65 kilometrów zaliczyło dziś 11 wytrwałych cyklistów (w tym ośmiu naszych studentów). Wyruszyliśmy o godz. 9.00 pod przewodnictwem Leszka Męczarskiego, z wykształcenia geologa, z pasji historyka i regionalisty. Nasza wyprawa zaczęła się od przeprawy przez Bogusławski las aż do Smogorzewa.  Nie zawsze dało się jechać prosto, stosując różne wygibasy omijaliśmy kałuże, mokre koleiny po kołach ciągników, przeprowadzaliśmy rowery przez grząski piasek. U wylotu tej drogi spotkaliśmy leśniczego Nadleśnictwa Piaski, pana Artura, który opowiedział nam m.in. historię kapliczki, którą mijaliśmy po drodze.

Zatrzymujemy się w Mszczyczynie przed XV—wiecznym dworem. Około roku 1540 urodził się tutaj Sebastian Grabowiecki, późnorenesansowy poeta, prekursor baroku. Później dwór był własnością Żółtowskich. Istnieje on do dziś, częściowo zamieszkany, choć bardzo już zniszczony. Jedziemy przez Gajewo, Studziannę i Ługi. Po prawej stronie mamy piękne stawy, pozostałość po kopalni żwiru w Lipówce. We Włościejewicach zatrzymujemy się na lody. Zrazu 5-minutowy postój przeradza się w dłuższy odpoczynek, gdyż pan Leszek spotyka znajomego. Nie umie „wymigać” się od obejrzenia jego domu, więc dostaje się nam dodatkowe 15 minut na konwersację. Jedziemy w kierunku Mchów. Zatrzymujemy się przed piętrowym klasycystycznym pałacem zbudowanym pod koniec XVIII wieku dla podstolego gnieźnieńskiego Sebastiana Bieńkowskiego. Jest w złym stanie. Mieści się na terenie 4-hektarowego parku. Stamtąd udajemy się do kościoła św. Marcina, kościoła późnorenesansowego z przełomu XVI i XVII wieku. Wewnątrz znajduje się rzadki, piętrowy nagrobek Stanisława i Katarzyny Sapińskich oraz tablica poświęcona arcybiskupowi poznańskiemu Antoniemu Baraniakowi, urodzonemu w sąsiedniej wsi. 3 km na zachód od Książa Wielkopolskiego znajdują się  Włościejewki z klasycystycznym dworem zbudowanym na początku XIX wieku, rozbudowanym w II połowie XX wieku o piętrowe skrzydło. Pierwotnie własność Niegolewskich, później rodziny von Beyme. W kościółku Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny z początku XVI wieku znajduje się neogotycki ołtarz główny z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem z poł. XVIII w., uchodzący za cudowny. Wmurowany w zewnętrzna ścianę kościoła jest głaz ze śladami stóp Matki Boskiej. Zawracamy. Licznik kilometrów bije a do domu jeszcze daleko. Mijamy ogrodzone tereny jeziora w Ostrowiecznie, chwilę zatrzymujemy się przed kościołem w Błażejewie. Nie wchodzimy do środka, niemal każdy już z nas tam był. Wjeżdżamy w las, trochę się gubimy dając wiarę jednej z koleżanek, ale wszystko dobrze się kończy. W sklepie w Mszczyczynie uzupełniamy płyny w organizmie, dalej przez Gajewo i Smogorzewo lasem wyjeżdżamy na Bogusławki.

Tutaj właściwie się rozstajemy, każdy dąży do swojego domu. 65 km, jakie pokazał mój rowerowy licznik to spore dla nas wyzwanie. Ale daliśmy radę. Były chwile, że już mieliśmy dosyć, szczególnie wtedy gdy trzeba było wspinać się pod górki. Jesteśmy z siebie dumni. Dziękujemy panu Leszkowi za przewodniczenie temu rajdowi. Umówimy się z nim jeszcze, bo jest wspaniały i w taki właśnie wspaniały sposób potrafi nam przekazać swoją wiedzę. Jechał trochę za szybko, ale mamy nadzieję, że się poprawi i ograniczy „deptanie” do 30-40 km.

Ciekawostki z rajdu opisała i zdjęcia zrobiła Aleksandra Biderman