„Kwiecień plecień,  co przeplata trochę zimy, trochę lata” – tak brzmi potoczne porzekadło. Tegoroczny kwiecień przeplata nie tyle zimę z latem, ile dni słoneczne, których jest niewiele z dniami pochmurnymi, deszczowymi i bardzo wietrznymi. Taki też był 25 kwietnia 2017: pochmurny, niebyt ciepły czyli mało wiosenny.

W ostatnią środę kwietnia 11-osobowa grupa studentów GUTW pod przewodnictwem Tadeusza wyruszyła na spacer. Z biura Zarządu GUTW zmierzaliśmy w kierunku ul. Wrocławskiej. Wędrówka tą główną ulicą miasta nie należy do najbardziej atrakcyjnych ze względu na duży ruch pojazdów i towarzyszący temu hałas, ale chcieliśmy zobaczyć nowy supermarket Dino. Mijając położone wzdłuż chodnika posesje, oglądamy architekturę domów, odnowione elewacje, piękne zadrzewienie, ogródki pełne kwitnących o tej porze kwiatów.

Dochodzimy do Dino. Atutem tego obiektu jest to, że prowadzi do niego dogodny dojazd i że zapewnia dużo miejsc parkingowych. Potrzebny był także mieszkańcom tej części miasta. Zapoznajemy się z ofertą sklepu, porównujemy ceny.

Nasza wizyta trwa krótko. Kierujemy się w stronę ul. Wielkopolskiej i wspinamy się pod górę.

Wymieniamy uwagi na temat przyszłości tej części miasta, gdzie ma powstać osiedle mieszkaniowe.

Dochodzimy do ul. Górnej. Roztacza się stąd rozległy widok na Gostyń. W panoramie miasta dominują kopuła Bazyliki, wieża Fary i największa bryła tzw. cukierniczki. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Idziemy wzdłuż ul. Górnej i – jak można było przewidzieć – na końcu schodzimy w dół. Na jednym z mostków zatrzymujemy się, by znów zrobić zdjęcie. Przedtem mijamy budynek, w którym w przeszłości mieściło się pierwsze w Gostyniu gimnazjum męskie. Ktoś rzuca uwagę, że powinna się tam znajdować przynajmniej pamiątkowa tabliczka.

Spacer kończymy w barze „U Franka”. W nogach „mamy” ok. 6 km. Popijając kawę lub herbatę, rozmawiamy o kwiatach, pracy na działce, dietetycznych posiłkach. Niżej podpisana czyta na życzenie Tadeusza jego wzruszający tekst o przydrożnym krzyżu zwanym Pasyjką, stojącym ongiś przy drodze z Gostynia do Krobi, po którym nawet ślad nie pozostał. Tadeusz to chodząca historia regionu. Wiele  wspomnień o ludziach i miejscach, których już nie ma, utrwalił w swoich utworach.

Tak zakończył się ten ostatni kwietniowy spacer. Spotkamy się w maju. Mamy nadzieję, że wtedy wiosna buchnie nie tylko zielenią, kwiatami, ale słońcem i ciepłem.

Zrelacjonowała Halina Spichał