Spotkania w Bibliotece w Gostyniu mają już swoją tradycję i zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem słuchaczy GUTW. Nie inaczej było i tym razem – we wtorek 7 października 2014r. Na spotkanie z Haliną Radołą, która  w kwietniu br. była na wycieczce w Gruzji i chciała się podzielić swoimi wrażeniami, przybyło około 40 osób.

Swoją gawędę pani Halina rozpoczęła od przytoczenia legendy tłumaczącej, dlaczego ten region jest tak urokliwy. Otóż gdy Bóg dzielił ziemię między różne narody, Gruzini nie stanęli w kolejce, lecz ucztowali w cieniu cyprysów. Pojawili się w chwili, gdy cała ziemia była już rozdzielona. Bóg oddał więc Gruzinom swój – najlepszy i najpiękniejszy – kawałek ziemi. Można więc powiedzieć, że Gruzja to boski dar. O urodzie Gruzji decydują ukształtowanie terenu, klimat, roślinność i zabytki.

Większość, bo około 75% terytorium tego kraju, stanowią góry.

Historia terenów, na których leży Gruzja, sięga II tysiąclecia p.n.e., gdy wybrzeże Gruzji znane było starożytnym Grekom pod nazwą Kolchida, zaś wschodnie górzyste obszary – Iberia. Dzieje Gruzji były bardzo dramatyczne. W starożytności obszar ten został włączony do Imperium Rzymskiego. Już w IV w.  religią państwową stało się chrześcijaństwo. Później Gruzja stała się celem najazdów ze strony Arabów, Mongołów, Persów i Turków. Szczyt potęgi osiągnęła pomiędzy XI i XIII wiekiem, za panowania króla Dawida Budowniczego (1089-1125) i królowej Tamar (1184-1213). Później została podbita przez Persję i imperium osmańskie. W połowie XVIII wieku Gruzja wyzwoliła się spod władzy muzułmanów, była jednak zmuszona przyjąć w 1783, na mocy traktatu gieorgijewskiego, protektorat Imperium Rosyjskiego.

Gruzja to kraj azjatycki, ale sami Gruzini uważają się za Europejczyków i popierają Ukraińców w ich dążeniach wolnościowych.

Po tym historycznym wstępie i kilku informacjach o położeniu  geograficznym Gruzji zostaliśmy uraczeni wspaniałą gawędą o krajobrazie, architekturze i mieszkańcach tego kraju, a na ekranie mogliśmy zobaczyć widoki  pełne urody i egzotyki.

Oczywiście, najważniejszym miastem jest stolica kraju – Tbilisi. Zwraca uwagę ruch uliczny, który dla przybysza może wydawać się bardzo niebezpieczny. Kierowcy jeżdżą szybko, niezbyt stosują się do przepisów, pasów dla pieszych jest bardzo mało lub nie ma ich wcale, poruszanie się wymaga dużego refleksu. Nowoczesność w postaci budowli ze szkła i stali sąsiaduje w mieście z tradycją, a nawet starożytnością. Należy dodać, że za założyciela Tbilisi uważany jest Wachtang Gorgasali (440 – 502),  gruziński król (mepe) Kartlii (Iberii kaukaskiej) w latach 452 – 502 i święty Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, który do założonego miasta  przeniósł stolicę państwa z Mcchety.

Główne życie Tbilisi toczy się w okolicach placu Wolności oraz wzdłuż przepięknie ocienionej potężnymi drzewami alei Szoty Rustawelego, która jest główną osią komunikacyjną i turystyczną miasta. To tu znajdują się drogie sklepy, modne kawiarnie i sporo zabytkowych budowli z gmachem Parlamentu i świątynią Kuszweti św. Jerzego.  Nad Tbilisi wznosi się Narikala  – starożytna twierdza  usytuowana na stromym wzgórzu pomiędzy łaźniami siarkowymi i ogrodami botanicznymi. Widać stąd most Pokoju, czyli okazałą kładkę dla pieszych, która w nocy mieni się diodami, odcina się od ciemnego tła rzeki. Gruzini nazwali ten most „Podpaską”. Na kolejnej górze stoi górujący nad miastem pomnik Matki Gruzji trzymającej w jednej ręce dzban wina, a w drugiej miecz.  W centrum Tbilisi na wzgórzu św. Eliasza wznosi się największa budowla sakralna Gruzji Sobór Trójcy Świętej w Tbilisi. Jest on soborem katedralnym Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, siedzibą Katolikosa- Patriarchy Gruzji.

Jedną z bardziej znanych postaci historycznych w stolicy jest poeta, malarz Szota Rustaweli. Jego pomnik stoi w centrum Tbilisi. Życie Rustaweliego splecione jest z życiem królowej Tamar, która urodziła się w historycznej stolicy Mcchecie w XII w. Po śmierci swego ojca Georgiosa III objęła tron. Jej pierwsze małżeństwo z ruskim księciem było nieudane i bezpłodne. Rozwiodła się z nim i następne małżeństwo zawarła z miłości. Tamar dzieliła z wybrankiem łoże i pole bitwy, ale rządziła samodzielnie. Nazywano ją Królem Królów i Królową Królowych. Okres jej panowania to Złoty Wiek Gruzji. Taką królową darzył platoniczną miłością Szota Rustaweli. Wokół tej miłości osnuty jest jego poemat przetłumaczony podobno na wszystkie języki świata „Witeź w tygrysiej skórze”. Do jego przeczytania zachęcała pani Halina. Poemat znajduje się w zbiorach Biblioteki.

