7 grudnia br. członkowie Uniwersytetu III Wieku (i ja) wybrali się, jak co roku, na kolejny już X Festiwal Sztuki i Przedmiotów Artystycznych odbywający się w miejscu Targów Poznańskich. Drogę do Poznania autobus pokonał szybko i sprawnie jakby na mocy oczekiwań spragnionych nowych wrażeń i estetycznych doznań miłośników artystycznego rzemiosła. Z porannego letargu wybudził wszystkich niedługi już czas spędzony na przejmująco zimnym korytarzu i ciepłe towarzyskie rozmowy m.in. o tym – co zabawne – jak pokonać bramkę wejściową, by pomyślnie wejść (i wyjść) oraz gdzie umieścić numerek z szatni, by go nie zgubić.

Artystyczna przestrzeń do odkrycia przedstawiała się imponująco! Cieszyła mnie myśl obcowania (i skromnych zakupów, które ostatecznie znacznie nadwyrężyły portfel…) z rodzimym rękodziełem jako miłą odskocznią od codziennego zalewu tandetną chińszczyzną. I rzeczywiście – podziwiać było co! Trendy okazały się czapki, szale, torby i torebki oraz różne części garderoby zdobione bądź wykonane z kolorowej czerpanej wełny. Zamarzyłam o przepięknym jedwabnym szalu, łączącym delikatność i miękkość i już wiem, jaki będzie cel mojej przyszłorocznej wyprawy na Targi Sztuki. Wzrok co chwilę przykuwały przedmioty wykonane ze szkła i ceramiki (głównie w kolorze czerwieni), w formie zarówno dekoracyjnej, jak i użytkowej. Zwróciłam uwagę na pięknie wykonaną srebrną biżuterię (np. kolczyki dla uszu bez dziurek), oryginalne bombki w stylu designe (dla koneserów sztuki i domowych salonów…, bardzo drogie…, prawie jak z Art Deco), mięciutkie, rozrzewniające pluszaki dla najmłodszych (prawdziwe cudeńka) oraz gliniane ozdoby choinkowe, doskonale wprowadzające w aurę zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Ponadto mnóstwo decoupagu. Zachwycił mnie szczególnie ten wykonywany warsztatowo na tkaninie przez oglądających. Moja podświadomość skupiona była jednak na poszukiwaniu aniołów. Zakupiłam aż 5 – wszystkie zrobione z artystycznym smakiem – swoiste peany na cześć estetyki oraz anielskiej eteryczności i subtelności. Nawiasem mówiąc, wszystkie dla bliskich mi osób, żaden osobiście dla mnie – jak zwykle…Uśmiecham się do myśli o darze obdarowywania, gdyż i mnie Uniwersytet III Wieku obdarował możliwością zaspokojenia duchowego głodu przebywania w przestrzeni tak nasyconej różnorodnością, pięknem i barwami!

A zapach staropolskiej kiełbasy i widok ogromnych pajd chleba z aromatycznym smalcem i skwarkami plus kiszony ogórtas towarzyszy mi do dziś.

A więc, i dla ciała i dla ducha – maximum przyjemności. Serdecznie dziękuję!

Swoje wrażenia opisała J.G.