany z mnóstwem wieżyczek, na dziedzińcu kolorowe klomby, drzewka i dwa potężne lwy zapraszają do środka. Wykupujemy bilety i znajdujemy się w świecie księcia z Łużyc. Zapoznajemy się z nim samym, z jego pasjami, kobietami jego życia, ale przede wszystkim poznajemy go jako architekta ogrodów. Elektryczną bryczką przemieszczamy się po wirtualnym ogrodzie czasów Pücklera, przy pomocy magicznych serc-słuchawek możliwe jest podsłuchanie jego życia miłosnego. Bajka się kończy, czas powracać do domu. Jeszcze tylko przerwa na posiłek i ruszamy na spotkanie codzienności. O godz. 20.00 jesteśmy w Gostyniu, a więc zgodnie z planem. Dziękujemy kierowcy za szczęśliwą podróż, Andrzejowi za przewodnictwo i sobie za zdyscyplinowanie.
Wycieczkę opisała Aleksandra BidermanZdjęcia robili: Aleksandra Biderman, Halina Spichał i Andrzej Czabajski