Spacerowe plany były dziś zupełnie inne… Niestety, pokrzyżowała je pogoda. 28 maja ubrani w cieplejsze kurtki, uzbrojeni w parasole wyruszyliśmy, po krótkiej naradzie, szczęśliwą siódemką, do Ogrodnictwa Nowackich na Brzeziu. Trasa niezbyt wymagająca, nie za długa, w razie deszczu można się schować chociażby w stołówce Kondensowni. Na razie nie pada. Idziemy ulicą Strzelecką w kierunku Brzezia. Zatrzymuję się koło jednego z płotów, by zrobić zdjęcie gromadzie polnych maków. To przedsmak tego, czego możemy się spodziewać po przekroczeniu bramy Ogrodnictwa. Niespodzianka! Naszą uwagę przykuwa nowy płot wykonany do połowy z kamienia, w ten kamień wtopiony jest żelazny pień drzewa. Z tego pnia rozchodzą się w różnych kierunkach gałęzie z przyspawanymi do nich listkami. Na tle tego płotu robimy wspólne zdjęcie. Wkrótce po przekroczeniu bramy firmy spotykamy właściciela, pana Nowackiego. Chwilę jest z nami, opowiada, ale, niestety, obowiązki wzywają. Podziwiamy maleńką kaskadę tuż przy wejściu po prawej stronie, po przeciwnej aranżację ogródka z użyciem gnejsów, pięknie poprzycinane drzewka, figurki bajkowych postaci, żurawkę, różne krzewy ozdobne, drobną roślinność, z których tworzy się skalniaki.
To, co widzimy w kolejnych halach produkcyjnych to prawdziwa feeria barw i gatunków. Są tutaj surfinie, pelargonie, fuksje, werbeny, gazanie, goździki, szałwie we wszystkich dostępnych kolorach. Co jedne to ładniejsze. Zachwycamy się hiacyntem wodnym, rośliną, która do utrzymania się na wodzie wykorzystuje pływaki (duże, zielone kule). Odwiedzamy papużki i złocistego bażanta. Jesteśmy w momencie karmienia kolorowych rybek mieszkających w stawie.
Pogoda się psuje. Zaczyna padać. Znowu zmieniamy plany i zamiast do Kondensowni na kawkę, wracamy i zatrzymujemy się w barze „U Franka”. Pada cały czas, przez chwilę bardzo mocno. Gdy deszcz zmienia się w mżawkę, wychodzimy i stąd już każdy udaje się w stronę swojego domu. Może słoneczko zaświeci podczas następnej naszej wyprawy…
Tekst Aleksandra Biderman
Zdjęcia Aleksandra Biderman, Halina Spichał