W podróż po Armenii (podróż co prawda wirtualną) zaprosiła nas – słuchaczy GUTW Halina Radoła, która 17 lutego 2015 r. w salce Biblioteki w Gostyniu podzieliła się swoimi wrażeniami z wycieczki do tego kraju, na której była w październiku 2014 r.

Termin wycieczki wybrała nieprzypadkowo; w tym miesiącu odbywały się dni Erywania, który obchodził 2796 lat istnienia. Erywań to druga stolica kraju, którego historia sięga starożytności. Od prawie dwóch tysięcy lat kultura Armenii opiera się na chrześcijaństwie. To właśnie władcy ormiańscy jako pierwsi w świecie uznali chrześcijaństwo za oficjalną religię swego państwa, co miało miejsce już w 301 roku.

Wyżyna Armeńska była zasiedlona od niepamiętnych czasów. Zdaniem uczonych właśnie na tych terenach opracowana została technologia wytopu żelaza oraz zapoczątkowano hodowlę koni. Panuje tu klimat suchy i kontynentalny: zimy są mroźne, ale krótkie, natomiast lata upalne i długie, a październik zapewnia komfortową temperaturę i słoneczną pogodę. Ten niewielki kraj o powierzchni dziesięć razy mniejszej od Polski zamieszkiwany przez niespełna 3 miliony Ormian zachwyca ogromem zabytków oraz górskimi krajobrazami.

Wędrówkę po Armenii zaczynamy od Erywania, który leży w Górach Kaukaz, na wysokości od 950 do 1200 metrów n.p.m., nad rzeką Razdan. Z tarasu widokowego w Parku Zwycięstwa rozciąga się przepiękny widok na całe miasto oraz wiecznie pokrytą śniegiem górę Ararat, która obecnie leży w granicach Turcji. Słuchając gawędy pani Haliny, oglądamy na ekranie zdjęcia przedstawiające główne atrakcje turystyczne stolicy. Zaczynamy od Matenadaran – muzeum przechowującego zabytki piśmiennictwa ormiańskiego. W Instytucie Starożytnych Manuskryptów prowadzi się badania i przechowuje unikaty – zbiór ponad 16 000 bezcennych dokumentów; rękopisy z pierwszych lat chrześcijaństwa, ręcznie rysowane mapy, teksty pięknie zdobione roślinnymi barwnikami. Następnie „udajemy się” na Plac Republiki – centralny plac miejski, miejsce spotkań i ceremonii. Znajdują się przy nim Muzeum Historii, Galeria Narodowa, hotel „Mariott Armenia”, centralna poczta, liczne budynki rządowe. Kolejne miejsce to  Park Zwycięstwa – z pomnikiem Matki Armenii z mieczem w dłoni skierowanym w stronę Turcji, muzeum militarnym i dawnym wesołym miasteczkiem. Inne zabytki warte obejrzenia to   Kaskady (Centrum Sztuki Cafesjana) – wiodące na wzgórze schody, ozdobione wieloma nowoczesnymi rzeźbami, pod którymi zlokalizowane są sale muzealne; Błękitny Meczet; największa świątynia w Armenii Katedra św. Grzegorza Oświeciciela; ważne dla historii Ormian miejsce – Muzeum-mauzoleum Zagłady (Muzeum Genocydu) – ludobójstwa dokonanego w 1915 przez Turków na Ormianach (wymordowano 1/3 ludności). Spacer po Erywaniu kończymy w fabryce koniaku Ararat, która powstała w 1887 r. Zwiedzali ją m.in. trzej polscy prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski. Jest czas na degustację słynnej brandy.

Z Erywania udajemy się do pierwszej stolicy kraju czyli miata Eczmiadzyn, który nie bez przesady uchodzi za ormiański Watykan. Jest to czwarte pod względem wielkości miasto kraju 18 km na zachód od Erywania, siedziba najwyższego patriarchy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego noszącego tytuł Katolikosa Wszystkich Ormian. Znajduje się tu zabytkowy zespół katedralny – najstarszy kościół Armenii i całego byłego ZSRR.  Kompleks katedralny w Eczmiadzynie jest świętością narodową Ormian i zabytkiem wpisanym na listę światowego Dziedzictwa UNESCO. W eczmiadzyńskiej katedrze są przechowywane zabytkowe iluminowane rękopisy, ikony, rzeźby. Nad głównym wejściem wisi włócznia  (Geghard)  – podobno ta, którą przebito bok Chrystusa na krzyżu.

Około 15 km na zachód od stolicy kraju położona jest miejscowość Zwartnoc słynąca z ruin katedry z VII wieku, które również wpisano w roku 2000 na listę UNESCO. Kościół katedralny w Zwartnocu został wzniesiony w latach 643-661. Jako materiał posłużył miejscowy kamień wulkaniczny w kolorze różowym. Kamienna konstrukcja niosąca wyższe kondygnacje nie wytrzymała trzęsienia ziemi w roku 930 i świątynia uległa całkowitemu zniszczeniu. Ruina przez tysiąc lat służyła jako źródło kamienia budowlanego.  W pobliżu Zwartnocu znajduje się także port lotniczy.

