„Mizerna cicha stajenka licha
Pełna niebieskiej chwały
Oto leżący przed nami śpiący
W promieniach Jezus mały”. Teofil Lenartowicz

Termin kolęda wywodzi się od łacińskiego słowa calendae. Pierwsze znaczenie  słowa to – odwiedziny. Wzajemnie się spotykano, składano sobie życzenia. Okres świąt Bożego Narodzenia to stawiane  w kościołach żłóbków, które odwiedzają nie tylko dzieci ale i starsi.

Tradycyjnie, nasza grupa marszowa na pierwszym spacerze poświątecznym, też  odwiedza szopki w gostyńskich kościołach. W środę, 7 stycznia 2015r., na  spotkaniu Tadeusz zaproponował,  by  pójść do o.o. Filipinów na Świętą Górę.

Dziewięcioosobową  grupą, przy lekkim mrozie, który malował nam rumieńce maszerowaliśmy w kierunku ul. Nad Kanią. Dalej nową drogą pod górkę, prosto do Klasztoru. Drzwi były otwarte, jakby na nas czekano. Można było wejść do środka. Stanęliśmy  przy stajence. U góry widniała gwiazda i duży napis „Pokój ludziom dobrej woli”. W ubogiej grocie imitującej skały, w żłóbku, na sianku leżało Dzieciątko przy nim Matka Boża i św. Józef. Adorowały im aniołki, byli też Trzej Królowie i owieczki. Zaśpiewaliśmy wszyscy wspólnie kilka kolęd. Jadzia zaintonowała „W żłobie leży” kolędę liczącą czterysta lat, autorem tekstu przypuszczalnie był ks. Piotr Skarga. Następnie zaśpiewaliśmy jedną z najstarszych pt. „Anioł pasterzom mówił”. Tekst tej kolędy znaleziono w Kancjonale Kórnickim. Jest tłumaczeniem z łaciny, a autor  jest anonimowy. Z kolei  „Bóg się rodzi” Franciszka Karpińskiego, zachwyca melodią, którą zaczerpnięto z poloneza koronacyjnego królów polskich. (źródło:  ks.  prof. dr Kazimierz Szymonik, muzykolog). Na rytm tańca zwróciła uwagę Halina.

Tadeusz natomiast zaśpiewał solo kilka zwrotek pastorałki, której nauczył się od swojego ojca. Tytuł jej brzmiał „Dnia jednego o północy.”

Śpiewy usłyszała s. Karolina i przyszła do nas porozmawiać. Zaprosiła nas też do zwiedzenia trzystuletniej zakrystii. Podziwialiśmy niezwykle cenne rokokowe wyposażenie. Szafy kryjące wspaniałe szaty liturgiczne, ornaty, kapy, kielichy, monstrancje. Skatalogowane ornaty haftowane złotem. Relikwiarz z czaszką fundatora – Adama Konarzewskiego,  jego portret i inne cenne obrazy. Ciekawie wyglądało lawabo z kranikiem, które służyło do obmywania rąk podczas celebracji Mszy Świętej. Podziękowaliśmy s. Karolinie za możliwość obejrzenia tych przedmiotów z bliska, a nawet ich dotknięcia.

W drodze powrotnej wstąpiliśmy na cmentarz aby zapalić lampkę byłemu prezesowi GUTW Bolesławowi Matyli.

Będąc już w mieście weszliśmy do kawiarenki Kameralna na kawę z ciastkiem lub herbatę. Do tego Jadzia poczęstowała nas pyszną biszkoptową babką o smaku cytrynowym. Ola przeczytała wesoły wiersz Andrzeja Poniedzielskiego pt. Prezenta, bo święta.

Były jeszcze rozmowy o świętach i o tym, kto i ile przygotował wykwintnych dań. Wymienialiśmy przepisy i doświadczenia. W radosnym nastroju zakończyliśmy nasze „kolędowanie”.

Tekst Maria Ratajczak
Zdjęcia Aleksandra Biderman