Kolejnym punktem wycieczki po Gruzji było Gremi, gdzie znajduje się jeden z najważniejszych zabytków architektury gruzińskiej – Cerkiew świętych Archaniołów z pięknymi freskami. Przy okazji pani Halina podkreśliła, że ludność w Gruzji (w ponad 80%  prawosławna) jest niezwykle pobożna i dotyczy to zarówno ludzi starszych jak i zupełnie młodych.

Na trasie wycieczki znalazła się oczywiście Mccheta, miasto we wschodniej Gruzji, przy ujściu rzeki Aragwa do Kury. Mccheta jest jednym z najstarszych miast Gruzji.  To niewielkie dziś miasteczko przez prawie 800 lat stanowiło centrum całego regionu.  W ostatnich latach dzięki remontom tutejsze zabytki odzyskały dawny blask. Wzrok przyciąga przede wszystkim uznawana za wzór gruzińskiej architektury katedra Sweti Cchoweli oraz znajdujący się na wzgórzu, pochodzący z VI wieku monastyr Dżwari.

Zaledwie dwie godziny drogi samochodem od gwarnej stolicy kraju, na granicy gruzińsko – azerskiej, wśród półpustynnego krajobrazu znajduje się kompleks klasztorów. Najbardziej znanym z nich jest David Garedża.  Klasztory ukryte są na stokach gór. Oprócz budynków mieszkalnych i kościołów składa się na nie sieć cel wydrążonych w skałach. W pieczarach można  zobaczyć wspaniałe freski.

Inna piękna świątynia to Alawerdi – monastyr  we wschodniej Gruzji. Zbudowany w XI w był najbardziej znaczącą świątynią w całej Kachetii. Alawerdi jest drugim co do wysokości (ponad 55 m) budynkiem kościelnym w Gruzji.  Katedrę otacza wysoki mur obronny, zaś na podwórzu zaskakują uprawy winogron, które uginają się pod ciężarem dojrzałych owoców.

Do najważniejszych zabytków sakralnych na terenie Gruzji należy  monastyr Gelati ufundowany w XI wieku przez wielkiego króla Dawida Budowniczego.  Przez wieki  był to jeden z głównych ośrodków gruzińskiej nauki i kultury. Działająca przy nim akademia nazywana była często „nową Grecją” lub „drugim Athos”.

Oglądając zdjęcia i słuchając gawędy pani Haliny, wielokrotnie mogliśmy się przekonać, że Gruzja to kraj o bogatej kulturze starszej od naszej. Jest to jednocześnie region wielkich kontrastów. Z jednej strony odrestaurowane miasta z nowoczesną architekturą, z drugiej strony zaniedbane przedmieścia, biedne wsie często bez prądu, a nawet hostele bez bieżącej wody. Nie dziwi duża liczba żebraków na ulicy. Ludzie są jednak serdeczni, życzliwi, spontanicznie częstujący przybyszów winem, które podaje się tu do posiłku. Podobno w Gruzji uprawia się ok. 500 odmian winorośli.

Dowiedzieliśmy się także trochę o tradycyjnej kuchni gruzińskiej. Popularnym daniem są  chinkali – pierożki wypełnione zupą. Aby je spożyć, należy je umiejętnie nadgryźć, wypić sączącą się zupę ze środka i zakończyć zjedzeniem pozostałej reszty. Z kolei chaczapuri to gruziński zapiekany placek z serem. Spożywa się oczywiście szaszłyki przygotowywane na szpikulcach zwanymi szampurami. W skład ich wchodzą kawałki mięsa, polewane winem, opiekane na grillu opalanym winnymi gałęziami. Egzotyczne dla nas są sałatki jednowarzywne (np. z buraków albo szpinaku) z dodatkiem np. granatu, orzechów włoskich,  zwane phali. Jeden specjał  – czurczchele czyli korale z orzechów w syropie winogronowym – uczestnicy wycieczki mogli sami przygotować. Chleb nie jest podobny do naszego chleba. To dość płaski placek wypiekany w piecu – studni, w której na dnie jest żar. Wszystkie te dania uczestnicy wycieczki mogli skosztować podczas pożegnalnej uczty. Pani Halina została poczęstowana  cza-czą – czyli mocną wódką z winogron.

A skoro o uczcie mowa, trzeba dodać, że nie ma uczty bez toastów, a toastów bez tamady. Można go określić jako przewodnika stołu czy wodzireja. Rolą tamady jest dbanie o porządek podczas biesiady. Tamadę wybiera się spośród współbiesiadników. Zwykle jest to dojrzały mężczyzna, który cieszy się szacunkiem i potrafi wygłaszać oratorskie toasty .On wyznacza moment, kiedy można chwycić za kielich i wysłuchać toastu.

Warto też wspomnieć o przypadkowym spotkaniu podczas schodzenie z jednego szczytu grupy  młodych Gruzinów, którzy na tyle znali język polski, że pani Halina mogła z nimi swobodnie rozmawiać. Uczą się naszego języka, ponieważ chcą studiować w Polsce.

Mówi się – i słusznie – że podróże kształcą. Ale kształcą także spotkania z podróżnikami, uczestnikami wycieczek, zwłaszcza takimi jak np. pani Halina Radoła, którzy potrafią ciekawie i barwnie opowiadać. Czekamy na następne spotkanie.

Wrażeniami ze spotkania podzieliła się Halina Spichał

Zdjęcia robiła Aleksandra Biderman