Wielką atrakcją turystyczną jest jezioro Sewan położone we wschodniej części Republiki Armenii. To największe jezioro na Kaukazie – jego powierzchnia stanowi 3% powierzchni Armenii – zalicza się do najwyższych słodkowodnych jezior świata – jest położone na wysokości ok 1900 m.n.p.m. Kiedy z brzegu patrzymy na Sewan, tafla wody wydaje się być niebieskozielona.

Nieco na uboczu od jeziora Sewan położony jest  Noraduz, który nie należy do najczęściej odwiedzanych miejsc. We wsi o takiej właśnie nazwie znajduje się wyjątkowy cmentarz. Znajdziemy tu rewelacyjnie zachowane i pięknie zdobione kamienne nagrobki oraz wieńczące je chaczkary. To największe skupisko chaczkarów w całej Armenii. Jest ich tu niemal tysiąc! Najstarsze pochodzą z X wieku. Te najbardziej okazałe, wspaniale dekorowane „kamienną koronką” datowane są na XII – XIII w. Chaczkar to kamienny symbol krzyża ormiańskiego. Pojawienie się chaczkarów przyjmuje się na początek VI wieku. Można je spotkać jako pomniki pod kościołami, na ścianach świątyń, na skałach. Osobliwością cmentarza w Noraduz są stoły postawione obok grobowców, na których ucztuje się.

Będąc w Armenii, nie sposób nie przejechać się najdłuższą linową kolejką świata Nazywa się Wings of Tatev (Skrzydła Tatewu). Ma 5,7 km długości! Wagoniki poruszają się z prędkością 37 km na godzinę. Trasę w jedną stronę pokonują w 11 minut. Kolejka przejeżdża nad przepaściami. Widoki są oszałamiające.  Kolejka skraca drogę do klasztoru Tatew.  Główną jego cześć stanowi kościół św. Piotra i Pawła wzniesiony w latach 895-906. Nazwa kolejki nawiązuje do legendy, która mówi, że budowniczy klasztoru, po jego wzniesieniu, poprosił Boga o skrzydła i odleciał.

Zupełnie innego rodzaju zabytkiem, ale również bardzo interesującym jest świątynia w Garni. Pochodząca z I wieku świątynia przypomina ateński Partenon. Tyle, że wzniesiono ją nie z białego marmuru, ale z miejscowego, ciemnego bazaltu. Najprawdopodobniej była poświęcona bogu Mitrze.

Na trasie naszej „wędrówki” znalazł się jeszcze Geghard – skalny klasztor, który  powstał już na początku IV wieku. Został założony przez twórcę tutejszego Kościoła, Grzegorza Oświeciciela, Szczególną atrakcją są pomieszczenia wykute w skale. W okresie średniowiecza przechowywano tu grot włóczni, którą przebito bok Chrystusa. Ormianie wierzą, że został przywieziony na ich ziemię przez apostoła Judę Tadeusza.

Z Grzegorzem Oświecicielem, twórcą Kościoła ormiańskiego, związane jest Khor Virap. Późniejszy pierwszy katolikos Armenii, wrzucony z rozkazu króla Tirydatesa III do głębokiego skalnego lochu spędził tu aż 13 lat  (III wiek). Znaczenie  tego miejsca wzmacnia też bliskość góry Ararat.  Wyższy szczyt Araratu wznosi się na wysokość 5165 m n.p.m. Chor Wirap leży na poziomie około 1 tys. metrów i w odległości zaledwie kilku km od podnóża Araratu.  Dzięki temu Ararat sprawia niesamowite wrażenie. Tak, jakby olbrzymia góra nagle wyrastała z równego terenu wprost przed nami.

Jest wiele rzeczy, które zachwycają turystów. Pani Halina zwróciła słuchaczom uwagę na osobliwości, np. takie jak ta, że pranie wiesza się nie na balkonach, lecz za nimi lub między balkonami. Za ślub i wesele zawsze płaci pan młody i jego rodzina. Spotkała liczne murale, które pojawiają się wszędzie: na bramach, w przejściach, na ścianach domów. Są bardzo kolorowe, pogodne. Ludzie są bardzo serdeczni, gościnni, chętnie pozwalają się fotografować. W kuchni ormiańskiej używa się bardzo dużo przypraw, warzywa często się faszeruje, a owoce – szczególnie dorodne granaty – są przepyszne.  Na liście UNESCO znalazł się także ormiański chleb czyli lawasz, Nie przypomina on zupełnie naszego chleba, lecz cienki placek, coś pomiędzy opłatkiem, a naleśnikiem. Lawasz wypieka się z niekwaszonego ciasta zrobionego z mąki pszennej, wody i soli. Kupuje sie go „z metra”, jak tkaninę. Zawija sie w niego mięso, warzywa i tak spożywa. Przysmakiem podobno jest jądro barana, ale tego pani Halina nie spróbowała.

Na koniec o niezwykłym zdarzeniu, do którego doszło w odległej Armenii, a mianowicie spotkaniu Polaka, który – o dziwo – znał Gostyń, wiedział,że tu znajduje sie kondensownia i wybudowano „cukierniczkę”..

Tego wszystkiego wysłuchało 40 uczestników spotkania. Choć „podróż”była wirtualna, dzięki barwnej gawędzie  i zdjęciom odnieśliśmy wrażenie, że zwiedzamy Armenię razem z panią Haliną Radołą.

Gawędy wysłuchała i zrelacjonowała Halina Spichał
Zdjęcia robiła Aleksandra Biderman