To kolejny, czwarty w tym semestrze film, na który wybraliśmy się 26 listopada do gostyńskiego kina. Czeka nas nie lada gratka. Oprócz tego, że w Klubie Dobrego Filmu zobaczymy niezwykłą opowieść o Cygance, zwanej Papuszą, to jeszcze będziemy mieć możliwość spotkania z aktorem odgrywającym w tym obrazie rolę jej męża – Zbigniewem Walerysiem.

Film „Papusza” to dzieło Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze. To czarno-biały film ukazujący po raz pierwszy społeczność Cyganów z ich językiem (80% dialogów w języku cygańskim), a w nim postać pierwszej romskiej poetki Bronisławy Wajs, której wiersze przetłumaczone zostały na język polski. Główne role w tym filmie grają Jowita Budnik (Papusza), Zbigniew Waleryś (mąż Papuszy) oraz Antoni Pawlicki jako Jerzy Ficowski. Pozostałe osoby występujące w tym filmie to prawdziwi Cyganie. Film jest również opowieścią  o przyjaźni dwóch wielkich poetów: Jerzego Ficowskiego i Papuszy. Sukces Papuszy nie byłby możliwy bez wsparcia i pomocy innego poety – Juliana Tuwima.

Przy Papuszy, wyklętej przez cały ród Cyganów zostaje tylko jej mąż. Papusza trafia do szpitala dla obłąkanych, przestaje pisać, wyrzeka się swoich wierszy, odchodzi od niej przybrany syn, po śmierci męża zostaje sama. Nie dała jej szczęścia poezja, nie zaznała go też w życiu.  Jest autorką trzech tomików wierszy, otrzymała trzy nagrody literackie, od 1962 roku należała do Związku Literatów Polskich. Jej wiersze tłumaczone były na wiele języków. Zmarła w wieku 77 lat.

Po filmie wystąpił Zbigniew Waleryś odpowiadając na pytania Sebastiana Nowaka oraz widzów. Dowiedzieliśmy się w jaki sposób Waleryś został filmowym mężem Papuszy, jak uczył się języka Cyganów, jak pracowało mu się na planie z Jowitą Budnik i czy naprawdę umiał grać na harfie. Podziwiał pracę reżyserów i scenarzystów. Widać dobrze wypadł w roli Cygana, gdyż wczoraj był u rodziny Wajsów i wszyscy zwracali się do niego „Wujku”. Pan Waleryś bardzo sobie ceni te rolę, mimo, że dla niej musiał zrezygnować z innych propozycji. Gostyńskie kino opuściliśmy wzruszeni po ponad 3 godzinach.

Opisała Aleksandra Biderman