Pępowo i dwory okolic Pępowa – taki był zamiar wycieczki rowerowej, kiedy w dniu 11 maja o godz. 9.00 wyruszyliśmy w dziewięcioosobowym składzie spod Góry Zamkowej. Było zimno, ponuro i zanosiło się na deszcz. Póki co, na razie nie padało. Zamierzaliśmy jechać przez łąki, ale ze względu na wcześniejsze opady deszczu i w związku z tym rozmokłą glebę pojechaliśmy ulicą Ogrodową, dalej ścieżką rowerową przy ulicy Wrocławskiej. Zaczęło padać. Schroniliśmy się pod parasolkami przy sklepie spożywczym. Deszcz po paru minutach ustał, możemy jechać dalej. Znowu kropi. Postanawiamy przeczekać deszcz w motelu na Podrzeczu. Jest tu cieplutko, wypijamy kawę, deszcz nie pada, jedziemy dalej. Niestety, nie do Pępowa. Skracamy trasę i postanawiamy odwiedzić chociaż jeden zamek – zamek w Podrzeczu.

Mamy szczęście. Zwykle bramy parku zamknięte, dziś zapraszają nas do środka. Wchodzimy, stawiamy rowery i słuchamy naszego niezawodnego przewodnika – Andrzeja Czabajskiego. Pośrodku pięknego parku wzniesiono około 1848 roku neogotycki pałac. Wybudowano go w siedzibie rodowej właściciela Mikołaja Beliny-Węsierskiego – ówczesnego dziedzica miasta Gostynia. W okresie międzywojennym pałac należał do rodu Taczanowskich. W XIX wieku obiekt ten był jeszcze wielokrotnie rozbudowywany i przebudowywany. Nad całością dominują wysokie wieże. Kiedy obszar ten należał do PGR Gola dokonywane były tu jeszcze remonty. Od dwudziestu lat jednak obiekt nie jest użytkowany i niszczeje. Pałac i ziemia wokół niego należą do Skarbu Państwa.

Po wyjeździe z parku zatrzymujemy się chwilę, by z daleka popatrzeć na niewielkie wzgórze, gdzie odkryto jedno z najbogatszych cmentarzysk z około II wieku n.e. Odkryto tu około 100 grobów i blisko 140 różnych przedmiotów, które kładziono zmarłemu do grobu. Odnaleziono też groby zwierzęce, w tym jedyne w Polsce groby koni.

Wracamy przez wieś, potem ścieżką rowerową przy ulicy Jana Pawła II. Wycieczka krótka, mokra, ale bardzo fajna. Deszcz znowu pada. Na całe szczęście te opady nie były zbyt intensywne.

tekst Aleksandra Biderman